Warzecha: Czy powstanie polska wersja "House of Cards"?
Polski „House of Cards” nie powstanie, bo aby był wiarygodny musiałby naruszyć zbyt wiele tabu – pisze publicysta tygodnika „wSieci”.
W artykule autor zastanawia się nad fenomenem amerykańskiego serialu „House of Cards” oraz możliwościami stworzenia rodzimej wersji takiej produkcji telewizyjnej. – Oglądając go, zadajemy sobie trzy pytania – pisze autor o serialu. – Po pierwsze, jakim cudem człowiek o cechach Underwooda przez tyle lat (poprzedzających początek opowiadanej przez serial historii) doszedł zaledwie do stanowiska whipa w Kongresie? […] Po drugie, jak to możliwe, że w dobie asertywnych i dociekliwych mediów nikt dotąd nie zajął się nim na poważnie, odkrywając jego ciemną stronę? Po trzecie wreszcie — jakimi bałwanami i amatorami muszą być jego rywale, skoro tylko on jeden zdaje się rozumieć cyniczne reguły politycznej gry i robić z tej wiedzy użytek, a wielu innych sprawia wrażenie skrajnie naiwnych? Wszystko to prowadzi do wniosku, że w prawdziwym życiu postać taka jak Frank Underwood nie jest możliwa […] Natomiast mechanizmy, które zostały w „House of Cards” pokazane, są być może przerysowane, ale jednak autentyczne.
– Znamienne, że podobnych filmów, starających się wniknąć w mechanizmy polskiej polityki czasów III RP, było bardzo niewiele. […] Serialu nie było żadnego, bo trudno traktować poważnie „Ekipę” Holland – pisze autor i dalej wyjaśnia: – Polski „House of Cards” nie powstanie, bo aby był wiarygodny i nie przypominał tandetnych telenowel dziejących się w sztucznym, oderwanym od realnych problemów świecie, musiałby naruszyć zbyt wiele tabu. Nasza polityczna rzeczywistość dużo bardziej od amerykańskiej jest zanurzona w problemy ciągnące się od zarania III RP, a często nawet jeszcze głębiej, przynajmniej do czasów pierwszej „Solidarności” albo KOR. […] Dobry polski „House of Cards” musiałby wreszcie się narazić wszystkim stronom politycznego sporu. Nie byłby wiarygodny, gdyby chciał pokazać wady tylko jednej z nich. Owszem, patologie, o których wspomniałem, obarczają przede wszystkim tych, którzy chcą dzisiaj utrzymania komfortowego dla nich systemu zależności, rent i korzyści. Ale przecież nie można by pokazywać opozycji bez negatywnych cech wspólnych dla polityków każdej orientacji: małostkowości, chorobliwego partyjniactwa, lizusostwa wobec lidera.
– Frank Underwood w amerykańskim serialu jest politykiem Partii Demokratycznej, ale film był podziwiany głównie jako doskonale opowiadana historia – podsumowuje Łukasz Warzecha. – Nie stał się argumentem w sporze republikanów z demokratyczną administracją — sądzę, że w Waszyngtonie mało komu w ogóle takie jego wykorzystanie przyszłoby do głowy. W Polsce tymczasem byłoby to pierwszym i głównym wątkiem komentarzy: z jakich pozycji i przeciwko komu serial powstał, kogo i jak atakuje, komu ma służyć. I również z tego powodu nie powstanie.
Więcej o polskim „House of Cards” na łamach nowego wydania tygodnika „wSieci”, w sprzedaży od 9 marca br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.