Stanisław Żaryn: Kto następny?

Kto następny? To pytanie mogło kołatać się po wielu głowach. Wszystko przez minister Barbarę Kudrycką oraz Sławomira Nowaka. Od rana spekulacje nie ustawały. Zaczęło się od słów minister nauki, która zapowiedziała głęboką rekonstrukcję rządu. Zapowiedziała również, że ona sama zapewne odejdzie. Kto następny? Kto jeszcze odejdzie z rządu? Karuzela ruszyła - przynajmniej w głowach wielu komentatorów. Szumilas, Mucha, Rostowski... Kandydaci są. Zmian potrzeba wielu.

Jednak kilka godzin później pojawiło się znacznie ważniejsze pytanie. Kto następny? Tym razem zadawano je w kontekście Sławomira Nowaka. Minister transportu ma poważne problemy. Prokuratura chce zniesienia jego immunitetu w związku z niewpisaniem do oświadczenia majątkowego drogich zegarków, jakie minister lubi nosić.

Kto następny? Kogo po Nowaku będzie chciała ścigać prokuratura? Tu lista zapewne byłaby dłuższa niż w poprzednim przypadku.
Ministrowie, działacze PO, urzędnicy, lokalni politycy - korupcja i degrengolada wśród polityków PO może być powszechna. Przynajmniej takie są dziś odczucia polskiego społeczeństwa. To, że polskie życie publiczne karleje i przepełnione jest niegodnymi, nieetycznymi zachowaniami, może być powszechne, bowiem przykładów tego typu praktyk i procederów widzieliśmy w ostatnich latach wiele.

Sprawa Nowaka nie jest zapewne ani największa, ani najgroźniejsza dla władz, ani najbardziej szokująca. Pytanie, na ile dociekliwie będzie się chciała tymi sprawami zająć polska prokuratura.

Premier Donald Tusk informując o rezygnacji Nowaka powiedział m.in.:
Wysoko oceniam także jego morale i jego dotychczasową postawę. Minister Nowak składając dymisję zachowuje się honorowo i z klasą, ponieważ sam mi powiedział w rozmowie telefonicznej, że zna zasady, które przyjęliśmy, jak nawiązywaliśmy współpracę. Ja o tych regułach mówiłem publicznie.
Rzeczywiście Nowak złamał jedną zasadę. Jedyną, która w Platformie Obywatelskiej ma znaczenie. Sprowadził na Platformę Obywatelską problemy, z których nie jest łatwo się wykręcić. Oto prokuratura - nazywana bezpodstawnie przez rządzących niezależną - stawia poważne zarzuty Nowakowi.
Nieudolność władzy, skandaliczne zaniedbania, działanie na szkodę państwa polskiego w tym świecie nie ma znaczenia. Gdy sprawę można ukryć, przysłonić czymś innym - tandetną grą propagandową, czy tanią rozrywką dla mas, albo atakiem na opozycję - minister może zostać i dalej robić swoją krecią robotę. Gdy zrobi coś, czego Platforma Obywatelska nie umie od siebie odsunąć, musi odejść. I to bez względu na to, czy jak Jarosław Gowin ściągnie na Tuska krytykę niemieckiej ambasady swoją wypowiedzią o handlowaniu ludzkimi zarodkami, czy też jak Nowak będzie miał problemy prokuratorskie. Tu nie o prawdę idzie, ani przyzwoitość. Jedynie partyjny interes.

Nowak musi odejść, choć premier przyznawał, że "wysoko ocenia także jego morale i jego dotychczasową postawę". Wydaje się, że przyjmowanie drogich zegarków od przyjaciół i zatajanie ich posiadania również budzi uznanie premiera. Przecież sprawa znana jest od maja 2013 roku, a łamanie prawa w tym przypadku było oczywiste.

Jednak premier brał do tej pory w obronę swojego ministra, mówił wręcz, że jego tłumaczenie brzmi wiarygodnie i przekonująco. Dziś oczywiście może się tłumaczyć, że decyzje podejmuje, ponieważ prokuratura zapowiedziała zarzuty, jednak premier wielokrotnie zapowiadał również podniesienie standardów etycznych władzy. Wszystko, co Donald Tusk robi, jest obliczone na konkretne zyski. Zyski dla niego, a nie dla Polski.

Dymisja Nowaka, wymuszona działaniami prokuratury, jest również obliczona na marketing. Gdyby było inaczej Nowak dawno byłby poza rządem. I nie miało by to żadnego związku z jego zegarkami. Zostałby odwołany zanim zdążyłby na zegarek spojrzeć.

Niestety w rządzie i Platformie zarówno serca jak i zegarki tykają jedynie na partyjną nutę. Liczba dymisji w atmosferze skandalu będzie zależeć głównie od determinacji prokuratury...

Stanisław Żaryn