Wildstein: To walka o zmianę sytuacji
Obecne wybory to walka o wyrwanie się z pozycji drugorzędności i podległości.
Obecne wybory to walka o zmianę sytuacji. O wyrwanie się z pozycji drugorzędności i podległości”
Stawka tych wyborów wydaje się wyjątkowa w historii III Rzeczypospolitej. Wszystko wskazuje na to, że zwycięży opozycja, która odrzuca jej porządek. Sytuacja międzynarodowa też ostentacyjnie kwestionuje wszelkie pewniki, na których został on zbudowany
— pisze publicysta tygodnika „wSieci”.
Wildstein podkreśla, że nie oznacza to wcale, iż PiS będzie w stanie zdobyć samodzielną większość.
Swoistą zagadką jest formacja Pawła Kukiza, który w dużej mierze roztrwonił swoje poparcie, a o jego ruchu nic pewnego nie można powiedzieć. Głosowanie na Kukiza było wyrazem buntu, głównie młodych, którzy nie akceptują porządku III RP, a PiS demonizowane przez media głównego nurtu również stanowi dla nich element status quo. To znamienne, że w podtekście medialnej propagandy pojawia się sugestia, iż partia Kaczyńskiego należy do establishmentu, tyle tylko, że jest mniej przewidywalna niż ugrupowania III RP. Nie macie szans, aby coś istotnie zmienić — suflują propagandyści — lepiej więc wybierzcie znane zło
— podkreśla autor.
Bronisław Wildstein zwraca również uwagę na bilans rządów Platformy Obywatelskiej.
Wszelkie przypadłości III RP mogliśmy obserwować w całej rozciągłości w czasie ośmioletnich rządów PO. Donald Tusk uznał, że cieszyć się swoim stanowiskiem może wyłącznie wtedy, gdy podzieli się władzą z najbardziej wpływowymi ośrodkami. Dokonując tego, ograniczał możliwość samostanowienia społeczeństwa i podporządkowywał je silnym grupom. Uniezależnienie prokuratury to oddanie korporacji prawnej, kolejnej ważnej dziedziny życia, a więc ubezwłasnowolnienie obywateli w jeszcze większym stopniu
— podkreśla publicysta „wSieci”.
Metoda Tuska odsłania się jaskrawo w polityce międzynarodowej. Zadeklarowane przez niego „płynięcie w głównym nurcie” oznaczało zrzeczenie się suwerenności. Wyrastało z przyjęcia słabości mającej nam uniemożliwić prowadzenie samodzielnej polityki, a także z kolonialnej postawy pokładającej wiarę w „mądrzejszych”, którzy z perspektywy metropolii lepiej potrafią zadbać o nasz los niż my sami. Tymczasem coraz bardziej odsłania się banalna prawda, że dbają oni przede wszystkim o swój interes, który niekoniecznie jest zbieżny z naszym. No, chyba że z osobistym tych na szczytach władzy, tzn. z intratnymi stanowiskami w strukturach europejskich dla Tuska i jego przybocznych
— podkreśla Wildstein.
Publicysta podkreśla, że coraz więcej ludzi dostrzega skutki rządów Platformy.
Pomimo funduszów unijnych i zawłaszczenia pieniędzy na emerytury w ciągu ośmiu lat zadłużenie Polski zwiększyło się nieomal dwukrotnie. Zbudowaliśmy wprawdzie nieco najdroższych w Europie autostrad, wiele stadionów, do których trzeba będzie już stale dopłacać, czy akwaparków, ale nasz kraj osunął się daleko w rankingach innowacyjności, nie prowadzi samodzielnej polityki gospodarczej, polskie przedsiębiorstwa zaś przegrywają w międzynarodowej konkurencji. Polski biznes nie może rozwinąć skrzydeł
— wymienia autor.
Wildstein podkreśla, że zbliżające się wyboru to szansa na odwrócenie tej sytuacji.
Obecne wybory to walka o zmianę tej sytuacji. O wyrwanie się z pozycji drugorzędności i podległości. Opozycja apeluje o przywrócenie Polakom ich państwa i jego odbudowę. Bo wprawdzie domy w Polsce stoją, ale struktura naszego życia społecznego rzeczywiście przypomina ruinę
— pisze publicysta „wSieci”.