Smutny finał w Jasienicy
Jacek Karnowski w nowym poświątecznym numerze tygodnika"wSieci" o zamknięciu kościoła w Jasienicy.
Sytuacja w Jasienicy zaostrzyła się tak bardzo, że abp Henryk Hoser musiał zamknąć świątynię. Musiał, bo w obliczu grożącej profanacji nie miał wyjścia. Okrzyki podczas mszy, blokowanie wejścia, narastająca agresja wobec księży nie zapowiadały niczego dobrego.
To smutna sprawa. Mamy księdza, który tak zachwycił się sobą i swoim medialnym odbiciem, że nie dostrzegł, iż prowadzi parafię do katastrofy.
Mamy wiernych (na szczęście w mniejszości), którzy ze swojej wiary katolickiej rozumieją niewiele. Chcą księdza, tego konkretnego, ale biskupa już nie potrzebują. Widzą w jasienickiej świątyni rodzaj świetlicy środowiskowej prowadzonej przez uroczego lidera, a nie cząstkę Kościoła powszechnego. Nie przeszkadza im to, że ich kapłan występuje przeciwko nauczaniu ich Kościoła.
Mamy też media, które nie potrafią się wycofać, nawet gdy widzą skutki zawieruchy. Pychę i arogancję mylą z wolnością. A może po prostu, po raz kolejny, chcą przyłożyć Kościołowi?
Nie dajmy się nabrać. Każdy, kto kocha Kościół, wycofałby się z tej sytuacji już dawno, nawet gdyby miał poczucie krzywdy. A tymczasem i ksiądz, i jego wyznawcy, i media brną dalej. Nie kochają Kościoła, kochają tylko siebie.
JACEK KARNOWSKI, redaktor naczelny