"Sieci": Opozycja może się uczyć od Kaczyńskiego

Kandydat w wyborach, zwłaszcza prezydenckich, to saper, który chodzi po polu minowym: co chwilę może mu pod nogą wybuchnąć bomba – mówi Grzegorz Napieralski, poseł Koalicji Obywatelskiej, przez lata szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej, w rozmowie z Marcinem Fijołkiem.

Grzegorz Napieralski na łamach „Sieci”, odwołując się do swoich doświadczeń sprzed dziesięciu lat, wskazuje, co może wpłynąć na kampanijny sukces:

− Ciężka praca i szczęście. [...] oczekiwania wyborców są zawsze podobne, a odwiedzenie jak największej liczby powiatów, miast, miasteczek – by pokazać się jako pracowity – zawsze daje punkty politykom. [...] Struktury, pieniądze, ludzie – ten cały organizm ludzki, jaki stoi za danym politykiem. To naprawdę ułatwia korzystanie z tego politycznego wiatru. Ale bez indywidualnej, dobrze pojmowanej zaciętości oraz sympatycznego kontaktu z ludźmi niczego się nie osiągnie. Polityka to w dużej mierze emocje: jeśli ktoś ma umiejętność poruszania się wśród ludzi, lubi ich, to ma też zdolność do szybkiej reakcji. A to procentuje.

Poseł wyraża swoją opinię na temat Małgorzaty Kidawy-Błońskiej:

− Mogę powiedzieć jedną rzecz z pełnym przekonaniem i szczerością: byłem przy Małgorzacie w trakcie wydarzeń, które wspólnie organizowaliśmy w kampanii w roku 2019. Towarzyszyłem przy objeździe Polski powiatowej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego czy Sejmu. Wychodziliśmy z samochodu i ona szła pierwsza do ludzi. Ma, podobnie zresztą jak Andrzej Duda, naturalną umiejętność kontaktu z ludźmi, ciepło.

Grzegorz Napieralski podkreśla też, co się zmieniło w polskiej polityce przez ostatnie dziesięć lat:

− Zmieniło się to, że polityka przeniosła się w dużej mierze do internetu, do mediów społecznościowych. Urosły telewizje informacyjne, pojawiły się portale internetowe [...]. Na niekorzyść zmienił się język. Jeszcze się w polskim Sejmie nie pobiliśmy, ale brutalne ataki ad personam stały się czymś powszednim [...]. Dziś nikt nie podpisze się pod jednym wnioskiem z rywalem z innej partii. Mało tego, wspólne zdjęcie z kolegą z konkurencji odbierane jest jako zdrada przez sporą część wyborców. Wytworzył się straszny klimat, dyskusjofobii. Jakbyśmy się bali merytorycznej rozmowy.

Napieralski zaznacza również, jaką rolę odgrywają w polityce emocje:

− Są ważne, ale nie zwalniają nas z myślenia. Oczywiście dobre rozpoznanie emocji wśród wyborców to chyba najtrudniejsze zadanie w każdej kampanii. Trzeba je czuć i rozumieć. Kandydat musi wiedzieć, co się tak naprawdę dzieje i mówi w Polsce, i żywo na to reagować. To musi być mądry miks powagi, szczerych uczuć i dystansu do samego siebie. Poseł stwierdza także, że kandydat w wyborach – zwłaszcza prezydenckich – to saper, który chodzi po polu minowym: co chwilę może mu pod nogą wybuchnąć bomba. Nie można ani szarżować, ani dać się podpuścić.

Poseł opisał również cele opozycji:

− Chcemy władzy jako skutecznego narzędzia zmiany polskiej rzeczywistości na lepsze i jesteśmy przeciwnikami wizji PiS – tak jak kiedyś obóz Jarosława Kaczyńskiego był przeciwnikiem SLD, później PO i Donalda Tuska. Gdybyśmy spojrzeli na Ziobrę i Gowina, to ich różni wiele, ale w ramach wspólnoty programowej udało się zbudować obóz. Jarosław Kaczyński jakoś potrafił to skleić i tego możemy się od niego na opozycji uczyć. Napieralski wskazuje też na znaczenie sondaży, jednocześnie stwierdzając, że… doświadczenie i wyczucie potrafią zdziałać więcej niż tabelki z Excela i wykresy socjologiczne. Mocny polityk, mocny obóz polityczny potrafią wpływać swoją charyzmą na opinię publiczną. A bez nosa politycznego żadnych wyborów wygrać się nie da. Sondaże go nie zastąpią.

Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 24 lutego br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.

Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.