"Sieci": Kto się boi normalizacji?
Gdyby opozycja zmieniła narrację i zachowanie na łagodniejsze, mogłaby zapoczątkować procesy bardzo niekorzystne dla obozu władzy. Ale jest na to zbyt histeryczna. I chyba również po prostu za głupia – pisze w najnowszym numerze tygodnika „Sieci” Piotr Skwieciński.
Dziennikarz ocenia działania obecnej opozycji i przytacza opinię cenionego liberalnego politologa, który piórem od dłuższego czasu walczy z takimi partiami, jak PiS.
Kiedy w Warszawie w proteście przeciw rządom PiS spalił się Piotr Szczęsny, Ivan Krastev, bardzo znany politolog (przy tym zdecydowanie przeciwny PiS i generalnie temu, co określa jako przelewającą się po zachodnim świecie falę populizmu), napisał w „New York Timesie”, że to działanie było nie tylko nieskuteczne, lecz wręcz przeciwskuteczne. Prawu i Sprawiedliwości bowiem właśnie, paradoksalnie, służy jego zdaniem „zachowywanie się tak, jakbyśmy żyli w Niemczech lat 30. lub we wschodniej Europie okresu komunizmu”. A to dlatego, że zdaniem Krasteva „populizm kwitnie, gdy polityka zaczyna dotyczyć bardziej symboliki niż treści”, a „populistyczni wyborcy – w Polsce i gdziekolwiek – łatwo wybaczą swoim liderom nieefektywność w rządzeniu, nawet zmianę kursu. Ale nie zniosą, jeśli ich populistyczni krzyżowcy. zaczną zachowywać się jak »normalni politycy«”. Tak uważa Krastev, podkreślając, że rządy, których nie cierpi, są mimo wszystko demokratycznie wybrane i nikogo nie mordują. Pyta, czy „największym zagrożeniem dla Europy jest »normalizacja« populistów (pod tym pojęciem rozumie on niechętną akceptację rządów nielubianych przezeń partii), czy też powinniśmy obawiać się również histerii wrogów populizmu?”. A swoje wywody wieńczy konkluzją, że w latach 70. młodzi niemieccy lewicowi radykałowie byli do tego stopnia ogarnięci obsesją, że nie ma większych różnic między nazistowskimi Niemcami a powojenną RFN, iż na skutek tego głębokiego błędu w ocenie sytuacji skończyli jako terroryści i wrogowie demokracji. Innymi słowy Krastev podpowiada polskiej opozycji, aby w dobrze pojętym własnym interesie stonowała narrację; aby przestała być totalna, wtedy (zapewne nie od razu) twardy elektorat PiS zacznie pękać. Opozycja jednak wyraźnie nie czytuje Krasteva. Za to Jarosław Kaczyński zachowuje się tak, jakby kierował się (oczywiście à rebours) jego wskazaniami – pisze publicysta.
Dziennikarz „Sieci” zauważa również, że obecna opozycja najwyraźniej nie jest w stanie skorzystać z rad swojego zachodniego guru, ponieważ nie dorasta do nich intelektualnie i nie jest w stanie przezwyciężyć swoich organicznych słabości.
W sensie taktycznym Krastev ma dużo racji. Ale adresuje swoje przestrogi do polskiej liberalnej opozycji, która intelektualnie nie dorasta mu do pięt, jest natomiast niewolnicą histerii. Histerii własnej i popierających ją mediów. Dlatego nie sądzę, żeby była w stanie skorzystać z rad Krasteva. Musiałaby bowiem w tym celu przezwyciężyć swoją naturę. A coś takiego trudno sobie wyobrazić – podsumowuje Skwieciński.
Cały artykuł dostępny w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 19 lutego, także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.