Władze blokują wyjaśnienie tragedii
„Relacje rządu z Polonią znacznie pogorszyła tragedia smoleńska” - mówi Maria Szonert-Binienda w rozmowie z tygodnikiem „wSieci”.
Jak twierdzi, w tych działaniach polski aparat państwowy był niezwykle sprawny.
„Działali brutalnie i skutecznie. Byli groźnym przeciwnikiem. Szkoda, że potrafili się wykazać świetną organizacją i skutecznością w atakowaniu niezależnych naukowców, a nie w obronie interesu Polski” - ubolewa Szonert- Bnienda.
Żona eksperta zaangażowanego w wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej wyznaje, że wobec jej męża podejmowano liczne próby zdyskredytowania go w środowisku zawodowym,
„Podważano jego dorobek i pozycję zawodową. Podważano jego intencje, uczciwość i wiarygodność. Atakowano go na poziomie środowiska pracy, ale też na poziomie szerszym, czyli w NASA oraz w prestiżowych stowarzyszeniach inżynierów lotniczych, a nawet w „New York Timesie”. Dyskredytowano go również wśród Polonii, szczególnie w Ohio, gdzie mieszkamy. Naciskano na Polonię, by się od nas odcięła, by odmówiła nam wsparcia. Włączono w te akcje siły agenturalne” - wylicza Szoenert-Binienda.
Wskazuje też na rosyjski wątek w nagonce na prof. Biniendę.
„Są wyraźne tropy. Na przykład mejle mające zdyskredytować męża, kierowane do jego kolegów i przełożonych, miały źródło w rosyjskiej ambasadzie w Warszawie. Tak wskazywały adresy IP, czyli identyfikatory poczty elektronicznej” - opowiada, tłumacząc, że do takich ustaleń doszli specjaliści komputerowi z uczelni jej męża, zajmujący się bezpieczeństwem informatycznym.
Na pytanie czy warto było przez to wszystko przechodzić, Maria Szonert-Binienda, odpowiada:
„Było warto bez względu na cenę. Jednak efekty naszego działania, które uważam za rodzaj poświęcenia, są mniejsze, niż można się było spodziewać. Dlatego mówię o skutecznej dyskredytacji naukowców badających tragedię smoleńską. Wielu Polaków odnosi się przecież nadal z dużą rezerwą, nawet z niechęcią i nieufnością, zarówno do rezultatów ich badań, jak i do problematyki smoleńskiej” - mówi.
Maria Szonert-Binienda nie kryje, że jest daleka od radości z powodu badań wskazujących iż 40 proc. Polaków wierzy, iż w Smoleńsku doszło do zamachu.
„Dla mnie to jednak klęska. Klęska! Rozumiem waszą perspektywę, ale z mojej perspektywy to przerażające dane. Bo ja biorę pod uwagę materiał dowodowy zebrany przez niezależnych naukowców” - wyjaśnia.
„Jestem rozczarowana. Przecież Polakom powinna wystarczyć choćby pobieżna obserwacja działań rządu. Jest oczywiste, że władze w Warszawie blokują wyjaśnianie tragedii. A to ważny, pośredni dowód! Jeżeli 40 proc. wierzy w zamach, to w co wierzy reszta? W przypadek?” - pyta retorycznie.
Cała rozmowa w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”.