"Sieci": Zakupy dla armii dobrze przemyślane
Wicepremier Mariusz Błaszczak w rozmowie z Jackiem Karnowskim na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
Zarówno jeśli chodzi o artylerię, jak i o wojska pancerne, to nie będzie finalnie w Europie silniejszego państwa niż Polska. Wśród europejskich państw NATO będziemy mieli najsilniejsze wojska lądowe – zapewnia wicepremier Mariusz Błaszczak w rozmowie z Jackiem Karnowskim na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
Minister obrony narodowej ma poczucie wypełniania ważnej misji w obliczu wojny u naszych sąsiadów i opowiada o tym, jak będzie rozwijał potencjał militarny kraju. Jego zdaniem w przeszłości popełniono wiele zaniedbań i teraz rząd musi naprawiać błędy poprzedników.
– Punkt startu był trudny, bo przez lata osłabiano Polskę pod względem siły militarnej, likwidowano jednostki wojskowe na wschód od Wisły. Najwięcej szkód narobiła koalicja PO-PSL. Lista strat jest długa: pułk w Suwałkach, dywizja zmechanizowana w Warszawie, brygada w Lublinie, batalion w Siedlcach. To było działanie na szkodę Polski – mówi Błaszczak.
Polityk odpowiada również na zarzuty, że Polska kupuję sprzęt za granicą zamiast inwestować w rodzimy przemysł zbrojeniowy. Mariusz Błaszczak podkreśla:
– Inwestuję w nasz przemysł, ale przez dekady został on zaniedbany i dopiero teraz się odradza. A my nie mamy czasu. Prowadzimy więc politykę dwutorową: zamawiamy w Polsce tyle broni, ile przemysł udźwignie, ale jednocześnie robimy wszystko, by wyposażyć naszą armię w nowoczesną broń. Co ważne, także kompatybilną z bronią naszych sojuszników. Sprzęt postsowiecki musimy z armii wyprowadzać, bo ma niską wartość bojową, poza tym uzależnia nas od dostawców z Rosji – wyjaśnia wicepremier i jako przykład rozwijania polskiej technologii podaje plany związane z armatohaubicą Krab: – W dłuższej perspektywie Krab zostanie spolonizowany, będzie w pełni naszym produktem. Kupujemy z Huty Stalowa Wola tyle egzemplarzy, ile ten zakład może wyprodukować. To jednak zbyt mało, dlatego negocjujemy z Koreą Południową bezpośredni zakup armatohaubic K9, bardzo zbliżonych do naszych. Mają one automatyczny sposób ładowania. To bardzo ważne, bo doświadczenia ukraińskie pokazują, że ta broń musi działać szybko. Trzeba podjechać, oddać strzał i odjechać – wyjaśnia Mariusz Błaszczak.
Przedstawiciel rządu przyznaje, że zakupy uzbrojenia realizowane są tak, aby broń była spójna z bronią państw NATO, ze szczególnym uwzględnieniem USA.
– Dlatego że w razie agresji każde państwo w pierwszym etapie musi bronić się samo, a dopiero potem przychodzi wsparcie. Co ważne, w Polsce, w której państwem ramowym są USA, powstają duże magazyny sprzętu amerykańskiego. Jeśli nasi żołnierze będą mieli uzbrojenie kompatybilne, tożsame z amerykańskim, to będziemy w bardzo korzystnej sytuacji.
Mariusz Błaszczak odnosi się także do przyszłych zagrożeń i ewentualnej eskalacji konfliktu na Ukrainie.
– Moim zdaniem atak na Polskę już miał miejsce, jesienią ub.r. Ta sztuczna fala migracyjna, szturm na granice były elementami scenariusza napisanego na Kremlu, a jej celem była destabilizacja kraju i obalenie rządu. Nowy rząd, zapewne zbudowany przez opozycję, nie wspierałby Ukrainy w takim stopniu jak nasz. Opozycja wówczas wpisała się w scenariusz moskiewski, jej posłowie urządzali cyrki na granicy, wywierano także silną presję na obrońców naszych granic. Nasze służby zdały jednak ten egzamin celująco, a wsparcie wojska było kluczowe. To także żołnierze zbudowali pierwszą, tymczasową barierę przy wsparciu brytyjskich wojsk inżynieryjnych, które przybyły tu na moją prośbę – mówi wicepremier Mariusz Błaszczak.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.