Sprawa Papały dobiega końca
W śledztwie dotyczącym śmierci gen. Marka Papały scenariusze pisali świadkowie koronni. Doszło wręcz do absurdalnej sytuacji, że swego czasu o losach postępowania decydowała wersja drobnego bandziorka, Igora Ł. (dziś występującego już jako Igor M.), ps. Patyk, który cieszył się statusem świadka koronnego. Karta się odwróciła, ale wątpliwości pozostały.
Kto wie, może kolejny „skruszony gangster” otrzymałby od państwa gwarancję świętego spokoju , gdyby nie fakt, że Patyka pogrążyły zeznania jego kolegi – Roberta P., z którym razem… kradli samochody. To właśnie on miał zeznać, ze to Igor M. próbując ukraść daewoo zabił szefa polskiej policji. Teraz to właśnie P. rozdaje karty, a raczej – pisze dalszy ciąg ponurej sztuki.
Teraz prokuratorzy z Łodzi, po pięciu latach prowadzenia śledztwa ws. zabójstwa b. szefa policji, twierdzą, że Patyk nie działał na zlecenie. Ot, po prostu chciał ukraść daewoo należące do Papały…
Warto jednak po raz kolejny postawić fundamentalne pytania. Jeśli Papała miał zginąć przy próbie kradzieży jego samochodu, a wcześniej doszło do szamotaniny, to jakim cudem ciało szefa policji znalazło się praktycznie w całości wewnątrz samochodu? Eksperci podkreślają, że kula utknęła w tylnym siedzeniu, a drobinki prochu zabezpieczone na zwłokach wskazują, że generał zaledwie zdążył zasłonić się dłonią przed śmiertelnym strzałem. Czy tak wyglądałoby miejsce zbrodni po szamotaninie? Dodajmy, że Marek Papała był szczupłym mężczyzną. Trudno podejrzewać, że dałby radę stawiać opór młodemu przestępcy.
Zeznania Roberta P. stały się dla prokuratury podstawą. Niedawno śledczy zapewniali, że dowody są „znacznie szersze”, jako przykład wskazując zeznania świadków i „analizy wcześniejszych śledztw”, a mimo to znów nie usłyszeliśmy o konkretach.
Dlaczego po raz kolejny mamy dawać wiarę przestępcy, który w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa i opieki ze strony państwa przedstawia własną wersję? Warto pamiętać, że wcześniej poważnie rozpatrywana była wersja Piotra K., ps. Broda. Człowiek, który w hierarchii przestępczej był tylko pionkiem, starał się skierować trop na dwóch Rosjan. Dlaczego? Bo był im winien pieniądze.
A jakie motywacje przyświecają Robertowi P.? Zapewne usłyszymy, że skrucha i chęć odmiany swojego życia.
A życie Papały? Nikt go już nie zwróci. Za to może inny złodziej samochodów coś sobie przypomni…
Aleksander Majewski