"Sieci": Za drogi
To nie koniec zarzutów, które prokuratura chce postawić Sławomirowi Nowakowi. Ujawniamy kolejny przestępczy proceder byłego ministra w rządzie Donalda Tuska. Nie tylko brał łapówki za kontrakty drogowe, lecz też żądał pieniędzy od biznesmenów szukających przychylności u ukraińskich władz. „Złoty chłopiec PO” okazał się międzynarodowym oszustem marnej próby – piszą na łamach tygodnika „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło.
Dziennikarze opisują nieznane dotąd ustalenia wspólnego polsko-ukraińskiego zespołu prokuratorskiego, a także CBA. Podczas śledztwa wykryto wiele nieprawidłowości w działaniu ukraińskiego odpowiednika GDDKiA, na czele którego stał były polityk Platformy Obywatelskiej.
"Nowakowi postawiono poważne zarzuty, po których udowodnieniu może trafić nawet na 15 lat za kraty. Chodzi o założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą mającą na celu wyłudzanie łapówek w związku z pełnieniem funkcji Ukrawtodoru oraz pranie brudnych pieniędzy. Nowak miał przyjąć blisko pół miliona złotych od Aleksandra Tislenki, przedstawiciela Altcomu, jednej z największych ukraińskich firm budowlanych. (…) Taka była cena wsparcia Altcomu przy przetargach m.in. na budowę i remonty drogi M-05 Kijów-Odessa"
- czytamy. Dziennikarze przytaczają również inne przypadki inwestycji drogowych, w których śledczy wykryli korupcyjne działanie Nowaka. Dowiadujemy się więcej o Wierze Biczui, w porozumieniu z którą działał, a która zatrzymana została przed tygodniem na Ukrainie.
Jeszcze zanim były minister transportu otrzymał ukraińskie obywatelstwo i posadę w Kijowie, Biczuja była tamtejszą przedstawicielką Kulczyk Foundation (dla najbogatszych Polaków pracuje też jej mąż Nazar). Rodzina Kulczyków od lat prowadzi na Ukrainie rozległe interesy. Zwłaszcza w branży energetycznej, ale mieli też interesować się budową dróg. W 2018 r. portal telewizji ZIK zwracał uwagę na zaskakująco wysoką pozycję Biczui. Według tej publikacji kobieta trafiła do Ukrawtodoru, by Nowak „nie był zbyt obciążony pracą, mógł często jeździć do Polski, a w godzinach pracy chadzać na siłownię”.
Zdaniem ukraińskich dziennikarzy Biczuja miała dostęp do wszystkich dokumentów instytucji, wydawała polecenia podwładnym Nowaka oraz uczestniczyła we wszelkich jego spotkaniach.
Reporterzy „Sieci” analizują także inne wątki w sprawie Nowaka. I ujawniają nowy przypadek żądania łapówki w zamian za załatwienie sprawy dla biznesmenów chcących inwestować na Ukrainie.
"Dotarliśmy do informacji, że zaradny polityk żądał pieniędzy od przedstawicieli światowych koncernów w zamian za protekcję u lokalnych władz. Nazywane jest to wprost „przyjęciem korzyści majątkowej”. Zarzut nie został mu jeszcze przedstawiony, ale – jak słyszymy od informatora – 'ten wątek śledztwa jest zamknięty'" -piszą Wikło i Pyza.
W tej sprawie z Nowakiem kontaktował się Filip Rynasiewicz, syn b. barona PO i zastępcy Nowaka w resorcie infrastruktury. Obaj panowie mieli rozmawiać na temat biznesów australijskiej spółki wydobywczej Prairie Mining Ltd. Pieniądze za załatwienie sprawy dla firmy z Australii miały trafić na konto spółki należącej do Nowaka oraz Łukasza Zaręby, b. doradcy Donalda Tuska i szefa doradców Ewy Kopacz.
Więcej na temat interesów, jakie prowadził Sławomir Nowak na Ukrainie w najnowszym numerze „Sieci” dostępnym w sprzedaży od 27 lipca, także w formie e-wydania.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.