Atakują nowe media publiczne, bo chcą, byśmy zapomnieli
Byłemu już reporterowi telewizyjnej „Panoramy” podziękowano w TVP za pracę, za co ten w odpowiedzi oskarżył szefostwo iż zmuszało go do chwalenia rządu i krytykowania opozycji. A tak pożegnał pozostałych w TVP kolegów:
Większość z nich ma nadzieje, że kiedyś wrócą normalne czasy:- bez cenzury, ingerowania w tematy i zakazu krytyki partii rządzącej.
Szczegółów sprawy konkretnego reportera i konkretnego powodu zwolnienia nie znam i nie zamierzam komentować, ale zafrapowały mnie te zdania o „krytyce partii rządzącej” jako rzekomo czymś naturalnym dotychczas dla reporterów telewizyjnych. Zafrapowały, bo najwyraźniej musiałem to jakoś przegapić.
„Panoramę” zdarzało mi się oglądać, ale zapamiętałem raczej pomijanie milionowych marszy w obronie Telewizji TRWAM i jednocześnie haniebne rozdymanie mikroskopijnych, za to mocno lewackich, tzw. „manif”. Zdarzało się jej także ilustrować materiał o sektach zdjęciami pielgrzymów na Jasnej Górze. To był ten standard.
Nie zapamiętałem też, że „Panorama” korzystała jakoś szczególnie z dziennikarskiego prawa stawiania pytań w sprawie Smoleńska, dociekania prawdy o aferze hazardowej czy taśmowej. Oczywiście, nie wrzucam wszystkich dziennikarzy i wszystkich wydań do jednego worka, ale ogólny obraz jest mniej więcej taki. Z tego punktu widzenia reporter ten powinien pożegnać się słowami, że liczy iż wrócą czasy gdy oczywiste, naturalne jak oddychanie powietrzem, jest walenie w pisowską opozycję i opiewanie złotego wieku jakim miała być rzekomo dla Polaków IIIRP.
Swoją drogą, czy oni wszyscy uważają nas za idiotów? Sądzę, że o tym nie pamiętamy? Że napiszą swoje życiorysy od nowa?
Lepszej pamięci życzyłbym też Piotrowi Kraśko, który skarży się na niedawnego pracodawcę w niemieckich mediach:
CZYTAJ: Szczyt bezczelności! Kraśko i Dworak skarżą się na zmiany w TVPw niemieckiej telewizji publicznej
Szkoda, że nie pochwalił się kolegom dziennikarzom tym materiałem, który w jego własnym programie wyemitowano:
Napisane językiem klasycznej nagonki, odczytane na agresywnym podkładzie muzycznym - to się już na szczęście w naszych mediach publicznych nie zdarza.
Ale dużo ważniejsze jest to, co się zdarza. Czy zwrócili państwo na przykład uwagę, że wreszcie w Telewizji Polskiej, od czasu przejęcia sterów przez Jacka Kurskiego i Polskim Radiu , od kiedy kieruje nim Barbara Stanisławczyk, na poważnie zajęto się tematem lichwy, jakiej dopuszczały się przez całe dekady na Polakach, przy milczącej zgodzie nadzoru finansowego, niektóre banki? To są rzeczy przerażające, to są dramaty setek tysięcy rodzin. To niespotykany w cywilizowanym świecie wyzysk, niewolnictwo złapanych w pułapki toksycznych „kredytów” czy „polis” ludzi. Jednak w erze propagandy „złotego wieku” nie było na te tematy w największych mediach miejsca. Raz, że nie pasowały do ogólnego obrazka, dwa - że za milczenie lichwiarze dobrze płacili. Dziś ta zmowa pęka. TVP miała odwagę wyemitować kilka dni temu film „Naprzeciw bankom”, temat podjęły „Wiadomości”, a Jacek Łęski w debiutanckim programie odsłonił przerażający cynizm ludzi z nadzoru finansowego, którzy te patologie świadomie akceptowali.
Kiedy więc po raz kolejny rzucają nam na stół listę rzekomych ofiar dobrej zmiany w mediach publicznych, pamiętajmy, że dużo ważniejsze od tego kto te media robi, jest to, jak je robi. Czy służy wspólnemu interesowi, jak to jest teraz, czy też chodzi na pasku lichwiarzy, jak to niedawno jeszcze było. To są dla niedawnych włodarzy tych wspólnych włości niewygodne pytania. Za wielkimi kontraktami nie szło, w mojej ocenie, zbyt wiele. Media publiczne nie spełniały czasów elementarnych zadań, porzuciły służbę obywatelowi dla kadzenia władzy. To są fakty i żaden krzyk tego nie zmieni.
Michał Karnowski