"wSieci": Kaczyński Człowiekiem Wolności 2016
To najważniejsza z nagród, jakie przyznaje się dziś w Polsce – nie ma dziś nic bardziej ważnego i polskiego – powiedział Jarosław Kaczyński odbierając nagrodę „Człowieka Wolności 2016” przyznawaną przez czytelników i redakcję „wSieci”.
W najnowszy wydaniu tygodnika „wSieci” redakcja zamieszcza obszerną relację z gali „Człowiek Wolności 2016”, która odbyła się 25 stycznia w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Statuetkę Jarosławowi Kaczyńskiemu przekazali: Romuald Orzeł, prezes zarządu spółki Fratria, oraz Jacek i Michał Karnowscy. Jak uzasadniał redaktor naczelny „wSieci”, Jacek Karnowski - nagroda przyznawana przez tygodnik przeznaczona jest dla osób, które przyczyniają się do poszerzania przestrzeni polskiej wolności. Sam laureat w swojej przemowie poruszył temat wolności w kontekście Polski i jej przyszłości: Mam pewność, że w naszym kraju są potężne siły, które potrafiły wolność w wielkiej mierze obronić, choć były momenty jej ograniczenia, i potrafią ją rozszerzać. Trzeba tutaj podziękować tym wszystkim, którzy na tym froncie – froncie walki o wolność – uczynili bardzo wiele. Którzy potrafili się narazić, iść przeciw głównemu nurtowi. I być przy tym skuteczni. Tacy ludzie stoją tutaj obok mnie.
W nowym wydaniu tygodnika także o upadku KOD w artykule Piotra Skwiecińskiego „Kijowski skończył epokę”. W swojej analizie autor wyjaśnia, dlaczego upadek lidera KOD i Mateusza Kijowskiego jest tak dotkliwy dla całej opozycji. Nie ma wątpliwości, że Kijowski i jego ruch mieli być dla dzisiejszej opozycji czymś w rodzaju nowej Solidarności. Przypomnijmy sobie złoty dla KOD czas, czyli pierwsze kilka miesięcy jego istnienia. Po antypisowskiej stronie barykady nierzadko spotykało się porównywanie tego ruchu do „Solidarności” z lat 1980-1981. Tak jak ona miał on być zarazem zjawiskiem ponadpolitycznym i bardzo politycznym. Miał łączyć wszystkich demokratów (tak w tych kręgach definiuje się wrogów PiS), ale zarazem stworzyć jakąś niesprecyzowaną nową jakość. KOD miał być odpowiedzią na zgranie się rządzącej przez osiem lat i zdepopularyzowanej Platformy. Ale też czymś szerszym. Jakimś uosobieniem rozumianego pozytywnie etosu III RP. […] Miał być też dla większości tych, którzy go wsparli, powtórzeniem ich przeżycia pokoleniowego, czyli czasów pierwszej „Solidarności” i stanu wojennego – ocenia publicysta.
Na stronach nowego numeru „wSieci” Piotr Czartoryski-Sziler rozmawia z dr. Witoldem Bagieńskim, pracownikiem Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej („Jak wpadł pierwszy ujawniony »nielegał«”) o tym, co znajduje się w aktach zastrzeżonego zbioru IPN. Badacz wyjaśnia, z jakim typem materiałów mamy do czynienia i co nowego mogą one wnieść do naszej obecnej wiedzy. – To jest cały szereg archiwaliów różnego typu. Z jednej strony są to akta osobowe funkcjonariuszy, czyli podstawowa dokumentacja personalna. Z drugiej strony to sprawy operacyjne, zarówno rozpracowania, np. kiedy kontrwywiad usiłował inwigilować zachodnich dyplomatów. Są też materiały dotyczące działań kontrwywiadu przeciwko obcym wywiadom, tzw. gry kontrwywiadowcze, czyli po prostu forma zidentyfikowania obcej agentury i wyłapania jej. Do tego dochodzą np. sprawy operacyjne wywiadu o bardzo różnym charakterze. Częstokroć chodzi o agenturę, o osoby, które miały jakieś formy kontaktów z wywiadem PRL. Ale mowa tu także o dokumentacji administracyjnej, szkoleniowej, czy finansowej poszczególnych jednostek, bo tego typu rzeczy też wyszły ze zbioru zastrzeżonego – przekonuje historyk.Już teraz widać, że akta ze zbioru zastrzeżonego to prawdziwa gratka nie tylko dla poszukiwaczy prawdy, ale również dla „miłośników kina akcji”. To historie, które nadawałyby się na niejedną opowieść o Jamesie Bondzie.
W tygodniku także o podobieństwach Polski i Ameryki. W Stanach Zjednoczonych prawie dokładnie tak samo zareagowano na prezydenturę Donalda Trumpa jak w Polsce na rządy Prawa i Sprawiedliwości – pisze Stanisław Janecki w artykule „Pucz w Polsce, bunt w Ameryce”. Dziennikarz trafnie zauważa całą serię podobieństw w niezadowoleniu wyborców przegranej opcji. Zbieżności te obejmują pełne spektrum życia publicznego i skłaniają do myślenia. W największą histerię, znowu podobnie jak w Polsce, wpadali aktorzy, reżyserzy, celebryci. Telewizja CNN odegrała rolę TVN i TVN24, a dziennik „Washington Post” niemal wiernie przypominał „Gazetę Wyborczą” – czytamy na łamach nowego numeru „wSieci”. Jednak podobieństwa na tym się nie kończą, okazuje się, że reakcje pewnych grup są wręcz identyczne pomimo dzielących je kilometrów. Stanisław Janecki opisuje m.in.: […] rozpacz, jaką sieją na ulicach i w mediach amerykańscy celebryci, którzy jeszcze przed wyborami zapowiadali, że jeżeli Trump wygra to opuszczą kraj. Skąd my to znamy?
Na łamach nowego wydania tygodnika także o „Tygodniku Powszechnym”, który może teraz stać w konflikcie z nowym metropolitą krakowskim – abp. Markiem Jędraszewskim, pisze w artykule „Zachód tęczy nad Krakowem?” Grzegorz Górny. Autor artykułu zauważa, że „Tygodnik Powszechny”, który reprezentuje tzw. „Kościół otwarty”, poszedł za daleko. I znów chrześcijaństwo wprzęgnięte zostało w legitymizowanie postulatów mających mało wspólnego z ewangelią, np. projektów nowej lewicy w kwestiach płciowości. Szczególnym pupilem redakcji z Wiślnej stał się genderyzm. Jest on przedstawiany na łamach „TP” w tonie afirmatywnym – wbrew episkopatowi, który w grudniu 2013 r. poświęcił cały list pasterski niebezpieczeństwom związanym z tą destrukcyjną ideologią. Krytykowani są zwłaszcza duchowni, którzy przestrzegają przed postępami rewolucji seksualnej, np. abp Józef Michalik, ks. Paweł Bortkiewicz czy ks. Dariusz Oko – pisze Grzegorz Górny.Zauważa także: Teksty poświęcone kwestiom płciowości są charakterystyczne dla nowej linii programowej pisma, które przeszło w ostatnich latach ideową (tęczową) metamorfozę. Dziś pozwala mu ona z jednej strony brać udział w kampaniach LGBT finansowanych przez George’a Sorosa, a z drugiej – szczycić się winietą z napisem „katolickie pismo społeczno-kulturalne”. Widzi również, że na tej linii nieunikniony jest konflikt środowisk związanych pismem oraz abp. Markiem Jędraszewskim reprezentującym całkiem inne poglądy.
W tygodniku także komentarze bieżących wydarzeń pióra Katarzyny i Andrzeja Zybertowiczów, Wiktora Świetlika, Roberta Mazurka, Aleksandra Nalaskowskiego, Krystyny Grzybowskiej, Piotra Skwiecińskiego, Andrzeja Rafała Potockiego, Wojciecha Reszczyńskiego, Krzysztofa Feusette, Marty Kaczyńskiej, Dariusza Karłowicza czy Bronisława Wildsteina.