Wassermann: Te miliony nie wyparowały
– Jakaś „siła” musiała najpierw pozwolić, by Amber Gold powstało. Później zaś „pilnować”, by postępowania wyjaśniające były prowadzone w sposób urągający wszelkim zasadom. Ci, którzy przez trzy lata na wszystko przymykali oko, mieli pozostać bezkarni. Odsłonimy wszystkie te patologie – zapowiada w rozmowie z Marcinem Wikłą i Markiem Pyzą przewodnicząca sejmowej komisji śledczej wyjaśniającej aferę Amber Gold, posłanka PiS Małgorzata Wassermann.
Małgorzata Wassermann, jako przewodnicząca komisji śledczej musiała wykonać tytaniczną pracę. Oprócz koordynowania prac posłów i prowadzenia posiedzeń gremium, musiała zapoznać się z 16 tys. akt, czyli ponad 3 milionami stron dokumentów. Mimo młodego wieku Wassermann jest doświadczonym prawnikiem i z tego pracochłonnego zajęcia wywiązuje się znakomicie. Mimo że komisja jeszcze nie zakończyła prac już teraz, jak na dłoni widać szereg nieprawidłowości.
– Mam zastrzeżenia do wszystkich instytucji, które się zajmowały tą sprawą. Są takie, które zadziałały lepiej, ale żadna nie postąpiła w sposób całkowicie prawidłowy i skuteczny. Gdyby tych błędów było mniej i gdyby nie fakty, które się zdarzyły po wybuchu afery, to mogłabym wziąć pod uwagę zbieg niekorzystnych okoliczności. Było ich jednak zbyt wiele. Jakaś „siła” musiała najpierw pozwolić, by Amber Gold powstało. Później zaś „pilnować”, by postępowania wyjaśniające były prowadzone w sposób urągający wszelkim zasadom. Ci, którzy przez trzy lata na wszystko przymykali oko, mieli pozostać bezkarni – mówi Wassermann w rozmowie z dziennikarzami tygodnika „wSieci”.
Przewodnicząca komisji jasno wskazuje, gdzie należy szukać źródła problemów.
– Moim zdaniem w prokuraturze od początku była pełna świadomość tego, że nikt nie zostanie ukarany. Popatrzmy na zachowanie prokuratora generalnego. Ono jest nie do przyjęcia. Mając wiedzę o nieprawidłowościach śledczych w Gdańsku, nie pociąga do odpowiedzialności szefa tamtejszej prokuratury Dariusza Różyckiego, lecz zaprasza go do siebie na cykliczne narady, by omawiać z nim sprawę afery. Przenosi postępowanie do Łodzi, dopiero gdy nie ma już wyjścia, bo opinia publiczna widzi, że na Wybrzeżu sprawa grzęźnie. Jednocześnie pozostawia tam inne postępowania. To niepojęte! Czym to skutkowało? Mnie ogromnie bulwersuje sposób umorzenia postępowania wobec urzędników urzędu skarbowego. Mówię o tym przy prawie każdym przesłuchaniu. Prokuratorzy nie widzieli nic złego w tym, że skarbówka nie ściąga od Marcina P. zaległych 22 mln zł niezapłaconego podatku dochodowego. W uzasadnieniu umorzenia czytamy, że „nie stanowiło to naruszenia interesu prywatnego i publicznego” – tłumaczy Małgorzata Wassermann.
Chociaż poseł wielokrotnie dość impulsywnie reagowała na niektóre zeznania składane przez świadków trudno jej się dziwić. Jak sama mówi:
- Czasem trudno traktować poważnie to, co słyszymy od świadków. A takich niedorzeczności jest dużo więcej. Jak potraktowany został cały wątek lotniczy? Będziemy go dopiero badali, ale z mojej obecnej wiedzy wynika, że prokurator umorzył postępowanie, nie wykonując ani jednej czynności! Nie przesłuchał nawet zawiadamiającego – oburza się przewodnicząca komisji śledczej.
Więcej informacji o nieprawidłowościach, jakie miały miejsce podczas badania przez prokuraturę sprawy Amber Gold w bardzo ciekawej rozmowie z przewodniczącą komisji śledczej, Małgorzatą Wassermann, w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”. Już 23 stycznia, także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.