Rzeźnia dla polskich i europejskich firm
W tym tygodniu głośnym echem odbił się przygotowany przez agencję Reuters raport obudowie dróg w Polsce na zlecenie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) pod znamiennym tytułem „Polska droga do ruiny”.
Wprawdzie jak się wydaje został on napisany w dużej mierze przez pryzmat problemów austriackiej firmy budowlanej Alpine Holding GmbH, która schodząc z placu budowy kilku dróg w Polsce, musiała rozpocząć w połowie tego roku procedurę upadłościową i było to jak napisano w raporcie największe korporacyjne bankructwo w powojennej historii tego kraju.
Ale w sporze z Polską są jeszcze inne wielkie zagraniczne firmy realizujące kontrakty drogowe w naszym kraju: austriacki Strabag, polski oddział wielkiej niemieckiej firmy Bilfinger, irlandzki SIAC, joint-venture irlandzkich firm Sisk i Roadbridge pond nazwą ARB wreszcie Budimex będący polskim oddziałem hiszpańskiej firmy Ferrovial.
Przypomnijmy tylko, że w czerwcu tego roku obecni w Polsce ambasadorowie Niemiec, Francji, Austrii, Holandii, Irlandii oraz Hiszpanii, napisali list do wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego z protestem w sprawie realizacji kontraktów drogowych przez firmy pochodzące z ich krajów.
Ich zdaniem „GDDKiA wadliwie przygotowała procesy inwestycyjne związane z budową dróg i konsekwentnie przerzuca odpowiedzialność za problemy z ich realizacją na firmy wykonawcze”.
List podobnej treści został także wystosowany do europejskich organizacji branżowych, które z kolei przekazały go do Komisji Europejskiej.
W listach tych zwraca się uwagę, że w sądach w Polsce wykonawcy rządowych zleceń drogowych procesują się już z GDDKiA o kwotę przynajmniej 5 mld zł, natomiast całość ich roszczeń do Generalnej Dyrekcji, opiewa na kwotę około 2,35 mld euro (ok 10 mld zł).
Raport Reutersa pokazuje poważne błędy systemowe jakie zostały popełnione przez GDDKiA, która przygotowała przetargi na realizację tych inwestycji, a także je rozstrzygała i nadzorowała ich wykonanie.
Nie przewidziano w kontraktach mechanizmów waloryzacji kosztów realizacji inwestycji w sytuacji kiedy ceny większości surowców i materiałów niezbędnych do ich realizacji wzrosły w ostatnich latach od kilkudziesięciu nawet do kilkuset procent.
Nie przewidziano możliwości zgłaszania protokołów dodatkowych robót, niemożliwych do przewidzenia przed rozpoczęciem inwestycji, nie przewidziano również możliwości zgłaszania dodatkowych kosztów wywołanych chociażby czynnikami klimatycznymi.
Podkreślono kompletny brak nadzoru finansowego GDDKiA, co spowodowało, że generalni wykonawcy powszechnie i przez wiele miesięcy nie płacili podwykonawcom, co z kolei skutkuje upadłościami małych i średnich firm związanych z tymi wielkimi porozumieniami pisemnymi albo pracującymi dla nich na podstawie umów ustnych (wspomniana w tytule rzeź firm budowlanych realizujących kontrakty drogowe).
Raport wywołał reakcję GDDKiA, która podkreśla ,że w tym co się dzieje wśród firm budowlanych zarówno tych krajowych jak i zagranicznych realizujących kontrakty drogowe, nie ma żadnej jej winy.
Urzędnicy zaznaczają, że agencja wykazała się dużą elastycznością, uwzględniała dodatkowe roszczenia wykonawców ale tylko wtedy kiedy były uzasadnione, a dzięki ich dyscyplinowaniu i twardemu egzekwowaniu obowiązków wynikających z kontraktów, koszty budowy dróg w Polsce mieszczą się średnich kosztach podobnych inwestycji w krajach europejskich.
Niestety wspomniany raport nie tylko wykazuje błędy GDDKiA ale jak się wydaje psuje opinię Polsce jako krajowi i być może jest kolejną formą nacisku na Komisję Europejską aby w sposób szczególny przyjrzała się rozliczaniu przez nasz kraj kontraktów drogowych realizowanych z udziałem środków europejskich.
Jeżeli w konsekwencji tych sporów nie uda się rozliczyć wszystkich postawionych naszemu krajowi do dyspozycji środków na infrastrukturę (a jest jeszcze do rozliczenia około 4 mld euro) i dojdzie do przegrania spraw sądowych na kilka miliardów złotych, za które w przyszłości będzie musiał zapłacić Skarb Państwa, to te zbudowane na zlecenie GDDKiA przez kilka ostatnich lat drogi, okażą się jednak najdroższe w Europie.
Zbigniew Kuźmiuk