Sieradzki: TVP z niemiecką propagandą
TVP podpisała umowę z rządową stacją radiowo-telewizyjną „Deutsche Welle” o „zacieśnieniu współpracy w tworzeniu programów informacyjnych”.
Telewizja Polska podpisała z rządową rozgłośnią „Deutsche Welle” nową umowę w sprawie „zintensyfikowania współpracy”. Zapisy z dokumentu tylko na pozór brzmią neutralnie; jeśli się w nie wczytać i umieścić w kontekście podległości politycznej obecnej władzy wobec Berlina, wyłoni się z dokumentu bardzo ponura przyszłość polskich interesów.
Krótko o „Deutsche Welle”. Ta powstała w 1953 r. rozgłośnia radiowo-telewizyjna jest niedochodowym przedsięwzięciem niemieckiego rządu. Władza niemiecka trzyma nad „DW” nadzór prawny i finansowy. Jest da facto jednym z ogniw ministerstwa spraw zagranicznych RFN; pełni rolę propagandową i lobbystyczną niemieckich interesów. Wiadomości, które są podawane w wielu językach, w tym po polsku, to biuletyn informacyjny niemieckiego rządu. I teraz „niemiecka fala” weszła w ściślejszą współpracę (dotąd współdziałała w kilku małych obszarach z TVP Info) z TVP. Na czym ma polegać ta współpraca? Chodzi m.in. o
wymianę materiałów informacyjnych przy realizacji programu bieżącego, również w kontekście aktualnego kryzysu politycznego na Ukrainie
— czytamy w artykule na stronie internetowej „DW”.
Tak więc mamy otwartym tekstem zapowiedź tego, że niemiecki rząd chce suflować Polakom poprzez współpracę z TVP swoją wizję rozwiązania „kryzysu na Ukrainie”.
Jak wiadomo polskiej racji stanu jest zupełnie nie po drodze z prorosyjskością elity politycznej Niemiec, więc tamtejszy MSZ przy pomocy „DW” będzie próbował przebudowywać poglądy Polaków, „na obraz i podobieństwo” Niemców - prawie połowa z nich trzyma stronę Putina.
Teraz niemieckie MSZ, poprzez „DW”, wykorzysta do swoich interesów politycznych medium, które jest na szczycie pod względem oglądalności w Rzeczypospolitej – TVP. O prywatne, zaprzyjaźnione stacje telewizyjne, nasi zachodni sąsiedzi nie muszą się martwić; Tam całą dobę widać niemieckie wpływy.
Dalej w tekście na stronie „DW” czytamy optymistyczną wypowiedź prezesa TVP Juliusza Brauna. Powiedział on, że:
wiąże z umową nadzieję, iż dzięki kooperacji z Deutsche Welle, która adresuje swój program do widzów na całym świecie, również szeroka tematyka polska dotrze do odbiorców za granicą. Ta współpraca zapewni nam jednocześnie kompetentne prezentowanie tematyki niemieckiej w Polsce.
Juliusz Braun jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Z punktu widzenia Berlina oczywiście. Jak dobrze wiadomo w zasadzie jedyną „tematyką polską” serwowaną przez niemieckie media niemieckim odbiorcom jest „tradycyjny polski antysemityzm”, „współpraca Polaków z nazistami w holokauście” oraz „polska odpowiedzialność za wybuch wojny”. Jako relaks podawana jest: „polska przestępczość graniczna”, „współczesny polski faszyzm” oraz (od jesieni 2007 r.) „sukcesy rządu Tuska”. Prezesa Brauna cieszy, że będzie tego więcej i na wszystkich kontynentach, do których dociera „niemiecka fala”. To poniekąd zrozumiałe, bo prezes Braun ma już zasługi w promowaniu niemieckiej wizji historii najnowszej. Jego firma kupiła (nie chce się przyznać za ile) serial „Nasze matki, nasi ojcowie”, który powstał za pieniądze z niemieckiego budżetu federalnego, tego samego, z którego utrzymywana jest stacja „Deutsche Welle”, z którą Braun podpisał umowę.
Braun należy do formacji, której obce są polskie ideały. Jeszcze kilka lat rządów tej formacji, a „Nasze matki, nasi ojcowie” TVP będzie produkowała w kooperacji z „DW” jako wieczorynki dla dzieci. No bo na czym ma polegać prezentowanie „tematyki niemieckiej w Polsce”?
Sławomir Sieradzki