Skandal z dopłatami dla rolników
Wczoraj późnym wieczorem miała miejsce sejmowa debata poświęcona sprawozdaniu rządu o udziale Rzeczpospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej w okresie styczeń - czerwiec 2013 roku czyli podczas tzw. prezydencji irlandzkiej.
W imieniu Rady Ministrów głos zabierał minister Piotr Serafin, sekretarz stanu w ministerstwie spraw zagranicznych, odpowiedzialny między innymi za negocjacje dotyczącej nowej perspektywy finansowej na lata 2013-2020.
Minister, jak to zwykle w zwyczaju mają urzędnicy rządu Donalda Tuska, chwalił się tylko i wyłącznie sukcesami jakie Polska odniosła ponoć podczas prezydencji irlandzkiej, tyle tylko, że w kraju ukazały się dokumenty sygnowane przez Radę Ministrów, które przeczą tezie o sukcesie rządu w negocjacjach dotyczących budżetu UE na lata 2014-2020.
2. Przypomnijmy tylko, że w sierpniu 2012 roku w projekcie budżetu UE na lata 2014-2020, znalazło dla Polski 80 mld euro na politykę Spójności i 35 mld euro na WPR (21 mld euro w ramach I filaru na dopłaty bezpośrednie i 14 mld euro w II filarze na rozwój obszarów wiejskich) czyli 115 mld euro.
Niestety po burzliwych negocjacjach okazało się, że zamiast zyskać w stosunku do propozycji KE, bardzo dużo straciliśmy.
Ekipa Tuska prawie natychmiast zaczęła podkreślać, że udało się uzyskać znacznie więcej środków niż w obecnym budżecie UE, ale przecież po uwzględnieniu inflacji za lata 2007-2013 (wynoszącej około 16%) obecne 72,9 mld euro na politykę spójności, to jednak realnie wyraźnie mniej niż 68 mld euro w poprzedniej perspektywie.
Środków na WPR, nawet nie ma co porównywać bo przez poprzednie 7 lat, polscy rolnicy otrzymywali niepełne dopłaty, a pełne dopiero od 2013 roku (3 mld euro rocznie) więcodpuszczenie przez Tuska aż 6,5 mld euro z 14 mld euro na II filar WPR jest wręcz sprzedaniem interesów polskiej wsi.
Z trybuny sejmowej, mówiłem wtedy, że polscy rolnicy są nie tylko skazani na przynajmniej 7-letnią dyskryminację (brak wyrównania dopłat do średniej europejskiej) ale zabrano im także blisko 50% środków na rozwój obszarów wiejskich.
Jest to niestety ekonomiczne uderzenie w najbardziej wydajne i mające kontakt z rynkiem kilkaset tysięcy gospodarstw rolnych, które skazane są na lata na nierówną konkurencję ze swoimi sąsiadami ze starych krajów członkowskich.
Minister Serafin wtedy gorąco zaprzeczał, wspomagał go minister rolnictwa Stanisław Kalemba, a ich kłamstwa wyszły na jaw obecnie kiedy do Sejmu wpłynął projekt nowelizacji ustawy budżetowej na 2013 rok i załączniki do niego.
3. Otóż jednym z tych załączników jest tabela nr 3 na stronie 27/9 pt. Limity kwot wydatków w ramach wspólnej Polityki rolnej w latach 2013-2015, z której jednoznacznie wynika, że środki na WPR w roku 2015 będą o blisko 9,5 mld zł niższe niż w 2013 roku (niestety ten poziom środków na WPR utrzymany zostanie także w kolejnych latach nowej perspektywy finansowej do roku 2020 włącznie).
Jak wynika z tej tabeli w roku 2013 na WPR minister Rostowski chce przeznaczyć 28,9 mld zł (23,3 mld zł środków europejskich i 5,6 mld zł z budżetu krajowego), w 2014 roku 27,6 mld zł (23,1 mld zł ze środków europejskich i 4,5 mld zł ze środków krajowych) i wreszcie w roku 2015 roku tylko 19,5 mld zł (17,9 mld zł ze środków europejskich i 1,6 mld zł ze środków krajowych).
Otóż tylko 19,5 mld zł przeznaczonych na realizację WPR w 2015 roku, oznacza nie tylko wyraźnie niższe dopłaty bezpośrednie do hektara niż do tej pory ale także w zasadzie brak środków na politykę w ramach II filara WPR czyli na rozwój obszarów wiejskich.
Nie ma już więc mowy o wyrównaniu dopłat bezpośrednich dla polskich rolników do średniej unijnej, ale okazuje się, że nie będzie także środków na modernizację gospodarstw, które w obecnej perspektywie finansowej są podstawą polityki rozwojowej na terenach wiejskich.
Minister Serafin i w tej, wydawałoby się beznadziejnej, sytuacji próbował jednak bronić polityki rządu wobec polskiej wsi.
Doradziłem mu, żeby na spotkaniach z rolnikami nie używał argumentów, że brak ponad 9,5 mld zł rocznie w ramach WPR od roku 2015, wyrówna tzw. politykami horyzontalnymi finansowanymi z Funduszu Spójności, bo mieszkańcy wsi nie tylko w to nie uwierzą ale mogą w ramach protestu użyć wobec ministra „środki przymusu bezpośredniego”.
Zbigniew Kuźmiuk