"Sieci": Zemsta totalna
"Gazeta Wyborcza" spuściła ogary ze smyczy, nagonka ruszyła, zaraz się zacznie polowanie.
„Gazeta Wyborcza” spuściła ogary ze smyczy, nagonka ruszyła, zaraz się zacznie polowanie. Na naszych oczach pod wodzą Donalda Tuska rodzi się koalicja nienawiści, która merytorycznie może i różni się w bardzo wielu wymiarach, ale cementuje ją chęć odwetu na „pisowskim ludzie” – piszą Marek Pyza i Marcin Wikło w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Choć oficjalne decyzje dotyczące tworzenia nowego rządu jeszcze nie zapadły, media nieprzychylne PiS rozpoczęły już ogólnopolską akcję rozliczania i „odstrzelania”, a „Gazeta Wyborcza” przystąpiła do tworzenia listy osób, które szczególnie zasłużyły się dla obecnego rządu.
(…) to praca metodyczna, dzięki której ma powstać szczegółowa lista osób do „odstrzelenia”, gdy tylko rząd pod wodzą Tuska będzie miał ku temu sposobność. Nikt nie może się prześlizgnąć, dlatego sprawa jest analizowana regionalnie. Czasem motywy zemsty są konstruowane i przedstawiane tak karkołomnie, że musi przyjść na myśl maksyma: „Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”, przypisywana Andriejowi Wyszynskiemu, stalinowskiemu prokuratorowi, oskarżającemu w najgłośniejszych procesach pokazowych ery wielkiego terroru ZSRR. Dziennikarze „GW” zadbali o to, by ani na chwilę nie opuszczała nas bolszewicka retoryka, a nawet więcej – byśmy poczuli się jak w czasach rodzącego się niemieckiego faszyzmu. Nikt nie bawi się więc w subtelności, walą między oczy: „Oczywiście mamy świadomość, że to zaledwie wycinek wiedzy o tym, jak płaci państwo PiS. Dlatego prosimy czytelników i czytelniczki o sygnał, jeśli znają inne osoby, które powinny znaleźć się na tej liście”. Hitler, przygotowując noc długich noży tuż po przejęciu władzy, także zachęcał do kolaborowania w imię konieczności pozbycia się zdrajców, a tworzenie list proskrypcyjnych odbywało się przy fanfarach przyklaskujących mu akolitów. Dziś nad Wisłą jest podobnie – piszą publicyści.
Szczególnie uderzający jest pośpiech, z jakim politycy opozycji chcą przejąć spółki Skarbu Państwa. Bez trudu można domyślić się, że ich podstawowym celem jest – cytując oburzające słowa Marka Belki – przeprowadzenie w nich szybkiego „odszczurzania”.
Poza spółkami do przejęcia, a potem likwidacji ma być przede wszystkim Centralne Biuro Antykorupcyjne i Instytut Pamięci Narodowej, lecz także np. Polska Fundacja Narodowa, Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej czy Narodowy Instytut Wolności. Wiadomo, o co chodzi z CBA – to biuro napsuło sporo krwi hochsztaplerom związanym z Platformą, tropiło również patologię w kręgach władzy. W rządzie Tuska nikt nie zaryzykuje takiej niezależności. Pozostałe wymienione instytucje łączy dbałość o polską historię, właściwy przekaz także na zewnątrz, mobilizowanie patriotycznego społeczeństwa obywatelskiego i budowanie dumy z polskości. Jasne jest, że teraz tego typu polityka historyczna ma się skończyć. A jeśli czegoś nie da się zlikwidować, jak np. IPN, to zawsze będzie można mu uchwalić głodowy budżet, by instytut nie miał zbyt dużo energii do tropienia postkomuny, która od ogłoszenia wyników wyborów coraz odważniej podnosi łeb – wskazują Pyza i Wikło.
Na celowniku pragnących odwetu na rządzie PiS są także media, które od teraz mają zacząć mówić głosem wolności i uwolnić się od propagandy. Czy na pewno?
Dopiero teraz wolność słowa jest zagrożona jak nigdy wcześniej. Przestrzegamy przed tym w liście otwartym środowiska dziennikarskiego, opublikowanym na portalu wPolityce. pl. I pytamy: „Czy stan, w którym wszystkie wielkie telewizje i portale internetowe będą takie same, będzie można nazwać w ogóle demokracją?”. Oczywiście nie. Ale przecież nie o demokrację im chodzi – podsumowują publicyści tygodnika „Sieci”.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.