Wildstein w “Sieci”: Wyborca czy obywatel
Bronisław Wildstein pisze o kontrowersjach związanych z rekonstrukcją rządu.
Od pewnego czasu mamy w Polsce do czynienia z osobliwą sytuacją. Nominacja Mateusza Morawieckiego na stanowisko premiera (jakkolwiek proces ten trwał zdecydowanie zbyt długo), a potem dokonana przez niego rekonstrukcja rządu spotkały się z szeroką aprobatą społeczną, co przejawia się wzrostem notowań rządu i partii Kaczyńskiego oraz kolejnym etapem kryzysu opozycji. Tymczasem spora grupa prawicowych publicystów oraz mediów lamentuje i wieszczy katastrofę – pisze Bronisław Wildstein w najnowszym wydaniu „Sieci”.
W nowym numerze tygodnika Bronisław Wildstein pisze o kontrowersjach związanych z rekonstrukcją rządu. W szczególności zwraca uwagę na podziały, jakie wystąpiły po stronie polskiej prawicy:
Władza po serii reform i zmian instytucjonalnych nastawia się na zasadnicze wzmocnienie polskiej gospodarki, co jest działaniem ze wszech miar sensownym, ale w niczym nie rezygnuje ze swoich fundamentalnych zasad, czyli walki o podmiotowość Polski. Natomiast ci, którzy jakoby odwołują się do czystości doktryny PiS, w rzeczywistości protestują wyłącznie przeciw zmianom personalnym i próbują nakręcić wewnętrzne napięcie w obozie prawicy. Zwłaszcza usiłują napiętnować prezydenta, przeciw któremu już od jakiegoś czasu toczą bezpardonową wojnę. I jakkolwiek nie mają specjalnego poparcia, to posiadanie mediów i możliwości wygrywania internetu – tysiąc wpisów można przedstawić jako trzęsienie ziemi – tworzy wrażenie realnego kryzysu i może, chociaż w małym stopniu, zagrozić prawicy. Warto więc przyjrzeć się anatomii tego zjawiska – pisze publicysta.
Stronnictwo to odwoływało się do mocnych idei i tożsamości. Usiłowało przywrócić znaczenie kategoriom patriotyzmu i dobra wspólnego, a więc w dobie cynicznego pragmatyzmu stosunkowo łatwo zarzucić mu było doktrynerstwo i fundamentalizm. Nie piszę, że oskarżenia te były słuszne, ale że w świecie dominującego relatywizmu, którego rewersem jest liberalny dogmatyzm, łatwo je było formułować. We wrogim otoczeniu, jakim dla PiS była cała III RP z jej zhomogenizowanymi ośrodkami opiniotwórczymi, mediami i dominującymi środowiskami kulturalnymi, jego działacze i zwolennicy znajdowali się pod stałym ostrzałem. Byli na cenzurowanym, na wrogim terytorium i aby przetrwać, musieli zwierać szeregi, bronić swoich i swojej tożsamości. Konieczna w takich warunkach postawa stwarza równie nieuniknione zagrożenie zamykania się we własnym gronie i w sekciarskiej mentalności. Nie twierdzę, że zachowanie takie zdominowało partię – w najmniejszym stopniu dotknęło jej przywódcę – niemniej jego elementy w tej zbiorowości musiały się pojawić – kontynuuje.
Autor sam wypowiada się krytycznie na temat stronnictwa:
Ci z prawej strony, którzy tak lubią odwoływać się do swoich zasług, powinni zachować nieco przyzwoitości. Gdyż zaczynają zachowywać się jak Michnik czy Frasyniuk. Ci, którzy słusznie piętnowali zawłaszczanie kraju przez PO, obecnie dają podstawy, aby zacząć ich oskarżać o to samo. To, że na ustach mają cały czas Ojczyznę, jest tylko okolicznością obciążającą – czytamy.
Na koniec przechodzi do sedna konfliktu:
Awantura wokół odwołania Antoniego Macierewicza odsłania cały problem. Zgodnie z zapewnieniami wyborczymi to nie on miał zostać szefem MON, ale Jarosław Gowin. Jego obrońcy zachowują się jednak, jakby to on był głównym punktem wyborczym PiS. Nie ma żadnej realnej debaty na temat jego działania jako ministra. Można zgodzić się, że odrażająca kampania, którą podjęła przeciw niemu strona przeciwna, z „GW” na czele, to utrudnia. Jednak nie powinno odbierać to nam zdrowego rozsądku – pisze Wildstein.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 22 stycznia, także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.