Sprzeciw wobec PRL-owskiego fałszu
„Ten festiwal zrodził się ze złości. Bo choć mamy setki przeglądów filmowych, to zawsze brakowało przestrzeni dla historii najnowszej - mówi we „wSieci” Arkadiusz Gołębiewski.
Twórca i dyrektor gdyńskiego Festiwalu Filmowego „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci” w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi przypomina też genezę określenia „Żołnierze Wyklęci”.
- Zostało ono ukute w środowisku skupionym wokół Mariusza Kamińskiego i Ligi Republikańskiej w początkach lat 90. Wtedy można już było mówić o Armii Krajowej, o Katyniu, o zbrodniach sowieckich. Ale podziemie antykomunistyczne, zbrojny opór przeciw władzy komunistycznej w Polsce wciąż był niemile widziany, gaszony, a sami żołnierze nadal byli często traktowani w mediach jak bandyci. Oni mieli być nadal wyklęci. Ze sprzeciwu wobec próby kontynuacji peerelowskiego fałszu zrodziła się ta nazwa. I się przyjęła – mówi Arkadiusz Gołębiewski.
Autor filmu dokumentalnego „Kwatera Ł”, poświęconego pracom nad ustaleniem tożsamości osób pochowanych w zbiorowej mogile ofiar aparatu bezpieczeństwa, komentuje też niepokojące sygnały o wstrzymaniu prac na Powązkach.
- Problemy są i niepokoją. Mam wrażenie, że ich źródło to przede wszystkim ambicje osobiste niektórych osób. Ale nie możemy tracić z oczu tego, jak wiele już udało się zrobić dzięki wysiłkowi Instytutu Pamięci Narodowej i prof. Krzysztofa Szwagrzyka. Prace rozpoczęto i głęboko wierzę w to, że zostaną doprowadzone do końca. Zresztą reakcja społeczna na sygnały, że to może zostać zatrzymane, pokazuje, iż Polacy nie wybaczą komuś, kto by spróbował to zablokować – podkreśla reżyser.
Rozmowa z Arkadiuszem Gołębiewskim w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, w sprzedaży od 25 sierpnia br., także w formie e-wydania.