Władimir Putin może każdego dnia wypuścić prawdę o Smoleńsku
Witold Gadowski na wPolityce.pl o nagonce na prof. Nowaczyka: „To jest zorganizowana akcja polskich służb, być może wspomaganych przez rosyjskie”.
wPolityce.pl: - Profesor Kazimierz Nowaczyk, zaangażowany w smoleńskie śledztwo, opowiedział w wywiadzie dla naszego portalu o swoich problemach na uczelni. Po rozpoczęciu współpracy z zespołem smoleńskim naukowiec stał się ofiarą nagonki, przedmiotem donosów z Polski itd. Ostatecznie stracił pracę. Co to mówi o Polsce?
Witold Gadowski, dziennikarz, publicysta „wSieci”: - To mówi, że chociaż służby specjalne w kraju mamy beznadziejne, a na ich czele stoją idioci, to każda służba jest silniejsza od pojedynczego obywatela. Nawet najbardziej inteligentnego. Tak jest również za granicą. Wystarczy zorganizowana akcja, nadzorowana przez służby, nawet słabe, by była skuteczna. Za pomocą kilku prostych tricków obniża się zaufanie wobec danej osoby. Zaczyna się mnożyć wątpliwości w jej otoczeniu i w wyniku niepokojów, przez konformizm doprowadza się do usunięcia takiej osoby z pracy.
To też wymuszają służby?
- To już można zrobić bez ingerencji służb. Każda instytucja bowiem działa na zasadzie pewnego oportunizmu. Wystarczy trochę prowokacji, trochę wątpliwości i kłopoty gotowe. A w tym akurat służby postkomunistyczne, jak polskie, celują.
Jaką zatem rolę odgrywają obecnie służby, skoro przy okazji problemów prof. Nowaczyka pan wskazuje na ich działalność?
- Służby odgrywają dziś rolę wielkiej szafy Lesiaka. To już jest wielki kompleks meblowy Lesiaka. Prowokacja, kłamstwa, akcje służące dezintegracji. To jest domena służb, na tym się one znają i to potrafią robić.
Z podobnymi atakami, jak wobec prof. Nowaczyka, mają również inni naukowcy badający sprawę smoleńską...
- To wskazuje na fakt, że to jest zorganizowana akcja polskich służb, być może wspomaganych przez rosyjskie. Połączenie polskich i rosyjskich służb jest widoczne.
Co to mówi o sprawie smoleńskiej? Na ile ona jest niebezpieczna?
- Im bliżej prawdy, tym będzie rosło przerażenie ludzi ukrywających tę prawdę. I oni będą się posuwać do coraz radykalniejszych kroków. Aż do fizycznej eliminacji włącznie. Wszyscy to chyba czujemy... Prawda smoleńska jest niebezpieczna, nawet nie dla Władimira Putina. Dla Putina Smoleńsk nie stanowi już zagrożenia.
Dlaczego?
- Nic nie podważy wiarygodności Putina w ostatnich dniach. Mamy ciekawą sytuację, w której Władimir Putin może każdego dnia wypuścić prawdę o Smoleńsku. Jemu to już nie zaszkodzi, a nawet może podnieść jego prestiż w oczach pewnych kół siłowych w rosyjskim społeczeństwie.
Komu zatem może zagrozić prawda o Smoleńsku? Kto się może obawiać?
- Polskiemu establishmentowi. Tylko i wyłącznie jemu. I to on będzie inspirował wszelkie możliwe działania, by tą prawdę zagmatwać, rozmydlić i nie ujawnić. Dziś tylko polskiemu establishmentowi zależy na ukrywaniu prawdy o Smoleńsku. Putin ma to w nosie. To może być ciekawe. Bowiem w świetle najnowszych, niewiarygodnie brzmiących pohukiwań Donalda Tuska na Rosję – premier jakby naraz stał się rasowym rusofobem – pytaniem oczywistym staje się, kiedy Władimir Putin pokaże mu nowe, ciekawe materiały ze Smoleńska. Ja na to czekam, bo to jest ciekawa zabawa. Patrzę na nerwowość Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, wydają mi się oni zachowywać jak rybki wsadzone na grilla.
Rozmawiał Stanisław Żaryn