,,Sieci”: Szansa na konstytucyjny przełom
Sam Tusk zadbał o to, aby pozytywnej reakcji ze strony PiS nie było.
Płońskie wezwanie Tuska do znowelizowania konstytucji mogłoby się stać wstępem do realnego przełomu polskiej polityki. Mogłoby, o ile przywódcy PiS dostrzegą i potrafią wykorzystać to wąsko uchylone okienko możliwości, jakie niespodzianie pojawiło się na politycznym horyzoncie. Jan Rokita omawia na łamach tygodnika „Sieci” wezwanie Donalda Tuska do wspólnej z PIS zmiany konstytucji.
„Działacze i zwolennicy reagują zawsze podług wyuczonych przyzwyczajeń i stereotypów. Nic więc też dziwnego, że naturalna reakcja aktywu i „ludu pisowskiego” mogła być tylko taka, jaka była – twardy i szyderczy odpór wobec jakiegoś kolejnego wrogiego podstępu Tuska. Taką też ścieżką ruszył po płońskim mityngu Platformy Obywatelskiej inercyjny walec pisowskiej propagandy. Co musiało więc na tym tle zwrócić uwagę, to odmienny ton premiera Morawieckiego, który niemal od razu, jakby chcąc choć trochę przekierunkować zbiorową reakcję całego obozu władzy, odrzekł: „Nie mówimy nie. Mówię jednoznacznie, że jest to jak najbardziej możliwe” – czytamy na łamach tygodnika.
Autor zauważa: Sam Tusk zresztą zadbał o to, aby pozytywnej reakcji ze strony PiS nie było. Propozycja współpracy w materii dla państwa tak fundamentalnej jak konstytucja, została zwyczajowo „przyozdobiona” stekiem inwektyw i oskarżeń o złą wolę, po raz nie wiedzieć który wylanym na rządzącą prawicę. Rokita podkreśla, że… szef Platformy nie złożył tej oferty po to, aby została ona przyjęta, ale z nadzieją, że będzie bez namysłu odrzucona. I że tym samym polityczni wrogowie PiS dostaną do ręki jeszcze jeden, bardzo poręczny w użyciu oręż. Sprytna reakcja Morawieckiego musiała być w kierownictwie PO niemiłym zaskoczeniem […]. Antypisowskim ekstremistom nie będzie przecież łatwo wytłumaczyć, dlaczego w ogóle mieliby robić coś razem z PiS, na dodatek w materii tak drażliwej jak konstytucja […].
Rokita wskazuje, że nawiązanie współpracy byłoby w interesie PiS: […] kluczowe dla partii rządzącej jest to, że zeszłaby niemal kompletnie z linii strzału, ze wszech miar niewygodnej i niszczącej. Skoro władza chce, aby ustawa o otwarciu procedury wyjścia z Unii mogła być uchwalona wyłącznie większością kwalifikowaną, a więc z konieczną współpracą Platformy, to znaczy, że wszystkie polexitowe oskarżenia wobec PiS miotane były najzupełniej bezzasadnie […]. Konsekwencją byłoby nie tylko uspokojenie rozedrganej w tej sprawie opinii publicznej i zamknięcie ust ekstremistom antypisowskim, lecz także silny i zauważony we wszystkich stolicach zachodnich sygnał o współpracy w Polsce rządu i opozycji w materii członkostwa w Unii. Dla lewicowych krzykaczy w Parlamencie Europejskim to coś na kształt ciosu w plecy […]. A generalnie – dla wszystkich za granicą, którzy z nadzieją wyczekują pogłębiania się słabości Polski pod rządami prawicy, spory zawód.
Publicysta stwierdza także: Tyle tylko, że w dającej się przewidzieć przyszłości jakakolwiek nowela konstytucyjna będzie zapewne możliwa wyłącznie w trybie kompromisu pomiędzy PiS i PO […]. Oś PiS–PO jest na razie trwała i tylko w ramach tej osi możliwe będzie w przyszłości poważne reformowanie ustroju. A jeśli tak, to trudno o jaśniejszy przebłysk nadziei aniżeli runięcie zapory uniemożliwiającej taką współpracę, wydawało się, zabetonowanej raz na zawsze. Jeśli bowiem nowela konstytucyjna okazałaby się możliwa dziś, w warunkach tak gwałtownego konfliktu międzypartyjnego, to ów precedens zostawiłby swój ślad. Czemu nie miałby się na przyszłość powtórzyć, tam gdzie szłoby o kluczowe interesy państwa?
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 27 września r., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.