Zaremba: Korwin głosi hasła szkodliwe dla Polski
Zapis czatu z Piotrem Zarembą.
Co Pan sądzi o zmowie polityków PO, PiS, SLD, PSL, TR przeciwko JKM w celu usunięcia go z programu "Woronicza 17"? Na tym ma polegać ten pluralizm i demokracja? I, niestety, w tym gronie znajduje się także PiS...
Nie wygląda to dobrze. Zwłaszcza prawica powinna się wystrzegać wszelkich prób delegalizacji medialnej kogokolwiek, a zwłaszcza kogoś kto ma realne poparcie społeczne. Dziś on, jutro ja - taka myśl powinna się nasuwać. Z drugiej strony, PiS jest w szczególnie trudnej sytuacji. Żakowski, Palikot, Tusk wciskają mu Korwina w brzuch tworząc zbitkę: przyszła koalicja PiS-KNP. Wszystkie brzydkie zachowania Korwina (a ja nie uważam rozważań o gwałcie na kobietach za coś normalnego, nie mówiąc już o basowaniu propagandzie Putina) mają iść na konto Kaczyńskiego. Więc nie wiem jakbym się zachował na miejscu posła Błaszczaka. Decyzję trzeba było zapewne podejmować szybko i każda byłaby zła.
Jaki jest Pana ulubiony stereotypowy wyborca jakiejś partii - "leming", "moher", "kuc"?
"Moher" bo sam nim podobno jestem. Co wydaje mi się skądinąd wyjątkowo absurdalne.
Panie Piotrze na ile pańskim zdaniem obóz prawicy ma szansę na prezydenturę w roku 2015?
Bronisław Komorowski jest autentycznie popularny. Można na to narzekać, ale to fakty. Błędem PiS było samo zwlekanie z wylansowaniem własnego kandydata. Odrobienie teraz tej straty wydaje się beznadziejne. Ale czasem polityka przynosi niespodzianki. Kto w 2005 roku wierzył, że Lech Kaczyński pokona Donalda Tuska, który miał bardzo dobrą kampanię? A jednak pokonał, bo czasem poza PR, odzywa się coś takiego jak instynkt narodu.
Jaka jest Pańska opinia na temat PSL?
Jak powiedzieć o tej partii coś oryginalnego w paru zdaniach? Sam łapię się na tym, że co jakiś czas pokładam w nich nadzieję, bo są w pewnym sensie poza mainstreamem. Uosabiają zdrowy rozsądek prowincjonalnej Polski. Ale w innym sensie, zwłaszcza co do metod rządzenia, są tak mainstreamowi i przewidywalni, że aż zęby bolą. Pawlak zawsze mi imponował odpornością na drwiny lemingów. A równocześnie trudno akceptować ten model uprawiania polityki. On nigdy nie będzie partnerem dla prawicy, bo za daleko zaszedł w rozmaitych biznesowych uwikłaniach.
Co Pan sądzi o serialu Detektyw polecanym przez Pana Łukasza Adamskiego?
Nie byłem aż tak wielkim entuzjastą. Starannie zrobiony, a jednak odnajdywałem mnóstwo wtórności wobec wcześniejszych filmów. Myślę, że Łukasza najbardziej pozyskała końcówka. Serial zdawał się powielać antychrześcijańskie schematy (obleśny katolicki kaznodzieja itd.), a jednak kończył się niezwykła deklaracją wiary. Adamski szuka tego w wielu filmach i czasem znajduje.
Zaznaczam na początku, że nie jestem bezwzględnie nieprzychylny środowisku W Sieci, aczkolwiek podzielam wiele zastrzeżeń środowiska Do Rzeczy. Jedną z nich jest uparte trwanie przy szkodliwych, narodowych mitach; nie tylko tych, o których pisali pozytywiści; za które ganił Asnyk w "Śnie grobów", które później endecy - pragnąc podnieś naród na wyższy poziom- tak zacięcie wywlekali; na czele z Dmowskim i jego sztandarowymi "Myślami nowoczesnego Polaka". Piszę o tym, bo dostrzegłem w pana publicystyce jakąś nieśmiałą skłonność by te sprawy budzić (cenie bowiem pana właśnie za trzeźwy osąd), a zarazem wydaje mi się, że stoi pan murem po jednej stronie z Łysiakiem (ami), Wenclem, Skwiecińskim, Karnowskimi etc. - całą tą zakonserwowaną retoryką romantycznie usposobionych patriotów, tą szczególnie polaryzującą się w "dyskusji" o książce Ziemkiewicza. Jak to w końcu z Panem jest, i - najważniejsze - jak się Pan odnosi do tego ostatniego wątku, "Jakie piękne Samobójstwo"
Komplikując Pan także upraszcza. Wrzucenie do jednego worka Karnowskich, Łysiaka i ... Skwiecińskiego jako niepoprawnych romantyków jest mało przekonujące. Kłopot z Ziemkiewiczem polega na tym, że walcząc rzekomo z jednymi mitami, ochoczo tworzy inne. Np. taki, że w tym położeniu w jakim jest Polska, miałaby się ona świetnie gdyby nie paru durniów u władzy (Beck, Bór-Komorowski, W. Sikorski itd.). To delikatnie mówiąc gruba naiwność, jeśli nie nonsens, ale zręcznie sprzedana jawi się jako epokowe odkrycie. A, że Ziemkiewicz jest mistrzem publicystycznego PR, czyta się to lekko, łatwo i przyjemnie. Rzecz w tym, że nie w każdej sytuacji, każdemu narodowi może być lekko i przyjemnie. Co do konieczności rewizji cierpiętniczej postawy części polskiej prawicy, zgadzam się z Panem i nawet z Rafałem. Ale wnioski wysuwam zupełnie inne niż on.
Kogo najbardziej trafia szlak w związku z tym, że Kongres Nowej Prawicy ma ok 10% poparcia?
Trafia m.in. mnie, bo po pierwsze, Korwin głosi hasła naprawdę szkodliwe dla Polski, a po drugie kompromituje prawicę infantylizmem godnym błyskotliwego nastolatka. Proszę zauważyć jego ostatnią propozycję aby odebrać przygotowywanie ustaw rządowi, a powierzyć wydumanej radzie stanu. Na całym świecie kształt prawa przygotowują ministrowie, to jest propozycja kompletnie oderwana od rzeczywistości. Przypomina zabawę szkolnych uczniów w państwo. Ale żeby powiedzieć coś kontra samemu sobie, doceniam konsekwencję Korwina w obronie wolnego rynku i rozumiem, że radykalizm wielu jego ludzi wyrasta z rzeczywistości: W Polsce biurokracja naprawdę nie szanuje biznesu. Co Korwin zrobi ze swoim poparciem? Nie wiem. Może zwycięży realizm jego współpracowników, którzy chyba naprawdę chcą z kimś rządzić, a może felietonowa przekora po raz kolejny nie wyda sensownych owoców.
Dlaczego jako jeden z najinteligentniejszych, wyśmienitych prawicowych publicystów piszę Pan artykuł w tyg. W Sieci o polityku– celebrycie, który popiera działania Putina, obraża zmarłych polskich bohaterów m.in. Grzegorza Przemyka, Lecha Kaczyńskiego, ceni Jaruzelskiego i Kiszczaka, obraża pamięć Powstańców Warszawskich, i wreszcie – obraża Was ( przypominam rubryki tego Pana po rozpadzie Uważam Rze). Czy jest to ukłon w stronę partii tego Pana jako przyszłego członka Zjednoczonej Prawicy?> Czy widzi Pan szansę na koalicję PiS-u z tą partią?
Dlaczego jednak Pan sądzi, że mam na temat Korwina inne zdanie niż Pan? Wyrażałem je wiele razy, nawet dziś na tym czacie. Ten tekst nie był jednak kolejna oceną Korwina, a próbą pokazania od środka jego partii. Nie bawiłem się więc w mnożenie inwektyw (których w polskiej publicystyce jest i tak za dużo). Zakładałem, że ja i większość czytelników ma na temat tego pana podobny pogląd. Moje pytanie było inne - czy ludzie Korwina wybiorą jego felietonistyczny stosunek do polityki, czy z ich ambicji może wyniknąć coś dobrego. Zaznaczam, że wolałbym tego w ogóle nie testować, ale przecież arytmetyka wyborcza może być nieubłagana.
Jak Pan przewiduje ułożenie stosunków i współpracy między Jarosławem Kaczyńskim, Ziobro i Gowinem. Sukces czy porażka jak przewidują mainstreamowe media?
Są jednak na siebie skazani - co napisałem w momencie gdy ich rozmowy się załamały. Ale lekko nie będzie. Kaczyński niespecjalnie uznaje w innych partnerów. W teorii chce maksymalnej różnorodności. W praktyce odruchowo obcina tych, co za mocno podskakują. Z kolei Ziobrę uważam za nadambitnego warchoła. Wyjście z PiS rozważał od 2009 i głównym motywem nie były żadne różnice programowe, a partia dla siebie. Choć oczywiście w cieniu coraz starszego lidera może i jak miałbym taki odruch. Niemniej nic specjalnego nie pokazał i jeśli dziś cokolwiek dojrzał, powinien trzymać się wspólnego obozu. Kłopot w tym, że politycy często nigdy nie dojrzewają. Zarazem i Ziobrze i Gowinowi dałbym radę: trzymajcie się dużej prawicy, bo tu są realne emocje. Nawet jak ona nie wygląda całkiem tak jakbyście chcieli, jesteście na tyle młodzi, że kiedyś być może będziecie ją zmieniać.
Czy republikański prezydent obrałby ostrzejszy kurs wobec Rosji czy nie ma znaczenia przedstawiciel, której partii jest prezydentem?
Na pewno twardszy byłby John McCain, jeden z moich ulubionych polityków amerykańskich i rzeczywiście republikanin. Ale czy np. Romney? Używał twardości wobec Rosji jako argumentu w kampanii, ale charakter miał chyba bliższy Obamie. Rzeczywiście ten podział na twardych rep. i miękkich dem. utrwalił się zwłaszcza od czasów Cartera i Reagana. Ale wcześniej bywało różnie, np. Kennedy doszedł do władzy piętnując Eisenhowera za miękkość wobec Rosji. Z kolei republikanin Nixon nie tylko uznał czerwone Chiny, ale starał się o detente z ZSRS. Szczytem był republikanin Gerald Ford, który w starciu z Carterem twierdził, że nie słyszał o uzależnieniu Polaków czy Czechów od Sowietów. Także było różnie. Pamiętajmy, że partie w Ameryce nie są tak jednorodne jak w Europie, a poszczególni politycy poddają ich program nieustannym rewizjom. W tej chwili lewica jest miękka z powodów ideologicznych, za to część prawicy ma skłonności ugodowe podobnie jak część biznesu. McCain to twardziel z Wietnamu, ale to pokolenie niestety odchodzi.
Jesteśmy świadkami dekompozycji obozu władzy w Polsce?
Na pewno Tusk ma poczucie porażki, a w PO morale nigdy nie było tak niskie. A jeśli potraktować obóz władzy szerzej przejawem dekompozycji jest afera taśmowa. O aferze Rywina mówiono, że nikt nie podważyłby pozycji postkomunistów tak skutecznie jak waśnie w ich obozie (GW też była jego częścią, choć trochę zewnętrzną). Widzę tu analogię, choć nie widzę szybkiej i sensownej puenty. Wałęsa powiedział dziś o Schetynie jako o następcy Tuska. To najlepszy dowód, że tak nie będzie. Albo Tusk będzie schodził długo i boleśnie, albo ewakuują go do Europy (uważam to rozwiązanie za wciąż możliwe), a wtedy zacznie się zabawa, jeśli dziś wymieniono nazwisko Dutkiewicza jako lidera PO, to jest miara słabości i chaosu. A zarazem jeszcze jedno: ten obóz dołuje, ale wobec nas, ludzi prawicy ma jeszcze mnóstwo narzędzi "perswazji".
Z czego bierze się wiara, że jak PiS przejmie władzę to zrobi się dobrze? Z przekonania, że gorzej być już nie może? Może. PiS nie ma ludzi do rządzenia. W całej partii jest może kilkunastu inteligentnych ludzi, a reszta to miernoty niezdolne do wytworzenia oryginalnej myśli.
Tylko gdzie Pan widzi w kraju te mityczne rezerwy ludzi zdolnych do rządzenia? Każdy kto próbował tworzyć nowe partie, np. odchodząc z PiS, wierzył, że takich ludzi są tłumy tylko zły prezes ich nie odkrył. Szybko odkrywali, że rzeczywistość jest smutniejsza. Co nie zmienia faktu, że Kaczyński nie zawsze ma szczęśliwą rękę do ludzi. Ale gdyby miał kilkanaście osób zdolnych do rządzenia to byłaby i tak dobra nowina. Ja także ich widzę. Co więcej, znam jego łatwość w braniu ludzi "z rynku". Czy to wystarczy? Dla dogłębnej zmiany państwa, chyba nie. Dla wywołania ożywczego zamieszania, chyba tak. A od tego warto zacząć. Piszę to jako komentator mający z PiS problemy programowe - zbytni etatyzm. Ale w tej chwili najbardziej liczy się dla mnie obrona polskiego państwa narodowego i powstrzymanie cywilizacyjnych ekscesów.
Kaczyński ma 65 lat, Macierewicz 66, czy oni nigdy nie przejdą na emeryturę? PiS to chyba najstarsza pod względem wieku członków partia w Europie.
Ronald Reagan został prezydentem mając 70 lat i rządził dwie czteroletnie kadencje. Adenauer został kanclerzem jako starzec. Oczywiście to się trochę zmienia, ale niech Pan przestudiuje wiek polityków amerykańskich. Ich elita jest w sumie starsza niż nasza. W Europie popada się czasem w przesadę odwrotną - przykład austriackiego ministra spraw zagranicznych, jeszcze studenta. Kaczyński i Macierewicz mają wady, ale starcami póki co nie są. Oczywiście za parę lat przed wszystkimi partiami stanie problem odmłodzenia przywództwa. Ale jak patrzę na młodszych, niekoniecznie odczuwam z tego powodu entuzjazm.
Jak Pan sądzi, czy Jarosław Kaczyński naprawdę chce jeszcze zdobyć władzę?
Wbrew propagowanym przez wielu schematom, jednak chce. To twierdzenie bierze się stąd, że często zdaje się szkodzić własnym szansom wyborczym. Ale już przykład z szybką akcją wchłonięcia Ziobry i Gowina pokazuje, że władza naprawdę mu zapachniała. Gdyby nie ten zapach, trzymałby zwłaszcza Ziobrę w przedpokoju do końca świata. Uwaga o zapachu władzy nie jest negatywna - polityczni liderzy muszą mieć ambicje, a władza jest im potrzebna aby zmieniać Polskę. Kaczyński naprawdę chce ją zmienić. To powód, dla którego mimo jego błędów wciąż bardzo go szanuję.
Serdeczne podziękowania. Jak zwykle ciekawie. Przepraszam pominiętych, ale starałem się odpowiadać na kilka pytań równocześnie. Pozdrawiam, dobrej nocy!