Nie można mydlić oczu młodym
Jesteśmy daleko od spełnienia naszych marzeń na temat Polski – mówi Jerzy Zelnik.
Stefczyk.info: Rząd od tygodni przekonuje Polaków, że 25 lat „polskiej wolności” to okres jedynie pozytywnych zmian i zjawisk. Propaganda władzy związana z rocznicą wyborów z 1989 roku przybiera na sile. Czy ten jednostronnie pozytywny obraz jest uprawniony?
Jerzy Zelnik: Po kilku latach poczuliśmy się oszukani. Okrągły stół, przypieczętowany w Magdalence, bardzo nas rozczarował. Od dawna ludzie, z którymi się utożsamiam, nie akceptują tzw. grubej kreski, tego układu, w którym umówiono się, że komunistom „krzywdy nie będziemy robić”. To zostało przypieczętowane toastami magdalenkowymi. I to się gdzieś ciągnie za nami. Mamy wciąż postkomunistyczny kraj, jesteśmy daleko od spełnienia naszych marzeń na temat Polski. Wydaje się, że nasza demokracja jest wciąż w drodze do spełnienia.
Dlaczego tak Pan mówi? Czego brakuje?
W Polsce wciąż widać dużo dyskryminacji, marginalizowania, jesteśmy zmuszeni do „drugiego obiegu” kulturalnego. Mamy wiele kalk z PRLowskich. My, ludzie pokolenia solidarnościowego doskonale to znamy i umiemy oddzielić ziarno od plew.
Gdzie Pan plasuje 4 czerwca i – jak przekonują władze - „pierwsze wolne wybory”?
Rzeczywiście mocno się akcentuje wolność wyborów. Jednak wiemy przecież, że wybory były jedynie częściowe. Nie można mydlić oczu młodym ludziom, którzy powinni mieć podstawową wiedzę na temat tego, co naprawdę się wydarzyło wtedy. Na samym początku można było mieć obawy, że pierwocinom demokracji łeb ukręci Związek Sowiecki. Jednak już po zmianach w Europie, w 1990 roku można było skorygować te umowy i zacząć eleganckie sprzątanie kraju po okresie PRLowskim. To jednak nie nastąpiło.