Wolski "wSieci"
"Winstona Churchilla i Donalda Tuska łączy upodobanie do cygar. To jedyna zbieżność, jeśli chodzi o tych dwóch premierów. Poza tym czasy się zmieniły – kiedyś facet z cygarem był symbolem całej kapitalistycznej zgnilizny, dziś raczej uosabia szyk postępowego salonu" - pisze na łamach tygodnika "wSieci" Marcin Wolski. W artykule pt. "W oparach cygarowego dymu" czytamy:
Również podobieństwa z Billem Clintonem nie sposób obronić – amerykański prezydent zasłynął hasłem „Gospodarka, głupcze!” (a nie „Wiwat kreatywna księgowość!”), zaś cygar zwykł używać w sposób niezgodny z instrukcją obsługi… Niedawno zadano mi pytanie: „O czym myśli Donald Tusk zapalający kolejne markowe cygaro?” (ktoś wyliczył, że kosztuje ono gdzieś jedną szesnastą miesięcznych zarobków przeciętnego Polaka). Pani rzecznik Kidawa-Błońska raczej na to pytanie nie odpowie, więc trzeba domyślać się samemu. Należy raczej wykluczyć hipotezę, by w aromatycznym dymie pan premier pogrążał się w rozważaniach na temat zagadki bytu. Jeśli już, pojawiają się konstatacje w rodzaju: świat jest podły, naród niewdzięczny, a koledzy nielojalni.
Nie wydaje się też, żeby sporo miejsca zajmowały tam wielkie perspektywy w rodzaju Polska 2050, Polska 2020, a nawet Polska 2016. Dominują kalkulacje, jak przetrwać kolejny miesiąc, jak wygrać następne wybory, jak wykończyć tego, a zneutralizować tamtego? Praktyka „zderzaków” wylansowana ongiś przed Lecha Wałęsę znalazła wdzięcznego kontynuatora i dziś z osuniętych wicepremierów czy ministrów dałoby się uzbierać całkiem spory szrot.
O czym więc myśli Donald Tusk zapalając cygaro? Polecamy tekst Marcina Wolskiego w najnowszym wydaniu tygodnika "wSieci" - właśnie w kioskach.