Wikło w "Sieci": Zła twarz słusznej sprawy
Iwona Hartwich wraca do Sejmu z protestem osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. Trudno jednak nazwać ją liderką całego środowiska, bo awantura, którą wywołuje, ma służyć przede wszystkim ponownemu wejściu na listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej – pisze Marcin Wikło w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Wsparcie finansowe osób niepełnosprawnych to temat budzący emocje, ale także współczucie wobec osób, którym na co dzień przychodzi zmagać się z trudami życia i opieki. Ostatni protest przedstawicieli tego środowiska znacząco różni się jednak od tego, co działo się w 2018 r.
O tym, że w Sejmie pojawi się grupa pod wodzą posłanki KO, nie wiedział ani szef jej klubu Borys Budka, ani posłowie Grzegorz Napieralski i Jan Grabiec, którzy przez kilka tygodni przygotowywali uderzenie w rząd. Na ten poranek była zaplanowana duża akcja związana z tzw. lex pilot – mówi mi osoba związana z jedną z partii opozycyjnych. Tego dnia odbywało się wysłuchanie publiczne w sprawie ustawy, którą w ocenie opozycji rząd miał zapewnić TVP uprzywilejowane miejsce na platformach cyfrowych i w sieciach kablowych. Nawet sprzyjające opozycji media miały tego dnia kłopot. Co pokazywać? Sprawa lex pilot przeszła praktycznie bez echa. Ten dzień „wygrała” Iwona Hartwich, która wysunęła żądanie, by już następnego dnia Sejm zajął się obywatelskim projektem ustawy podnoszącym wysokość renty socjalnej (od 1 marca 2023 r. to 1588,44 zł brutto) do wysokości najniższego krajowego wynagrodzenia, czyli 3490 zł brutto – pisze Marcin Wikło.
Samowolna inicjatywa Iwony Hartwich wzbudziła zainteresowanie dziennikarzy, którzy zasypali Borysa Budkę pytaniami o to, dlaczego projektu ustawy nie złożył jak dotąd klub Koalicji Obywatelskiej.
Gdy sprawa się rozlała, Budka musiał trzymać fason, choć politycy KO uśmiechają się na samo wspomnienie, jak go to irytowało. Publicznie opowiadał, że pierwszą decyzją nowego rządu będzie zgoda na te postulaty, a w środku aż się gotował. Ma Iwony dość i wszyscy to wiedzą – mówi mi jeden z posłów. W końcu Koalicja Obywatelska zgłosiła swój projekt (tożsamy z tym obywatelskim), który zapewne będzie rozpatrywany na posiedzeniu w połowie kwietnia. – Gdyby to było dla partii ważne, nie skończyłoby się tak ugodowo. Byłoby ciśnienie, że takiej ustawie należy się tryb pilny, żądanie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu itp. A zobaczcie, co się dzieje, leżą na korytarzu, toczą się negocjacje z ministerstwem, spokój i cisza – wskazują rozmówcy publicysty tygodnika „Sieci”.
Obserwując tę sytuację, wielu zadaje sobie pytanie, czy celem działań Iwony Hartwich jest faktycznie walka o polepszenie bytu osób niepełnosprawnych i ich rodzin, czy raczej dbanie wyłącznie o swój interes. Równolegle z wejściem Hartwich do Sejmu, radnym Torunia został jej syn, którego renta socjalna znacznie powiększyła się przez ostatnie lata.
Wokół Iwony Hartwich i jej syna na sejmowym korytarzu są prawie sami nowi ludzie. Od 2018 r. została z nią tylko Alicja Jochymek z 25-letnią córką Kingą chorującą na małogłowie dziecięce. Reszta grupy, która pięć lat temu spędziła w Sejmie 41 dni, gdzieś się rozpierzchła. Większość osób o pani Hartwich nie chce rozmawiać albo mówi anonimowo, bo to nie są miłe słowa. Od każdej z nich słyszę, że to „protest pani Iwonki”, która „jest bardzo złą twarzą słusznej sprawy”. Bo sprawa jest, potrzeby i kłopoty nie zniknęły. – To prawda, że rząd robi zbyt mało, zawsze będzie mało, ale nieuczciwością jest powiedzieć, że nie robi nic. Tak tej rozmowy toczyć nie można – usłyszał Marcin Wikło.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.