„Sieci”: W obronie wolności
Po 35 latach od upadku komuny w Polsce znów pojawili się więźniowie polityczni. Znów, jak w komunie, wyłączono telewizję.
Prawo znów jest deptane. Dobra wiadomość jest taka, że naród się na to nie zgodzi. Pokazał to na proteście wolnych Polaków.
Marek Pyza odnosi się do ostatnich wydarzeń: aresztowania Kamińskiego i Wąsika oraz manifestacji, w której według niektórych źródeł udział wzięło nawet 200 tys. osób. Autor zauważa:
Tak wielkiej manifestacji w zimie jeszcze nigdy nie było. Czego to znak? Tego, że Polacy nie zgodzą się na zabieranie wolności. Wolności słowa, którą redukuje się siłowym i bezprawnym przejmowaniem mediów publicznych […]. Wolności osobistej zasłużonych urzędników, którzy stali się symbolami walki z korupcją i właśnie dlatego zostali bezprawnie wtrąceni do więzienia […]. I wolności nas wszystkich, bo jeśli władza tak ostentacyjnie łamie prawo […], to znaczy, że nie cofnie się przed niczym. Pyza dodaje, że manifestacja w niczym nie przypominała wulgarnych spędów wymierzonych w rząd Zjednoczonej Prawicy. Autor podkreśla, że sukces tego protestu jest ważnym sygnałem dla obozu niepodległościowego, poobijanego po wyborach, a dziś znów zjednoczonego i pełnego energii do walki.
Pyza wskazuje, że z powodu planowanej manifestacji do Warszawy ściągnięto ogromne siły policyjne. Zastanawia się: Po co? Czego się obawiano? Albo raczej: na co liczono? Bo działania ekipy Tuska wyraźnie były obliczone na sprowokowanie protestujących. Nie bez powodu do pałacu prezydenckiego wtargnięto dwa dni przed manifestacją, zanim w „Monitorze Polskim” ukazało się postanowienie marszałka Sejmu o wygaszeniu mandatów posłów Wąsika i Kamińskiego (postanowienie nielegalne, bo przecież Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych zakwestionowała to wygaszenie jako bezprawne), a zatem nawet w świetle prawa „takiego, jak je rozumie” ekipa Tuska zatrzymanie posłów było przestępstwem.
Autor zwraca uwagę, że Kamiński i Wąsik zostali zatrzymani na rozkaz ministra Kierwińskiego. O tych planach nie wiedział nawet Prezydent RP, który przerwał odbywające się właśnie spotkanie, gdy tylko dotarła do niego informacja o aresztowaniu: […] chciał ruszyć do pałacu. Ale nie miał takiej możliwości. Komando Tuska zaplanowało najdrobniejsze szczegóły. Miejski autobus „zepsuł się” akurat przed bramą do Belwederu, uniemożliwiając wyjazd prezydenckiej kolumnie. Jak w filmach. O zamachu stanu […]. Dodajmy dla porządku, że kilka godzin wcześniej na konferencji prasowej premier zdobył się na bezczelność grożenia prezydentowi odpowiedzialnością karną za rzekome ukrywanie przestępców. W czasie tego samego wystąpienia zarzekał się, że nikt nie będzie wchodził do pałacu po Kamińskiego i Wąsika. Kłamał, jak to ma w zwyczaju. Pyza stwierdza, że ta akcja miała na celu polityczną zemstę za ujawnienie afery hazardowej w 2009 r., w którą były zamieszane pierwszoplanowe postacie PO. Zaś działania CBA ws. afery gruntowej w 2007 r. stanowiły tylko pretekst.
Autor konkluduje, że czwartkowa manifestacja była tak liczna zapewne również dlatego, że zamordystyczna władza osadziła posłów opozycji w zakładach karnych. Rząd dał tym samym dodatkowy pretekst do wyjścia na ulice. Pierwotnie protest miał przecież dotyczyć przede wszystkim zamachu na media publiczne. Stwierdza również, że demokratura Tuska się nie zatrzyma, dopóki opór społeczny nie będzie wystarczająco silny. Premier wciąż może bowiem liczyć na parasol ochronny. Jego działania wzbudzają zachwyt internetowych trolli, akceptację eurokratów i owację polskojęzycznych mediów. Rola tych ostatnich jest kluczowa. W zdrowym państwie takie dyktatorskie zapędy rządu, jakie obserwujemy od miesiąca, po prostu by nie przeszły. Przewiduje też, że opresyjna włada nie potrwa długo, co pokazał czwartkowy wieczór w Warszawie.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace. Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.