W tygodniku „Sieci”: Weto albo śmierć
W cieniu pandemii i protestów rozstrzyga się najważniejsza od dekad bitwa o polską niepodległość. W najnowszym numerze tygodnika „Sieci” dziennikarze opisują unijny mechanizm „pieniądze za praworządność” i wyjaśniają w jaki sposób Unia Europejska chce wpływać na suwerenne decyzje Polski.
W artykule „Lepienie maczugi” Marek Pyza i Marcin Wikło analizują ostatnie działania unijnych urzędników, którzy pragną w kontrowersyjny sposób wpływać na działania demokratycznie wybranych rządów Polski i Węgier. Parlament Europejski, Komisja Europejska oraz Rada UE zawarły porozumienie, które według dziennikarzy nie mieści się w ramach zasad ustalonych w traktatach, ale jest swoistym lepieniem maczugi, która ma uderzyć w naszą ojczyznę za każdym razem, gdy Unia zakwestionuje w Polsce dość niejasno zdefiniowaną praworządność. Kluczowym elementem oceny praworządności ma być niezależność sądownictwa. Zasadniczy problem polega na tym, że to rozwiązanie zupełnie bezprawne. Nie ma bowiem przepisów, które pozwalałyby instytucjom unijnym ingerować w organizację wymiaru sprawiedliwości krajów członkowskich. To sprzeczne z traktatami konstytuującymi Unię. Powiedzmy więcej – art. 4 Traktatu UE wskazuje, że wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w traktatach należą do państw członkowskich – czytamy.
Polskie władze mają pewną strategię, w której będą musiały posłużyć się najmocniejszymi argumentami. Ryszard Czarnecki nazwał to nawet „straszeniem bronią atomową”. Bronią atomową jest weto wobec unijnego budżetu. Jako że decyzje wiążące „praworządność” z wypłatą środków zapadają większością kwalifikowaną, a żadne z pozostałych 25 państw nie garnie się, by otwarcie bronić Polski i Węgier przed sprzecznym z prawem karaniem, będziemy zmuszeni sięgnąć po najcięższą amunicję. Budżet Unii przyjmowany jest bowiem jednomyślnie – piszą autorzy
Dorota Łosiewicz w artykule „Walka z epidemią to Westerplatte” rozmawia o walce z epidemią z Krzysztofem Tyburczym, specjalistą medycyny ratunkowej, pracującym na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Ostrołęce oraz w szpitalu w Białymstoku. Lekarz tak opisuje swoją codzienność:
Każdego dnia staję w obliczu rożnych dramatycznych wyborów. Zdarza się, że gdy zaczynam dyżur na SOR, zastaję pod respiratorem sześć–siedem osób, ale OIOM mówi, że może przyjąć tylko trzech pacjentów. Muszę wówczas wybrać, kto może jeszcze czekać i zostać na SOR, a kto już czekać dłużej nie może […].
Krzysztof Tyburczy wskazuje również na stan personelu medycznego: Jest coraz trudniej, sił coraz mniej. Potrzebujących natychmiastowej pomocy coraz więcej. Epidemia odbija się także na pacjentach niecovidowych. Panuje ogromne napięcie. Strach […]. Pacjenci są gorzej zaopiekowani, a więc i dłużej wracają do zdrowia […]. Jeszcze miesiąc temu pacjenci covidowi stanowili mniejszość. Mogliśmy ich umieszczać w izolatkach. Dziś jest ich tak dużo, że w izolatkach umieszczamy pacjentów niecovidowych […]. Laboranci też już nie wytrzymują ciśnienia, presji i nawału pracy, na badania trzeba czekać długo. Potwierdza też prawdziwość przekazów medialnych dotyczących wielogodzinnych poszukiwań miejsc dla chorego: Pacjent z gorączką jest automatycznie podejrzany o COVID-19, musi trafić do strefy izolacji, tych stref już po prostu nie ma, tylu jest chorych […]. Nie możemy dwóch podejrzanych położyć razem, bo jeśli jeden okaże się niezakażony, a drugi tak, to ten pierwszy się zakazi. Każdy, kto się udaje do szpitala, musi wiedzieć, że czekają go bardzo długie godziny oczekiwania […]. A będzie tylko gorzej. Z modeli wynika, że pod koniec listopada lub na początku grudnia będziemy mieć szczyt zakażeń.
Jakub Augustyn Maciejewski w artykule „Co się stało z Marszem Niepodległości?” komentuje wydarzenia, które miały miejsce podczas Marszu Niepodległości. Stwierdza: Marsz okazał się wizerunkową klapą. To oczywiste, że marginalna grupka uczestników wydarzenia nie powinna rzutować na wymowę całego przedsięwzięcia, ale po pierwsze − rzeczywistość medialna tak właśnie działa, a po drugie − twierdzenie, że podczas marszu wszystko odbyło się jak należy, a tylko podstawieni prowokatorzy poczynili szkody, mija się z prawdą […]. Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów było podpalenie mieszkania przy al. 3 Maja, tuż przy moście Poniatowskiego.
Autor artykułu podkreśla także: Trudniejsze do rozstrzygnięcia są inne epizody marszu, w ferworze przepychanek policji i uczestników nie widać bowiem całości wydarzenia − kto zaczął, a może sprowokował? Jednak gdy na konferencji prasowej 12 listopada organizatorzy Marszu Niepodległości […] domagali się dymisji komendanta głównego policji, wystosowując − usprawiedliwione zresztą − zastrzeżenia do mundurowych, ani słowem nie wspomnieli o tych winach uczestników marszu, które są w stu procentach pewne.
Maciejewski zaznacza również: Oburzenie narodowców ma silne podstawy. Pamiętamy obrazki rozwydrzonego tłumu z tzw. strajku kobiet, zakłócającego noc swoimi wulgarnymi okrzykami […], atakującego policję, nieprzestrzegającego przeciwpandemicznych obostrzeń. Wstrzemięźliwość policji wobec tych ekscesów wywoływała irytację sporej części opinii publicznej. […] pobłażanie wulgarnej młodzieży z jednej strony, a pałowanie i strzały z broni gładkolufowej przy Marszu Niepodległości nie wyglądają dobrze.
Podczas rozmowy Jacka Karnowskiego z Józefem Orłem („Władza jest jak pudełko”), komentator polityczny i szef Klubu Ronina omawia całościową sytuację, z którą zmaga się obecnie władza. Józef Orzeł porusza m.in. kwestie strajku kobiet i sprowokowania młodego pokolenia do wyjścia na ulice. Zaznacza, że jednym z powodów, nagłaśnianych przez lewicę, jest… prawdopodobieństwo posiadania niepełnosprawnego dziecka […]. Państwo pomaga za mało, do tego pomaga do 18. roku życia, a przecież takie dziecko to sprawa na całe życie. To powinno być zmienione. PiS to zlekceważyło, skorzystała na tym lewica. A przecież chodzi o relatywnie niewielkie pieniądze […]. A politycznie i moralnie to są wydatki bezcenne. Gdyby rodziny niepełnosprawnych dostały odpowiednią pomoc, byłyby najwierniejszym elektoratem PiS.
Szef Klubu Ronina podkreśla też: Do tego to wszystko dzieje się w czasie pandemii i dlatego jest znacznie mocniej odczuwane. Bo sama pandemia odebrała ludziom wolność prowadzenia życia takiego, jakie sobie wcześniej ułożyli. I dlatego każda ingerencja w sferę wolności jest dziś tak groźna, jest tak mocno odbierana […]. Największym problemem politycznym dla PiS jest możliwość połączenia się rożnych grup, które mają poczucie, że ich wolność jest zagrożona […]. To jest prawdziwe niebezpieczeństwo, które wynika także z błędów popełnionych już lata temu […]. Dlaczego duża część młodzieży poparła PiS w 2015 r.? Ponieważ miała dość Platformy, która nie interesowała się jej losem, która zajmowała się tylko sama sobą […]. Ale później przyszło obniżenie poziomu wrażliwości społecznej PiS.
Grzegorz Górny w artykule „Rozkołysana łódź Kościoła” opisuje zdecydowaną reakcję Watykanu, który nałożył surowe kary na emerytowanego kardynała Henryka Gulbinowicza w związku ze śledztwem dotyczącym molestowania i aktów homoseksualnych. Nie może on uczestniczyć w jakichkolwiek celebracjach czy spotkaniach publicznych. Papież nakazał również inne kary. Pozbawił go też prawa do nabożeństwa pogrzebowego i pochówku w katedrze. Dodatkowo 97-letni hierarcha ma wpłacić darowiznę na konto Fundacji św. Józefa – instytucji powołanej przez episkopat Polski w celu wspierania ofiar nadużyć seksualnych przez duchownych – czytamy.
Publicysta przypomina, że historycy opisują też częste kontakty księdza Gulbinowicza z SB. Według ich analiz komunistyczni agenci znali niemoralne życie duchownego z okresu posługi w Białymstoku i Olsztynie. Jak precyzuje dr Łatka, „chodziło o utrzymywanie kontaktów homoseksualnych z osobami pełnoletnimi w młodym wieku”. Zgadza się to z wnioskami ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, wyprowadzonymi przez niego na podstawie prac nad książką „Księża wobec bezpieki”. Wynika z nich, że najskuteczniejszą metodą pozyskiwania kapłanów przez SB był szantaż obyczajowy, nierzadko związany z homoseksualizmem lub pedofilią. Dlatego zablokowanie lustracji w Kościele zaowocowało uniemożliwianiem oczyszczenia szeregów duchowieństwa z osób odpowiedzialnych za nadużycia seksualne (co potwierdzają przypadki m.in. ks. Franciszka Cybuli TW Franek, ks. Michała Czajkowskiego TW Jankowski czy ks. Jana Wodniaka TW Janek).
W tygodniku także ciekawe komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Wojciecha Reszczyńskiego, Jerzego Jachowicza, Aleksandra Nalaskowskiego, Wiktora Świetlika, Andrzeja Zybertowicza.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, w sprzedaży od 16 listopada br., także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, wystarczy kliknąć: http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.