W nowym numerze "Sieci"
Koronawirus atakuje! W nowym numerze tygodnika „Sieci” publicyści piszą o wpływie rozprzestrzeniania się koronowirusana życie społeczeństwa i jego zachowania, a także na politykę i kampanię prezydencką oraz możliwe przełożenie wyborów. Jak rządzący zdają egzamin ze sprawności rządzenia, opozycja z powagi, a my wszyscy z odpowiedzialności i solidarności.
Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Polityka w cieniu wirusa” podejmują temat wpływu epidemii na działania polskich polityków i jej znaczenia dla wyborów prezydenckich. Piszą, że… koronawirus rozprzestrzenia się w takim tempie i w tak niekontrolowany sposób, że nawet najbardziej restrykcyjne przepisy nie dają gwarancji uchronienia się przed nim. Na to wszystko nakłada się jeszcze temperatura kampanii wyborczej, która formalnie wciąż się toczy. Przed politykami – zarówno rządzącymi, jak i opozycyjnymi – naprawdę trudny test na dojrzałość. Niektórzy już go nie zdali. Sprawiają wrażenie, jakby ich celem było wywołanie chaosu.
Pyza i Wikło streszczają także medialne spekulacje dotyczące możliwego przełożenia wyborów: Gdyby wybory odbyły się jednak za dwa miesiące, to seniorzy, którzy są naturalnym elektoratem PiS i Andrzeja Dudy, mogliby się przestraszyć i nie pójść na nie. Sztabowcy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej mają inny kłopot, ich elektorat to bowiem głównie wielkie miasta. A skoro zagrożenie koronawirusem w dużych ośrodkach jest z oczywistych względów większe, to mogłoby się ono przełożyć na poparcie dla kandydatki KO.
W artykule „Logika wojny” Maja Narbutt omawia dotychczasowe okoliczności związane z ogłoszeniem pandemii. Cytuje wypowiedź prof. Krzysztofa Simona, ordynatora oddziału chorób zakaźnych w Wojewódzkim Szpitalu we Wrocławiu:
− Nie wyobrażam sobie, że można wskazać, kto ma szansę na przeżycie i powinno się położyć go pod respirator, a kto nie. Każdy pacjent ma szansę na przeżycie, oczywiście z wyjątkiem tych w stanie terminalnym. – Odrzuca logikę wojny, która zaczyna już panować we Włoszech. Lekarze mówią tam otwarcie, że w walce z ogłoszoną przez WHO pandemią COVID-19 należy stosować selekcję i koncentrować się na tych, których na pewno można uratować – wskazuje autorka.
Narbutt opisuje również zachowanie społeczeństwa w obecnych okolicznościach:
Prepersi to ludzie, którzy określają się jako osoby samowystarczalne, przygotowane na przetrwanie w najtrudniejszych sytuacjach […]. W sytuacji pandemii większość osób odkrywa w sobie naturę prepersa, co udowodniają pustoszejące w szybkim tempie półki w supermarketach […]. Między paniką a racjonalnym działaniem jest cienka czerwona linia, którą łatwo przekroczyć.
Autorka zaznacza też, jakie wnioski można by wyciągnąć na podstawie przeszłych wydarzeń: […] chociaż społeczeństwa zapomniały o hiszpance, to pamiętali o niej zawsze wirusolodzy, obawiając się, że podobna epidemia znów się zdarzy […]. – Na szczęście koronawirus nie jest specjalnie zjadliwy, choć ma fatalną cechę, że jest bardzo zakaźny i szybko się rozprzestrzenia – mówi epidemiolog prof. Andrzej Gładysz. Narbutt wskazuje: […] historia uczy, że izolacja przynosi najlepsze rezultaty […]. A po drugie – i to jest mało optymistyczne – sytuacja epidemii czy też pandemii nie sprzyja zachowaniom altruistycznym.
W artykule „Hołownia: kandydat podobno katolicki” Jakub Augustyn Maciejewski wytyka Szymonowi Hołowni brak konsekwencji w jego postulatach. Powołuje się przy tym na wypowiedzi polityka: „To nie jest rola i funkcja prezydenta, żeby uczestniczyć choćby w Eucharystii na początek sprawowania urzędu, co u nas ma miejsce, przemawiać z wałów Jasnej Góry na pielgrzymkach” – mówił w lutym Bartoszowi Węglarczykowi w Onet Rano. Zdaniem Maciejewskiego Hołownia nie dostrzega tego, że pojawienie się głowy państwa na głównych uroczystościach katolickich, na które został zaproszony, to przecież… tradycja, prerogatywa i obowiązek, i coś bardzo normalnego. Ponadto dziwi dziennikarza to, że Hołownia na Twitterze apeluje do hierarchów kościoła w sprawie wydawania komunii tylko na rękę.
To jak to? Prezydent nie powinien uczestniczyć w uroczystościach religijnych, ale kandydatowi na prezydenta wolno stawiać warunki episkopatowi? „Krzyż może być na biurku prezydenta… ale nie w przestrzeniach wspólnych” – komentował moralizatorsko Hołownia w rozmowie z Onetem. Urodzony w 1976 r. mówi tak, jakby chciał się przypodobać starszym dwa pokolenia funkcjonariuszom KC PZPR − czytamy.
Na temat zwycięskiego projektu w konkursie na pomnik Bitwy Warszawskiej Jacek Karnowski rozmawia z wicepremierem Piotrem Glińskim („Przekonacie się do tego projektu”).Minister kultury i dziedzictwa narodowego wskazuje, dlaczego nie wybrano koncepcji łuku triumfalnego:
− Zabiegaliśmy u organizatora, którym było miasto, by w warunkach konkursu dopuszczono także łuk triumfalny. I to nam się udało, formuła konkursu była otwarta. Niestety wśród zgłoszonych prac nie było żadnego sensownego łuku […]. Okazało się także, choć to argument poboczny, że łuk w tym konkretnym miejscu, na pl. Na Rozdrożu, nie bardzo pasuje […] Eksperci, konserwator, wskazywali, że w tym konkretnym miejscu upamiętnienie powinno być pionowe i monumentalne, do 40 m wysokości, widoczne z każdej strony. Projekt Mirosława Nizia doskonale się w to wpisał.
Piotr Gliński zaznacza: − Jestem zadowolony z rozstrzygnięcia, które zapadło. Cały sąd konkursowy zgodnie stwierdził, że są dwa dobre projekty: ten zwycięski Mirosława Nizia i drugi, przygotowany przez Karola Badynę, ciekawy artystycznie i edukacyjnie, ale niestety nie monumentalny. […] nie byłem członkiem sądu konkursowego, choć zasiadali w nim moi współpracownicy […]. Grono to składało się z wielu architektów, dwóch rzeźbiarzy, przedstawicieli miasta, przedstawicieli ministerstwa, IPN. Stwierdza również: − W sprawach gustu, zwłaszcza w kontekście obecnego polskiego sporu, polityki historycznej, skandalicznych zaniechań i fałszów, łatwo o przeskalowane emocje. To i przykre, i smutne.
W artykule „Policzek dla obywateli” Dorota Łosiewicz przypomina słowa, jakie wypowiedział niemiecki przedsiębiorca nagrany przez Polkę. Brzmiały one m.in. tak: „Zabiłbym wszystkich Polaków, nie miałbym z tym problemu”, „f… stupid country” i „Idiot Polak”.Na nagraniach słychać dźwięk naśladowania odgłosu strzałów, a biznesmen nazywa się hitlerowcem. Nitek-Płażyńska przybliża okoliczności tych wydarzeń. Nagrywałam go, bo w moim przekonaniu dopuszczał się przestępstwa. Nękał i znieważał mnie, ale też cały naród polski. Wszystko zaczęło się od sporadycznych uwag, których było więcej i więcej. On się wciąż nakręcał, jakby się rozsmakował w tych wrzaskach i groźbach. Moi koledzy z pracy udawali, że nic złego się nie dzieje, milczeli. A ja milczeć nie chciałam.
Natalia Nitek-Płażyńska odnosi się także do ostatniego wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, który zdecydował, że musi ona przeprosić Hansa G. To istotna zmiana względem wyroku w pierwszej instancji. Fatalnie się z tym czuję. Przeraża mnie przede wszystkim to, że w demokratycznym państwie prawa zapadają wyroki, które są po prostu policzkiem dla obywateli. Dodaje także, że trudno oczekiwać, żeby ludzie szanowali sądy i sędziów, kiedy ci skazują ofiary. (…) Na pewno nie przeproszę Hansa G. Będziemy składać skargę kasacyjną. To ostatni element drogi prawnej, jaki nam pozostał.
W tygodnikuprzeczytać można także komentarze bieżących wydarzeń pióra Katarzyny i Andrzeja Zybertowiczów, Wiktora Świetlika, Jerzego Jachowicza, Aleksandra Nalaskowskiego,Witolda Gadowskiego, Aliny Czerniakowskiej, Krzysztofa Feusette’a,Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiegoczy Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 16 marca br., także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, by przeczytać bieżące wydanie tygodnika, nie trzeba przecież wychodzić z domu, wystarczy kliknąć -http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl