"Sieci": Abp Jędraszewski bije na alarm
Mowa krakowskiego metropolity może być odczytywana jako wezwanie do przebudzenia.
Mowa krakowskiego metropolity może być odczytywana jako wezwanie do przebudzenia. Jeśli będziemy bowiem bezczynni, to już wkrótce możemy się obudzić w tęczowym totalitaryzmie – pisze Grzegorz Górny w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”
Głośna w ostatnich dniach homilia abp Jędraszewskiego, w której padło określenie „tęczowa zaraza” spotkała się z ostrą krytyką nie tylko aktywistów LGBT, ale także ludzi działających w kościele – w tym księży i zakonników. Czy oskarżanie duchownego o przeciwstawianie się nauce Jezusa jest słuszne?
Pierwszy zarzut pod jego adresem brzmiał, że swą wypowiedzią obraził wielu ludzi. Zauważmy jednak, że nie odnosił on się do osób, lecz do zjawisk. Wpisywał się w tradycję Kościoła, która każe kochać grzesznika i nienawidzić grzechu. Z jednej strony katolicyzm głosi, że każdy homoseksualista jako dziecko Boże, stworzone na obraz i podobieństwo Boga, posiada nieskończoną godność i należy mu się szacunek. Z drugiej strony – właśnie w imię tego szacunku i miłości bliźniego – Kościół uznaje, że nie może takich osób oszukiwać i jest im winny prawdę o grzeszności stosunków homoseksualnych. Tego typu akty – zgodnie z Magisterium – niszczą bowiem w człowieku obraz Boży, na którego podobieństwo został stworzony – wyjaśnia Górny.
Działacze i media ściśle związane z ideologią gender próbują przekonywać społeczeństwo, że ideologią on nie jest. By odpowiedzieć sobie na pytanie, czy mają rację, wystarczy przeanalizować definicję pojęcia „ideologia”.
W przypadku genderyzmu – wbrew temu, co utrzymują jego zwolennicy – możemy mówić o ideologii. Zgodnie z uznaną powszechnie definicją ideologia jest powstałą na bazie danej kultury wspólnotą światopoglądów, u której podstaw tkwi świadome dążenie do realizacji określonego interesu klasowego, grupowego lub narodowego. Mianem tym określa się każdy zbiór uporządkowanych poglądów, które służą podzielającym je ludziom do objaśniania otaczającej rzeczywistości. Łączą ich wizja świata, system wartości i dyrektywy praktycznego działania. Wskazują oni cele swej aktywności oraz dopuszczalne sposoby ich osiągania, motywując zasadność postępowania względami, które uważają za wyższe od jednostkowego interesu. Na najgłębszym poziomie ideologie zaspokajają potrzebę odpowiedzi na pytania o sens i sposób życia. Jeśli przyłożymy tę charakterystykę do teorii gender i wynikającej z niej praktyki środowisk LGBTQ, to zobaczymy, że spełniają one wszystkie elementy składowe klasycznej definicji ideologii. Mamy bowiem do czynienia z konkretną wspólnotą światopoglądową, która realizuje określony cel grupowy – wskazuje publicysta „Sieci”.
W swojej homilii abp Jędraszewski nazwał LGBT to ideologią neomarksistowską, co również poddano fali krytyki. Publicysta „Sieci” wyjaśnia, dlaczego takie nazewnictwo jest słuszne:
Opiera się ona na wspólnych założeniach, które abp Jędraszewski nazwał neomarksistowskimi. Narodziły się one bowiem w XIX stuleciu w środowiskach utopijnych socjalistów i pierwszego pokolenia marksistów. W ich dziełach, a zwłaszcza w pracy „O pochodzeniu rodziny, własności i państwa” Fryderyka Engelsa z roku 1884, zawarty był już w formie zalążkowej program rewolucji seksualnej, który zaczęto realizować po zdobyciu władzy przez bolszewików w Rosji Sowieckiej pod nadzorem osławionej Aleksandry Kołłontaj. Przez pierwszych dziewięć lat reżimu komunistycznego stanowił on oficjalną część polityki społecznej państwa. Samo sformułowanie „rewolucja seksualna” nie powstało w latach 60. XX w. USA, lecz w latach 20. w ZSRS. Pierwszy wprowadził je do obiegu publicznego dyrektor Moskiewskiego Instytutu Higieny Społecznej Grigorij Batkis, autor broszury „Rewolucja seksualna w Związku Sowieckim”. W latach 1917–1926 Kraj Rad był najbardziej libertyńskim obyczajowo państwem na świecie, w którym hasło „seks jak szklanka wody” było realizowane w praktyce i objaśniane w teorii. Dziś w Rosji powstają dziesiątki niezwykle ciekawych i bogato udokumentowanych prac naukowych, które odtwarzają historię tego wymazanego ze świadomości zbiorowej eksperymentu społecznego. Zakończył go Stalin, który stwierdził, że generuje on zbyt wielkie koszty społeczne (kryzys demograficzny, plaga chorób wenerycznych, przepełnione sierocińce itd.). Nastąpiła więc zmiana kursu w kierunku purytanizmu obyczajowego.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 12 sierpnia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.