W tygodniku „Sieci”: Włoskie laboratorium też potwierdza trotyl
Tygodnik „Sieci” w 11. rocznicę tragedii smoleńskiej wraca do śledztwa nad przyczynami katastrofy polskiego Tu-154 . Marek Pyza i Marcin Wikło stawiają tezę, że zbliżamy się do prawdy o przyczynach tragedii narodowej z kwietnia 2010 r. − już drugie zagraniczne laboratorium potwierdza: na wraku samolotu znajdowały się materiały wybuchowe. Natomiast Glenn Jorgensen, były członek podkomisji smoleńskiej, wskazuje pięć działań koniecznych do dokończenia badania katastrofy.
W artykule „Rzym potwierdza: to trotyl!” Marek Pyza i Marcin Wikło piszą o najnowszych ustaleniach włoskich ekspertów, którzy na zlecenie polskich śledczych zajmowali się wyjaśnianiem katastrofy w Smoleńsku. Dziennikarze podkreślają, że ze względu na pandemię prace znacząco się opóźniły, ale udało się dojść do kluczowych ustaleń.
Z naszych informacji wynika, że włoskie Laboratorium Kryminalistyczne Korpusu Karabinierów, do którego przesłano próbki do badań, wykryło na nich materiały wybuchowe. Ekspertom z Rzymu przekazano do analizy ślady zabezpieczone podczas sekcji zwłok i pochodzące z foteli polskiego tupolewa. Po badaniach w Rzymie wiadomo, że są na nich ślady trotylu oraz RDX (heksogenu). To potwierdzenie badań brytyjskich prowadzonych w Forensic Explosives Laboratory (FEL) w Kent, o których na łamach tygodnika „Sieci” pisaliśmy w marcu 2019 r − czytamy.
Dziennikarze zauważają także, że materiały wybuchowe znaleziono wyłącznie na fragmentach pochodzących z rozbitej maszyny. Do włoskiego laboratorium przekazano również próbki gleby z okolicy wrakowiska. Chodziło o to, by się upewnić, czy znalezione na fragmentach samolotu materiały wybuchowe nie pochodzą z ziemi, na którą upadł. Zwracano uwagę, że to możliwe, bo w pobliżu położone są lotnisko i jednostka wojskowa. W badanej glebie ze Smoleńska niczego jednak nie było – podkreślają redaktorzy
Marek Pyza i Marcin Wikło sprawdzają też, jak wyglądają pracę specjalnej podkomisji, która miała wyjaśnić kulisy tej niewyobrażalnej tragedii.
Ostatnie doniesienia mówią o tym, że na kolejną rocznicę pojawi się kolejny raport, ale wciąż nie ten „ostateczny”. Ma być to „raport techniczny 2.0”. W licznych wypowiedziach publicznych Antoni Macierewicz twierdził, że finalnego dokumentu nie da się sporządzić, bo zagraniczni eksperci z powodu epidemii nie mogą się zjawić w Polsce i złożyć podpisów pod dokumentem. Tylko że nie ma czego podpisywać. Nie tylko dlatego, że część analiz nie jest skończona (m.in. te prowadzone w USA przez instytut NIAR), lecz także z powodu braku zgody w podkomisji co do niektórych okoliczności katastrofy. Gdyby miała ona kończyć prace dziś, mielibyśmy dwa albo trzy sprzeczne z sobą raporty.
Konrad Kołodziejski w artykule „Kiedy to się skończy?” przedstawia przewidywania związane z rozwojem pandemii w Polsce. Zauważa: O ile jeszcze w styczniu Polska notowała dziennie po ok. 6 tys. zakażeń, o tyle w czwartym tygodniu marca liczba ta podskoczyła pięciokrotnie – bijąc rekordy z jesieni i przekraczając 30 tys. zarejestrowanych przypadków na dobę. Te liczby doskonale ilustrują szybkość transmisji wirusa i jego nieprzewidywalność.
Autor omawia przyczyny tego gwałtownego wzrostu liczby zakażeń: Przede wszystkim aktywność brytyjskiego wariantu koronawirusa – znacznie bardziej zakaźnego i zjadliwego […]. Drugą przyczyną wzrostu obecnych zakażeń jest sprzyjająca koronawirusowi wczesnowiosenna pogoda, a ostatnią […] zmęczenie pandemią i dość powszechne lekceważenie restrykcji. Zaznacza jednak: nie można twierdzić, że jesienna fala pandemii […] zupełnie niczego nas nie nauczyła. Tym razem […] nie zdecydowano się na pełne otwarcie handlu oraz szkół, które bodaj w największym stopniu rozpędziły poprzednią falę […]. Dodatkowo rozpoczął się program szczepień, a zatem mogło się wydawać, że sytuacja – choć ciągle trudna – znajduje się pod kontrolą. Stało się jednak inaczej, wirus znalazł sobie bowiem nowe drogi transmisji, przede wszystkim poprzez zakłady pracy. Niektóre dane wskazują, że dochodzi w nich do 50 proc. obecnych zakażeń. Kołodziejski omawia też obecne trudności: Wobec rosnącej skali zakażeń największym problemem stała się wydolność ochrony zdrowia. W wielu miejscach zaczyna brakować łóżek, a liczba zajętych respiratorów jest niepokojąco wysoka. Jednak o ile łóżka można dostawić, a respiratory dokupić lub zorganizować nowe szpitale tymczasowe, o tyle nie da się z dnia na dzień znaleźć wykwalifikowanego personelu medycznego […]. Brakuje też karetek […].
W materiale „Po zakończeniu kadencji prezydent Duda ma szansę na ONZ” rozmowa Michała Karnowskiego z Ryszardem Czarneckim, byłym wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego i europosłem, w trakcie której poruszona zostaje m.in. kwestia pandemii w krajach Unii Europejskiej. Ryszard Czarnecki zauważa:
− Mamy do czynienia z renesansem państw narodowych, co jednak wcale nie oznacza, że wszystkie one zdały egzamin […]. Są państwa, takie jak kraje skandynawskie i Polska, które w mojej ocenie zdały ten trudny egzamin dobrze. Są takie, jak Włochy, Belgia i Hiszpania, które totalnie zawiodły wiosną zeszłego roku. Ale uwaga: Włosi potrafili wyciągnąć wnioski z porażki, z tego, iż stali się pośmiewiskiem świata i po roku odnotowali jeden z lepszych wyników, jeśli chodzi o liczbę szczepień w Europie. To możemy ocenić po tym roku – witalność, zdolność poprawy. Włosi poczuli, że znowu mają państwo. Były też państwa, które rok temu brutalnie egzekwowały swoje interesy, choćby nie przepuszczając transportów masek do Włoch i Hiszpanii, jak Niemcy i Francja, pokazując przy okazji gest Kozakiewicza Komisji Europejskiej (KE), która błagała, by tego nie robili.
Czarnecki wypowiada się też na temat relacji Polski z Unią:
− Bez wątpienia wstępowaliśmy do innej Unii, szanującej różnorodność, tożsamość narodów, ich konstytucje i własne traktaty. Dziś jest inaczej […]. Uważam, że Polska ma spore sukcesy w relacjach z Unią. Na tym unijnym boisku, grząskim i trudnym, gdy sędzia gwiżdże zazwyczaj przeciwko nam, wiele meczów można wygrać. Podpisane wielkie porozumienie finansowe jest dużym osiągnięciem, takich pieniędzy nigdy wcześniej nie otrzymaliśmy i już nie otrzymamy. Wymienia również sukcesy Polski w relacji z Unią: Wygrywamy – i to regularnie – sprawy w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ostatnio dotyczącą podatku handlowego od wielkich sieci […]. Długo też broniliśmy się przed niekorzystną dla Polski polityką energetyczną, ale tu niestety presja rośnie, obcęgi się zaciskają i tworzy to realny problem […]. Ogólnie uważam, że w relacjach z UE obrywamy głównie w wymiarze propagandowym, co nie jest miłe, ale nie przekłada się na razie na konkrety […]. Najwięcej mówimy o sporach ideologicznych, ale one bywają tylko tłem dla prawdziwego celu ataków, jakim jest ograniczenie konkurencyjności polskiej gospodarki.
Piotr Gontarczyk w artykule „IPN, czyli element infrastruktury krytycznej państwa” podkreśla ogromne znaczenie państwowej instytucji, która dba o budowanie narodowej wspólnoty. Czytamy także, że poprzez narzucanie interpretacji przeszłości, obce państwa mogą negatywnie oddziaływać na Polskę.
Właściwa infrastruktura energetyczna, jednostki do walki z atakiem cyfrowym czy zaplecze techniczno-medyczne na wypadek pandemii są dziś oczywistymi elementami bezpieczeństwa, tak jak regularna armia i służby bezpieczeństwa państwa. Nie można zapominać, że przestrzenią walki o różne interesy, zwłaszcza ostatnio, stała się także historia. Piotr Gontarczyk wspomina, że Rosja próbuje obecnie intensywnie wybielać politykę Związku Sowieckiego w latach 1939-1945. Do nowych hitów rosyjskiej propagandy przejdzie ostatnia huczna wystawa z okazji podpisania traktatu ryskiego kończącego w 1921 r. wojnę polsko-bolszewicką. Prezydent Putin określił Polskę jako agresora, a sam pokój jako niesprawiedliwy, bo przyznający Warszawie część ziem białoruskich i ukraińskich, które ZSRS odebrał w 1939 r. (a więc z historycznego punktu widzenia słusznie). Putin wspomniał też o tragicznym losach rosyjskich jeńców, którzy mieli „zginąć” w polskich obozach w czasie wojny. Czyli kłamliwa propaganda anty-Katynia w pełnej krasie.
Piotr Gontarczyk stwierdza także, że obserwujemy… przedstawianie Polski jako kraju antysemickiego i współodpowiedzialnego za Holokaust. […] Dziś wiele środowisk u naszego zachodniego sąsiada twierdzi, że Niemcy rozliczyły się ze zbrodniczą historią (co jest wierutnym kłamstwem) i teraz czeka na to, że inni też się rozliczą. Tak realizuje się właśnie cele strategiczne. Bo łatwiej będzie uzyskać ogólne przyzwolenie na hegemonię w Europie przez kraj rozliczony z Holokaustu, z którego na dodatek nie rozliczyli się inni.
W artykule „Pięta achillesowa światowej gospodarki i polityki” Marek Budzisz przybliża okoliczności sprawy zablokowania Kanału Sueskiego przez kontenerowiec „Ever Given”, który… utknął w poprzek kanału, blokując ruch w obie strony. Stało się to w czasie burzy piaskowej, kiedy wiał intensywny wiatr. Zdaniem niektórych specjalistów ustawione na pokładzie statku jedne na drugich kontenery mogły zadziałać niczym żagiel, co dodatkowo ograniczało sterowność statku […]. Zaznacza: Oficjalne dochodzenie na temat powodu wypadku dopiero się zaczyna i nie można dziś powiedzieć, czy nie popełniono przy okazji błędów nawigacyjnych. Znana światowa grupa dziennikarzy dochodzeniowych The Bellingcat sformułowała jeszcze jedną ciekawą hipotezę na temat powodów wypadku. Ich zdaniem przyczyniło się do niego to, że kanał jest źle konserwowany przez władze Egiptu […].
Budzisz podkreśla też, jakie konsekwencje, według dyrektora zarządzający AP Moller-Marsk, światowego potentata w zakresie morskiego transportu kontenerowego, może mieć zablokowanie Kanału Sueskiego: W jego opinii wiele firm już zaczęło odchodzić od dotychczasowego modelu zaopatrzenia, w którym liczyła się terminowość dostaw. Pozwalało to zaoszczędzić na powierzchniach magazynowych, ale przede wszystkim nie gromadzić wielkich zapasów niezbędnych do rytmicznej produkcji. […] najwięksi importerzy już zaczęli odchodzić od tego modelu, szukać dostawców położonych bliżej niźli na drugim końcu świata i myśleć, że lepiej mieć trzech, czterech kooperantów w kluczowych segmentach niźli jednego. To wszystko będzie powodować, że łańcuchy zaopatrzenia […] zaczną się skracać, na czym mogą zyskać producenci z krajów bliżej położonych. […] sześciodniowa blokada Kanału Sueskiego pokazała też, jak ważne geostrategicznie znaczenie ma ta arteria komunikacyjna i co może się stać w przypadku jej unieruchomienia […]. Kilkadziesiąt statków po to, aby uniknąć „stania w korku”, zdecydowało się, jak powiedział BBC Guy Platten, sekretarz generalny Międzynarodowej Izby Morskiej, wybrać starą trasę biegnącą dookoła Afryki. A to oznacza nie tylko wydłużenie rejsu o 3,5 tys. mil morskich i 12 dni, […] lecz również zmusza do podjęcia dodatkowego ryzyka związanego z żeglugą po niebezpiecznych wodach.
W tygodniku także ciekawe komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette’a, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Jerzego Jachowicza, Andrzeja Rafała Potockiego, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Aliny Czerniakowskiej czy Katarzyny i Andrzeja Zybertowiczów.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, w sprzedaży od 6 kwietnia br., także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, wystarczy kliknąć: http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.