W nowym "Sieci": Beata Szydło wchodzi do gry
W nowym wydaniu tygodnika „Sieci” Beata Szydło, posłanka PiS do Parlamentu Europejskiego mówi, jak wygrać wybory parlamentarne oraz jak odpowiedzieć na brudną kampanię opozycji.
Wszyscy w Zjednoczonej Prawicy muszą dać z siebie wszystko. Syte kocury też muszą się obudzić, a ci, którzy zapomnieli, po co są w polityce – przypomnieć sobie o tym. Powtórzę to, co mówiłam zawsze: praca, pokora, umiar – wyjaśnia była premier.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Podczas rozmowy z Michałem Karnowskim („Tusk nie wciągnie nas w bagno brudnej kampanii”) Beata Szydło, była premier i posłanka do Parlamentu Europejskiego mówi, jak będzie wyglądała kampania przed wyborami parlamentarnymi:
– Będzie niestety agresywna i trudna. Po kilku miesiącach kampanii, którą już prowadzi opozycja, widać, że użyje wszelkich środków, by pogłębiać podziały, skłócać ludzi, nakręcać agresję brudnymi metodami. Jej celem jest, by z tygodnia na tydzień rosło w kraju napięcie – wyjaśnia i jednocześnie podkreśla, iż… – trzeba opozycji uświadamiać, że nakręcając bez żadnych hamulców złe emocje, kreując nienawiść, bierze na siebie odpowiedzialność. Liczę, że się opamięta.
Była premier wyjaśnia również, dlaczego opozycja działa w ten sposób:
– Rok 2015 był tak wielką traumą dla Platformy i Tuska, że uznali, iż ich odpowiedzią nie będzie lepsza praca nad programem, nad własną ofertą, ale próba wywrócenia wyniku wyborów. […] ta wewnętrzna wojna rozpoczęła się po 2005 r. Wtedy Tusk, wściekły na porażkę w wyborach prezydenckich ze śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim, rozbił PO-PiS, zniweczył nadzieje Polaków na zasadniczą przebudowę państwa, wybrał sojusz z postkomunistami, uruchomił język nienawiści, przemoc medialną i hejt, które towarzyszą nam do dzisiaj. To ten polityk ponosi odpowiedzialność za obecny stan debaty publicznej w Polsce.
Marcin Wikło w artykule „Zła twarz” pisze o Iwonie Hartwich i prawdziwych powodach protestu zorganizowanego przez nią na sejmowych korytarzach. Wsparcie finansowe osób niepełnosprawnych to temat budzący emocje, ale także współczucie wobec osób, którym na co dzień przychodzi zmagać się z trudami życia i opieki. Ostatni protest przedstawicieli tego środowiska znacząco różni się jednak od tego, co działo się w 2018 r.
O tym, że w Sejmie pojawi się grupa pod wodzą posłanki KO, nie wiedział ani szef jej klubu Borys Budka, ani posłowie Grzegorz Napieralski i Jan Grabiec, którzy przez kilka tygodni przygotowywali uderzenie w rząd. Na ten poranek była zaplanowana duża akcja związana z tzw. lex pilot – mówi mi osoba związana z jedną z partii opozycyjnych. Tego dnia odbywało się wysłuchanie publiczne w sprawie ustawy, którą w ocenie opozycji rząd miał zapewnić TVP uprzywilejowane miejsce na platformach cyfrowych i w sieciach kablowych. Nawet sprzyjające opozycji media miały tego dnia kłopot. Co pokazywać? Sprawa lex pilot przeszła praktycznie bez echa. Ten dzień „wygrała” Iwona Hartwich, która wysunęła żądanie, by już następnego dnia Sejm zajął się obywatelskim projektem ustawy podnoszącym wysokość renty socjalnej (od 1 marca 2023 r. to 1588,44 zł brutto) do wysokości najniższego krajowego wynagrodzenia, czyli 3490 zł brutto – pisze Marcin Wikło.
Samowolna inicjatywa Iwony Hartwich wzbudziła zainteresowanie dziennikarzy, którzy zasypali Borysa Budkę pytaniami o to, dlaczego projektu ustawy nie złożył jak dotąd klub Koalicji Obywatelskiej.
Gdy sprawa się rozlała, Budka musiał trzymać fason, choć politycy KO uśmiechają się na samo wspomnienie, jak go to irytowało. Publicznie opowiadał, że pierwszą decyzją nowego rządu będzie zgoda na te postulaty, a w środku aż się gotował. Ma Iwony dość i wszyscy to wiedzą – mówi mi jeden z posłów. W końcu Koalicja Obywatelska zgłosiła swój projekt (tożsamy z tym obywatelskim), który zapewne będzie rozpatrywany na posiedzeniu w połowie kwietnia. – Gdyby to było dla partii ważne, nie skończyłoby się tak ugodowo. Byłoby ciśnienie, że takiej ustawie należy się tryb pilny, żądanie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu itp. A zobaczcie, co się dzieje, leżą na korytarzu, toczą się negocjacje z ministerstwem, spokój i cisza – wskazują rozmówcy publicysty tygodnika „Sieci”.
Marek Pyza w artykule „Mord poza polityką” komentuje wyrok, jaki usłyszał w ostatnim tygodniu zabójca prezydenta Gdańska. Dziennikarz zwraca uwagę na wypowiedź sędzi Aleksandry Kaczmarek, która wyraźnie odrzuciła polityczne motywy sprawcy.
„Powiązanie zamachu z polityką ma charakter nadinterpretacji wynikających z publicznego komentowania sprawy, a nie rzeczywistych przekonań oskarżonego. Skrajność jego poglądów była niezależna od konkretnych uwarunkowań politycznych. Szukał on jakiegokolwiek wytłumaczenia dla swojego poczucia krzywdy. Brak jest dowodów na to, aby oskarżonemu towarzyszyły obsesyjne myśli dotyczące obiektu ataku, tj. Pawła Adamowicza. […] Był on przypadkową osobą, symbolizującą w umyśle oskarżonego pierwotne źródło krzywdy postrzegane przez niego, tj. wymiar sprawiedliwości w Gdańsku i Platformę Obywatelską. Był też w mniemaniu oskarżonego osobą znaczącą, której zabicie będzie spektakularnie głośne” – powiedziała prowadząca sprawę przedstawicielka wymiaru sprawiedliwości.
Marek Pyza opisuje, jak zupełnie inny pogląd na sprawę próbowała prezentować opinii publicznej opozycja. Winą za śmierć Adamowicza obarczali dziennikarzy, którzy publikowali krytyczne wobec prezydenta Gdańska materiały. Samo pisanie o jego kłopotach z prawem było podciągane niemalże do podżegania do zabójstwa. Mówiono, że Wilmont był tylko narzędziem, a prawdziwie odpowiedzialne za tragedię z 13 stycznia 2019 r. są media, to one miały mieć krew na rękach. Choć oszczędzano przy tym „swoje” redakcje, a przecież o kłopotach z oświadczeniami majątkowymi Adamowicza pisały i „Gazeta Wyborcza”, i „Newsweek”, i TVN24 - czytamy.
Polecamy także artykuły: Mileny Kindziuk „Polacy bronią papieża!”, Konrada Kołodziejskiego „W Berlinie bez zmian”, Doroty Łosiewicz „Brutalny jak dziecko”, Gorana Andrijanicia „Żywność jako broń”, Jana Rokity „Amerykańska niejednoznaczność”, Aleksandry Rybińskiej „Mocno spóźnieni abolicjoniści”. Godna polecenia jest także rozmowa Jakuba Augustyna Maciejewskiego z Mateuszem Mrozkiem, szefem działu zajmującego się monitorowaniem dezinformacji w Polsce Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej – Państwowego Instytutu Badawczego („1600 kont w internecie próbuje wstrząsnąć Polską”).
Ponadto w tygodniku także komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette’a Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina,Andrzeja Rafała Potockiego, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Samuela Pereiry, Aliny Czerniakowskiej, Piotra Cywińskiego, Wiktora Świetlika, Katarzyny Zybertowicz.
Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne online od 20 marca br. w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.