Wiosna, wiosna, wiosno ejże ty...

Idzie wiosna...w polityce stare ptaszki zaczynają ćwierkać nowym głosem.
Donald Tusk stwierdził, że kto wierzy Władimirowi Władimirowiczowi Putinowi jest „hipokrytą, albo jest bardzo łatwowierny”. W zasadzie śliczne auto da fe, czy szczere, hmmm to okaże się w praktyce, o ile o praktyce w jego aktualnym przypadku można w ogóle mówić.
Prezydent Bronisław Komorowski także zmienił front, z kordialnych uścisków z Putinem gładko przeszedł na połajanki w swoim stylu:”zbyt długo łudzono się w świecie zachodnim, że Rosja we własnym interesie przyjmie nasza ofertę włączenia się w siec powiązań ze światem Zachodu i pójdzie drogą modernizacji i demokratyzacji” obwieścił w niedzielę.
Oczywiście złośliwi – do których niestety i ja należę – mogą zapytać, a cóż pan panie prezydencie wypił, albo zażył, że tak nagle zmienia pan swój ton?
Rozumiem, że przeżywa pan „nagłe załamania pamięci” - jak w czasie przesłuchania w procesie z Wojciechem Sumlińskim, ale proszę nie projektować tej przypadłości na całą polską populację.
My jednak pamiętamy pańskie umizgi wobec prezydenta Putina, pańskie kpiny z „rusofobów”. Myśli pan, ze można tak miękko skakać pomiędzy przeciwstawnymi poglądami?
Zostawmy jednak panów Tuska i Komorowskiego, oni kiedyś – choć Polska od wieków słynie z bezkarności karmazynów - być może odpowiedzą za swoje działania.
Wiosna płata im coraz mocniejsze figle, oto bowiem 8 kwietnia będziemy mieli premierę książki znanego niemieckiego dziennikarza śledczego Juergena Rotha „ Zamknięte akta S” opowiadającej o katastrofie smoleńskiej w kontekście późniejszych działań administracji Putina i jego wojny z Ukrainą.
Roth, którego znam jako człowieka statecznego i odpowiedzialnego za słowa, przedstawi nowe fakty, między innymi te, które wypływają z akt niemieckich służb specjalnych.
„Katastrofa” na kartach jego nowej książki, jawi się zupełnie inaczej niż w ustaleniach komisji Anodiny – Millera.
Więcej nie mogę pisać, bo byłoby to nieuczciwe wobec Juergena...to w końcu on wykonał pracę, jakiej nie udało się przeprowadzić polskim dziennikarzom. Może właśnie dlatego, że nie jest z Polski udało mu się dotrzeć do źródeł, jakie przed nami były zamknięte.
W tym kontekście – znów muszę tu wspomnieć panów Tuska i Komorowskiego – trudniej będzie wykonać efektowny skok przez barykadę. Jak tu bowiem rozwodnić sytuację, ośmieszyć „sektę smoleńską” i samemu zawłaszczyć wyłażącą, jak szydło z żyrandola, prawdę?
Pewnie całe sztaby znękanych propagandystów głowią się teraz nad takim łamańcem.