"Sieci": Twardo, do przodu
Wybory europejskie, chyba jak żadne wcześniejsze, obaliły wiele mitów i rzekomych prawd objawionych. Pokazały trwałe tendencje w polskiej polityce. Uświadomiły, co się faktycznie liczy, a co jest tylko pozorem i złudzeniem – O dziesięciu lekcjach płynących z majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego pisze Stanisław Janecki w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Dla obywateli najważniejsza jest świadomość, że ich głos jest kluczowy dla rządzących. Chcą mieć realny udział w gospodarczym sukcesie państwa oraz czuć mocne wsparcie elity politycznej. Chcą wiedzieć, że na władzę można liczyć.
Państwo pokazało siłę, nie tylko wydając 2 proc. PKB na obronę i zapewniając Polsce najnowocześniejszą broń oraz obecność wojsk NATO, szczególnie USA na naszym terytorium, co ma znaczenie wobec agresywnej polityki Rosji. Państwo osiągnęło spektakularny i doceniany na świecie sukces w likwidacji biedy, głównie w odniesieniu do dzieci. A w ostatnich dniach kampanii europejskiej dowiodło, że nikt nie będzie zostawiony samemu sobie w razie klęski żywiołowej. Gdyby jeszcze skuteczna, bo nieblokowana przez zawodowe kasty oraz ich zagranicznych sprzymierzeńców, okazała się reforma sądów, siła i odpowiedzialność państwa byłyby powszechnie odczuwane – wskazuje Janecki.
Pod hasłami „nowoczesności” i „postępowości” coraz większe żniwo chcą zbierać społeczeństwa atakujące tradycyjne wartości, jednocześnie określające je jako zacofane i śmieszne. Szczególnie uwidoczniło się w ostatnich miesiącach kampanii wyborczej.
Ataki „postępowców” były tak brutalne i szeroko prowadzone oraz tak mocno wspierane przez Koalicję Europejską, że wydawało się, iż zniechęcą wyborców PiS oraz będą wiatrem w żagle opozycji. To wszystko pękło jednak jak bańka mydlana i zmobilizowało wyborców PiS oraz niezdecydowanych, gdy liderzy rządzącej partii, a zwłaszcza Jarosław Kaczyński, stanowczo przeciwstawili się atakom na Kościół, rodzinę, dzieci. Gdy twardo odrzucili żądania w kwestii restytucji mienia. Gdy wskazali na pełne prawo, a wręcz obowiązek Polski wpływania na kształt i przyszłość UE. Końcówka kampanii europejskiej to była bardzo twarda obrona wartości, zasad i praw większości. To była twarda obrona polskiego interesu narodowego. I wbrew opiniom tzw. ekspertów PiS to wcale nie zaszkodziło, lecz pomogło w uzyskaniu najlepszego wyniku tej formacji w całej historii III RP – pisze publicysta.
Głoszony przez media podział Polski na inteligencką część A i niewykształconą, ogłupiałą część B Janecki określa znacznie trafniej – jako B i ĄĘ. Kilka dni temu przekonaliśmy się, że pozornie „głupsza” rzesza Polaków nie może być dłużej dyskryminowana i z powodzeniem może wziąć losy kraju w swoje ręce.
Wybory europejskie dowiodły, że mitem jest, iż tylko wielkomiejski, lepiej wykształcony elektorat jest upolityczniony i zdeterminowany, by aktywnie wpływać na kształt polskiej demokracji, polskiej polityki, by tworzyć społeczeństwo obywatelskie, ale też wpływać na instytucje europejskie. Okazało się, że poza wielkimi miastami upolitycznienie jest nie mniejsze, podobnie jak chęć współtworzenia społeczeństwa obywatelskiego oraz uczestnictwa w tym wszystkim, co wynika z członkostwa Polski w UE. Oznacza to, że w polskiej polityce nie da się już grać aktywnością wyborców, skoro nie jest ona ograniczona ani geograficznie (regionalnie), ani pod względem np. poziomu wykształcenia, zamożności, miejsca zamieszkania, poglądów politycznych czy wyznawanych wartości. W miarę proporcjonalne, równomierne i coraz wyższe upolitycznienie obywateli oczywiście sprzyja umocnieniu demokracji oraz zmniejsza pole do wpływania na wyniki głosowania poprzez manipulowanie wyborcami, co zdarzało się w przeszłości – podkreśla Janecki.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 03 czerwca br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.