Tusk jest połączeniem Zeliga z Boratem
Szefa PO „gra pozorów akceptowana przez Putina, dla którego polski premier jest osobą bez znaczenia”.
- Donald Tusk przypomina coraz bardziej zajączka, który pokrzykuje w Polsce: jestem królem puszczy, jestem królem puszczy. Niedźwiedź, słysząc to, łapie go za uszy i pyta: no i szto? I wtedy zajączek radośnie skanduje: coś mi się popierniczyło, coś mi się… - pisze Marek Król w tygodniku „wSieci”.
Publicysta sugeruje, by nie dać się nabierać na zmianę retoryki Borata Tuska wobec Rosji”:
- To gra pozorów akceptowana przez Putina, dla którego polski premier jest osobą bez znaczenia.
Król przekonuje, że zmiana nastawienia premiera jest tylko werbalna i nie idą za nią żadne konkretne czyny. Przypomina też spotkanie Tuska z Putinem z 2008 roku:
- Dość atmosfery chłodu. O sprawach, które budzą emocje, możemy rozmawiać ludzkim językiem – oświadczył Donald Tusk w czasie swojej pierwszej wizyty na Kremlu w lutym 2008 r. Przyjmujący go prezydent Władimir Putin potakiwał spokojnie, słuchając tych słów premiera. Była to w końcu jednoznaczna deklaracja Tuska o zerwaniu, z nieakceptowaną w Moskwie, polityką PiS, a zwłaszcza prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Zdaniem autora przymilna postawa polskiego premiera została bezlitośnie wykorzystana przez rosyjskiego polityka:
- Tusk wobec Putina zademonstrował postawę w stylu: wyszła służka spod łóżka. Widać to było szczególnie, kiedy premier jako sukces tej wizyty uznał powrót do Zielonej Góry festiwalu piosenki radzieckiej, tym razem rosyjskiej, z pamiętnymi samowarami. Cóż, jaka wizyta, taki sukces, lecz Tusk i jego medialne postępaki prezentowali rytualny zachwyt, świętując sukces spotkania.
I dodaje:
- Osobowość Donalda Tuska jest syntezą dwóch komediowych postaci: Zeliga i Borata. Bohater filmu Woody’ego Allena cierpiał na ciekawą przypadłość. Niemal automatycznie upodabniał się do otaczających go osób. I taki jest Tusk. Przy Putinie zachowuje się jak rosyjski czynownik, a przy Angeli Merkel jak niemiecki kamerdyner – czytamy we „wSieci”.
Dlatego też dzisiejsza krytyka Donalda Tuska jest mało wiarygodna.
- Cała krytyka Putina i Rosji w wykonaniu polskiego premiera jest skierowana na rynek wewnętrzny. Nie potwierdzają tej zmiany retoryki żadne posunięcia polityczne, o gospodarczych czy kulturalnych nie wspominając. Innymi słowy, zapowiedzi, że Donald Zelig idzie na wojnę, są przesadzone z kwitnącego w Polsce ogrodu rosyjskiej agentury wpływu - pisze Król.
Całość artykułu na łamach tygodnika „wSieci”, polecamy!
erk