"Sieci": Zamach na CPK
Konrad Kołodziejski stawia na łamach tygodnika „Sieci” pytania o przyszłość Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Centralny Port Komunikacyjny miał być symbolem nowej Polski – kraju dynamicznie się rozwijającego, który w ciągu ostatnich lat wyrósł na lidera naszej części Europy. Zmiana władzy po wyborach może oznaczać odrzucenie wielkich projektów rozwojowych i w konsekwencji powrót Polski do dawnej roli państwa peryferyjnego. Konrad Kołodziejski stawia na łamach tygodnika „Sieci” pytania o przyszłość Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Publicysta „Sieci” zaznacza: Układ sił w polskiej polityce się zmienił i – jak wszystko na to wskazuje – znów znaleźliśmy się w polu grawitacyjnym Berlina. A Niemcom wielkie inwestycje rozwojowe w Polsce po prostu przeszkadzają. Autor przyznaje, że PO za czasów swoich rządów miała kilka dobrych pomysłów, jednak ze wszystkich szybko się wycofywała albo odraczała ich realizację: Tak się bowiem przypadkiem składało, że kolidowały one z interesami niemieckimi. Można więc chyba zaryzykować twierdzenie, że PO jest partią, która czasami umie dobrze rozpoznać interes Polski, ale nie potrafi lub nie chce go bronić. To chyba nawet gorzej, niż gdyby Platforma nie była w stanie dostrzec, co jest dobre dla kraju.
Kołodziejski zauważa, że PO krytykowała programy rozwojowe Zjednoczonej Prawicy: Ostro zwalczano inwestycje zwiększające międzynarodową konkurencyjność polskiej gospodarki […]. Ich główną winą było to, że wchodziły w drogę innym, głównie obcemu kapitałowi.
Autor przypomina, że CPK miał być symbolem nowej Polski – kraju dynamicznie się rozwijającego […]. Budowa portu nie stanowiła przedsięwzięcia wyłącznie gospodarczego. To była również decyzja polityczna, wpisująca się w długofalową strategię odbudowy podmiotowości Polski […]. Wyjaśnia także, dlaczego budowa CPK jest wbrew interesom niemieckim: Niemal wszystko, co przylatuje do nas z odległych krajów, ląduje na lotniskach niemieckich […]. Tam zmierzające do nas towary są clone i opodatkowywane. Polska traci na tym […] 200 mld zł potencjalnych zysków rocznie, wpływających do niemieckiego budżetu zamiast do polskiego. Utworzenie CPK odbierze więc Niemcom całkiem spore dochody.
Kołodziejski dodaje, że w mediach pojawiły się już wypowiedzi na temat przyszłości CPK. Według niektórych z całego projektu ma pozostać jedynie część kolejowa: Nie ma to wielkiego sensu, bo skoro nie będzie CPK, który miał być kręgosłupem i centralnym punktem sieci kolejowej, nowe linie musiałyby prowadzić donikąd. Autor stwierdza, że jest to tylko mydlenie oczu: Wynika to chociażby z tzw. 100 konkretów Tuska, wśród których jest punkt mówiący o zatrzymaniu i weryfikacji CPK. Poseł KO Maciej Lasek potwierdził, że nowa koalicja uważa to przedsięwzięcie za „przeskalowane i rozdmuchane”.
Kołodziejski tłumaczy, że argument o wysokich kosztach inwestycji jest bezzasadny. Część kosztów ma pokryć zagraniczny inwestor, a poniesione wydatki szybko się zwrócą w postaci oszczędności oraz nowych miejsc pracy. W podsumowaniu autor wskazuje: Wszystko to stracimy, jeśli projekt budowy portu zostanie porzucony. Co więcej, prawdopodobnie będzie trzeba również zapłacić kary umowne w przypadku zerwania podpisanych już umów. Przeciwnicy CPK nazywają tę inwestycję gigantomanią. Rzeczywiście jest gigantyczna, bo zapewnia gigantyczny skok cywilizacyjny Polski. Tego rodzaju inwestycje stanowią symbol siły państwa i zarazem gwarancję jego suwerenności. W normalnych warunkach powinny być wyłączone z bieżących sporów politycznych […]. Dalszy los Centralnego Portu Komunikacyjnego będzie więc dla ewentualnej nowej ekipy rządzącej rodzajem testu na niezależność od nacisków z zewnątrz. Można mieć jednak uzasadnione obawy, czy zostanie zaliczony.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace. Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.