Zaremba: Pytanie do zwolenników JKM
Czy wy naprawdę niczego nie zauważacie?
olitycznych do psychiatry ma długą tradycję. Szczególnie celuje w tym lewica liberalna. Świetnie przedstawił to w jednym ze swoich filmów Woody Allen. Jedyny w rodzinie nowojorskich liberałów republikański konserwatysta okazuje się mieć guza mózgu. Tylko tak pozostali domownicy mogą sobie wytłumaczyć jego przekonania.
W Polsce psychiatryzację prawicy pamiętam z wielu momentów, choćby z roku 1992, kiedy brzydkie sugestie służyły walce z rządem Olszewskiego. Popełniał błędy, ale był pierwszym, który zabrał się serio za spuściznę komunizmu. To wystarczyło, aby wysyłać mecenasa Olszewskiego czy Antoniego Macierewicza do lekarza.
Ale na miły Bóg, problem niezrównoważonych osób obecnych w życiu publicznym istnieje na całym świecie. We Francji jeden z prezydentów w okresie międzywojennym Paul Deschanel zaczął budzić niepokój, kiedy zaproponował dyplomatom podczas spaceru w ogrodach swojej rezydencji wspólne wykąpanie się w stawie. Kilka tygodni później w tajemniczych okolicznościach wypadł z pociągu. Szybko skłoniono go do rezygnacji. Bo coraz dziwniej się zachowywał.
O Januszu Korwin-Mikkem napisano po wielekroć jako o dziwaku, a Stefan Kisielewski nazywał go wariatem w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Chodziło o radykalizm poglądów i ekscentryczność ich manifestowania – i jedno i drugie miało być ożywcze.
Jednak czas biegnie. Prezydent Deschanel też ujawniał swoje dziwne skłonności stopniowo.
W latach 80. jako student dorabiałem pracując jako sanitariusz w szpitalupsychiatrycznym. To mi dało doświadczenie w wyczuwaniu niezdrowej aury wokół rozmaitych postaci. I powiem szczerze: moje współczesne niewesołe obserwacje dotyczą co najmniej kilku postaci występujących publicznie. Ale pozostałe osoby nie liderują partii, wokół której koncentruje się uwaga opinii publicznej.
Zwracam się do zwolenników Kongresu Nowej Prawicy, którzy mają setki powodów aby tak lokować swojej sympatie: choćby dlatego, że i PiS i PO daleko dziś od wyrazistej sympatii do wolnego rynku. Rozumiem was. Ale czy wy naprawdę jesteście ślepi?
Nie słyszycie tych dziwnych chichotów? Nie zauważacie tych jego przerysowanych uśmieszków, kiedy z wyraźną przyjemnością snuje swoje wywody o gwałcie? Kiedy delektuje się tym, że mógł się zabawić kosztem cudzego cierpienia.