Ukraina: 10 najgorszych dni. Pierwszy mamy za sobą, a 9. maja Rosja będzie obchodzić Dzień Zwycięstwa…
Najbliższe dziesięć dni będzie najtrudniejsze dla samostijnej Ukrainy – powiedział wczoraj premier tego kraju Arsenij Jaceniuk. Po 24 godzinach od wypowiedzenia tych słów widzimy, że były one prorocze.
Ukraińcy postanowili wziąć wreszcie sprawy w swoje ręce i skoro świt uderzyli na opanowany przez rosyjskich dywersantów Słowiańsk. Transportery ukraińskich spadochroniarzy usiłowali zatrzymać na rogatkach miasta rosyjscy cywile, stając na drodze z ikonami. Niektóre kobiety płakały, mężczyźni mówili coś o faszyzmie.
Kiedy oglądałem te sceny w telewizji nie mogłem zdobyć się na współczucie w stosunku do nich. Dla mnie są to osobniki z chorymi mózgami, których prawidłowe funkcjonowanie zostało zdemolowane poprzez sowieckie wychowanie i wszechobecną moskiewską propagandę. Ci ludzie nie mają w sobie za grosz pokory. Nie są w stanie zrozumieć takich pojęć jak prawo do samostanowienia, czy jedność państwa.
Co Rosja dała Ukrainie przez ostatnie 200 lat? Głód, w którym zginęły miliony Ukraińców tylko po to, by można było zasiedlić Wschód sowieckimi obywatelami. Do tego komunistyczną nędzę i brud. Odrażające blokowiska, które jakiś rusofil nazwał szumnie miastami - to estetyka bizantyjskiego sąsiada.
I ci, którzy wyszli z ikonami na drogę właśnie to uwielbiają i w tym czują się dobrze i do tego tęsknią. Podburzeni przez ekipę z Kremla natychmiast wsparli swoich pobratymców z rosyjskich sił specjalnych, którzy naruszając suwerenność wolnego kraju, jakim chce być Ukraina, przyjechali do nich nielegalnie, z bronią w rękach, żeby ten kraj roznieść od środka. Kłamstwem, ogniem i żelazem. W ruskim stylu. Dano sobace palec, to sięga po całą rękę.
Udająca idiotów, uzbrojona po zęby swołocz, opanowała częściowo Wschód Ukrainy, by na żądanie swego pana na Kremlu rozbić wszelkie dążenia do samostanowienia całości państwa.
Po całym dniu antyterrorystycznej operacji w Słowiańsku cywile pochowali się w domach, a uzbrojone bandy dywersantów zostały zepchnięte na południowo-wschodnie przedmieścia. Po południu ukraińska Gwardia Narodowa wsparta oddziałami specjalnymi zaatakowała stanowiska dywersantów w sąsiednim Krematorsku. Strącono co prawda dwa śmigłowce, ale atak wydaje się być skuteczny. Walki trwają.
Tymczasem w Odessie Ukraińcy postanowili nie dopuścić do scenariusza ze wschodu kraju. Zwołali wielką demonstrację pod hasłem Marszu dla Jedności Ukrainy. Bezczelność separatystów i poczucie bezkarności doprowadziły do tego, że zaatakowali oni pochód. Wściekli Ukraińcy rzucili się na atakujących. Spalili miasteczko namiotowe separatystów i runęli na gmach Związków Zawodowych. Mieścił się tam sztab wywrotowców. Zwolennicy Rosji otworzyli ogień. Poszły w ruch koktajle Mołotowa. Budynek się zapalił, a w pożarze spłonęło i udusiło się ok. 40 separatystów. Ośmiu z nich zginęło skacząc z okien. Sami rozpętali piekło, które ich w końcu pochłonęło. A Ukraińcy jeszcze pomagali ich wyciągać półżywych z płomieni. Rebelia wygasła wraz z pogorzeliskiem.
W Odessie panuje spokój i istnieje małe prawdopodobieństwo, by jutro separatyści śmieli podnieść głowy. Jak do tej pory, wśród ofiar zidentyfikowano 15 Rosjan i kilku obywateli Nadniestrza.
A premier Rosji Dymitrij Miedwiediew nazwał operacje antyterrorystyczną „zabójstwem własnego kraju”. Czy ta ruska bezczelność zostanie wreszcie ukarana? Jak długo jeszcze Zachód będzie udawał, że protestuje, a Rosja, że się nie miesza w wewnętrzne sprawy Ukrainy? Czy zostaną wreszcie wprowadzone sankcje III stopnia tzw. sektorowe, których Kreml obawia się najbardziej? Czy też będziemy musieli czekać na wkroczenie rosyjskiej armii?
Dlaczego „10 dni” – jak powiedział Arsenij Jaceniuk? Ponieważ 9 maj to magiczna data dla obywateli tego chorego kraju jakim jest Rosja. To „Dień Pabiedy” – Dzień Zwycięstwa. Wyjdą ze swoich klitek dziadki z kilogramami kolorowych metali na wyświechtanych marynarkach, by w oparach wódy czcić zdobycie Berlina sto lat temu. Będą śpiewać czastuszki, a na zbudowanych w parkach scenach diewoczki będą wywijać nogami w rytm Katiuszy i zawodzeń chóru Aleksandrowa.
Na placu Czerwonym tysiące sołdatów przemaszeruje paradeschritt’em wzdłuż Kremla przed obliczem Władimira Władimirowicza. Ruska kulturka w pełnej okazałości. By święto zostało docenione przydałoby się zająć wschód Ukrainy. Śmierć faszystowskiej gadzinie!
Andrzej Potocki