„wSieci”: Zapalmy wreszcie światło
"Pół miliona 'kredytów frankowych' generuje ogromne ryzyko dla całego finansowego krwiobiegu państwa."
- Prezydent – by podjąć odpowiedzialne decyzje – musi otrzymać prawdziwe dane, twarde liczby – mówi Marcin Gomoła, były wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego na łamach tygodnika „wSieci” w rozmowie z Maciejem Pawlickim.
Marcin Gomoła, były wiceprzewodniczącym KNF mówił m.in. o kredytach frankowych i wyjaśniał dlaczego tak naprawdę kredytami nie są: W sensie prawnym kredyt to taka umowa, w której kapitał jest stały, a odsetki zmienne. W przypadku tych „kredytów” kapitał jest zmienny, bo zależy od kursu walut obcych, na który państwo polskie nie ma żadnego wpływu. […] Klienci z bankami umawiali się na złotówki, banki wypłaciły im złotówki, a umowy wiązały sumę z kursem walut. Bez informacji ze strony banku, bez wymaganych procedur i w efekcie bez świadomości klienta, jak ogromnie ryzykowny produkt kupuje. Można postawić tezę, że na masową skalę dochodziło więc do tzw. misselingu, czyli świadomego wprowadzania w błąd klienta, by sprzedać mu coś, czego on wcale nie chciał kupić.
Marcin Gomoła wyjaśniał również dlaczego „kredyty frankowe” stanowią zagrożenie dla całego sytemu finansowego: Pół miliona „kredytów frankowych” generuje ogromne ryzyko dla całego finansowego krwiobiegu państwa, gdyż wiąże wysokość zadłużenia dużej części polskiego społeczeństwa z kursem waluty, na którą ani Polska, ani klient nie mają wpływu. To rodzaj zakrzepu, który krąży w żyłach i nie wiadomo, kiedy i gdzie spowoduje zator. Prezes Narodowego Banku Szwajcarii mówi, że frank jest znacznie przewartościowany, a to znaczy, iż każde zobowiązanie i zabezpieczenie w tej walucie jest przewartościowane. Po wahnięciu kursu franka, który stał się walutą nieprzewidywalną, znaczna część klientów może przestać spłacać owe raty. Rząd powinien więc zdjąć to ryzyko z obywateli i z banków. Bo banki powinny być zainteresowane rozbrojeniem tej bomby podłożonej pod polskim systemem finansowym.
Były szef KNF podsumował także podpisana ostatnio przez prezydenta ustawę o pomocy kredytobiorcom: Ona tylko spycha rozwiązanie problemu ryzyka systemowego w przyszłość, za którą będzie odpowiedzialny nowy rząd, który będzie się stawał zakładnikiem odziedziczonego problemu. Ta ustawa będącego w tarapatach kredytobiorcę sprowadza do roli pośrednika pomiędzy funduszem wsparcia a bankiem. Jego zadaniem jest jedynie „przenieść” pieniądze do banku. To rozwiązanie upokarzające, jałmużna, którą trzeba zwrócić – tłumaczył prawnik. Dodał także: Jestem zwolennikiem kompromisów, ale kompromisem nie może być zgoda na ryzyko systemowe. To wyznacza poziom rozwoju cywilizacyjnego Polski. Banki nie mogą być wirówkami od odwirowywania pieniędzy od obywateli. Dobrobyt kraju zależy od tego, ile kapitału ma obywatel. Polskie społeczeństwo trzeba skapitalizować i dać obywatelom szansę budowania swojego kapitału. […] Dbałość państwa o kondycję finansową swoich obywateli, a nie tylko wąskiej grupy, świadczy o cywilizacyjnej i dziejowej odpowiedzialności za tę wielką organizację, której na imię jest Polska.
Więcej w nowym wydaniu tygodnika „wSieci”, w sprzedaży od 2 listopada br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.