Wildstein zasługuje na honory
"To dla Warszawy byłoby zaszczytem, gdyby Bronek był jej honorowym obywatelem. Stało się inaczej".
Odmowa przyznana Bronisławowi Wildsteinowi honorowego obywatelstwa Warszawy przez radnych PO i SLD zasmuca- pisze Piotr Zaremba w portalu wPolityce.pl.
On nie został zgłoszony w podzięce za swoje poglądy polityczne, ale wspaniały życiorys. W nim zaś był udział w demokratycznej opozycji w czasach kiedy to było decyzją wymagającą największej dzielności, emigracyjna działalność na rzecz „Solidarności”, a w latach III RP udział w rozmaitych krucjatach, które kiedyś akceptowała także PO, choćby w uporczywym dobijaniu się ostatecznego zbadania zabójstwa Stanisława Pyjasa i osądzenia sprawców.
Na dokładkę jest Bronisław Wildstein ważnym intelektualistą, uczestnikiem rozmaitych debat, pisarzem. Kiedy czytałem werdykt Seweryna Blumsztajna, że to autor politgramot, ogarnęło mnie zawstydzenie nie tylko dlatego, że Blumsztajn to dawny kolega Bronka z opozycji i zwłaszcza paryskiej emigracji. Także dlatego, że nie uważam kwalifikacji politycznego komentatora „Wyborczej” w dziedzinie literatury za większe od kwalifikacji Tomasza Burka czy Antoniego Libery. No ale tacy ludzie jak Blumsztajn przyzwyczaili się do tego, że ich motywowane ideologicznie opinie są wyrokami.
Naturalnie jest Wildstein mocno zaangażowany po rozmaitych stronach. Tyle że powinniśmy się nauczyć żyć w kraju pluralistycznym. Teza prezydent Gronkiewicz-Waltz, że honorowane postaci powinny „łączyć a nie dzielić”, brzmi zaskakująco na tle obdarowania tym tytułem choćby Władysława Bartoszewskiego.
Cały felieton na portalu wpolityce.pl