"Sieci": Prezydentura to wielka samotność
To miał być wywiad wspomnieniowy, spotkaliśmy się bowiem na wieczorze autorskim Marcina Wikły dotyczącym książki „Operacja Duda 2020. Tajemnice kampanii”. Dokładnie rok po drugiej turze wyborów prezydenckich i wyczerpującej drodze do reelekcji, która naznaczona była wieloma politycznymi meandrami, wróciły wspomnienia tego trudnego czasu. Rozmowa z gościem honorowym, prezydentem Andrzejem Dudą, przerodziła się w szczerą opowieść nie tylko o przygodach z kampanijnego szlaku i wątpliwościach dotyczących przełożenia wyborów korespondencyjnych 10 maja. Była mowa także o samotności w polityce, wsparciu rodziny, przyczynach milczenia pierwszej damy i sile modlitwy, która pomaga przetrwać najtrudniejsze kryzysy – czytamy w tekście na łamach nowego wydania „Sieci” relacjonującym te wydawnicze wydarzenie.
Prezydent Andrzej Duda w rozmowie z Marzeną Nykiel, Jackiem Karnowskim i Krzysztofem Skowrońskim wyjaśnia, jak to się stało, że zgodził się, aby to właśnie dziennikarz „Sieci” towarzyszył mu w tym trudnym czasie walki o głosy wyborcze.
– To jest kampania, tam są łzy, tam jest krzyk, czasem lament, bardzo często pretensje, wściekłość, żal. Różne rzeczy, które dzieją się na zapleczu bardzo poważnych wydarzeń i są związane z ogromnymi emocjami. Ludzie są w emocjach, mówią sobie nieraz bardzo przykre rzeczy. I robi się tak, by dziennikarze absolutnie takich rzeczy nie widzieli. Nie znałem dobrze pana redaktora, ale czytałem to, co napisał, i nie ukrywam, że miałem zaufanie do redakcji. Stwierdziłem więc ryzyk-fizyk, niech ktoś, kto zna się na sztuce dziennikarskiej, zobaczy, jak naprawdę to wygląda. Że to nie jest pudrowane, zbytnio eleganckie. Kampania ma swoją specyfikę i w tej książce jest ona oddana świetnie. W efekcie przyniosło mi to więc naprawdę dużą satysfakcję – czytamy.
Głowa państwa mówi także o olbrzymiej odpowiedzialności za losy ojczyzny. Przypomina, że ostatecznie na dokumentach widnieje tylko jego podpis, chociaż ma wokół siebie doradców. Trudne decyzje podejmuje samemu, jednak zawsze w chwilach zwątpienia może liczyć na najbliższych.
– W mojej żonie Agacie, w córce Kindze, ogromne oparcie także w moich rodzicach. Ja się z nimi oczywiście nie dzielę tego typu problemami, bo nimi nikt nie powinien być obarczany, ale oni po prostu są ze mną. A poza tym, jestem człowiekiem, który się modli. Ktoś może się z tego śmiać, ale to jest jego problem. Po prostu się modlę. Nasz Ojciec Święty Jan Paweł II mówił podobno: „Ja się modlę i się nie przejmuję”. Chciałbym tak samo. Wtedy łatwiej przychodzi myśl, że dam sobie radę. I, jak państwo widzicie, daję sobie radę. – Andrzej Duda tłumaczy także dlaczego pierwsza dama unika medialnego szumu. Jak mówi, jego żona nie chciałaby paść ofiarą nierzetelnego interpretowania jej słów – Dla mnie byłoby pewnie lepiej, gdyby żona udzieliła jakiegoś ładnego, ciepłego wywiadu dla jakiejś sympatycznej gazety i ludzie zobaczyliby, jaką ten Duda ma fajną żonę. Ale nie chcę mojej żony narażać na żadne przykre odczucia, bo nie jest osobą zaangażowaną w politykę. Widzę, jak manipuluje się moimi wypowiedziami, nie mam wątpliwości, że z jej słowami zrobiono by to samo.
Duda mówi także o codzienności urzędnika państwowego, która rzadko dzieje się w blasku fleszy i nie jest atrakcyjna dla prasy.
– Co kogo obchodzi to, że prezydent siedzi za biurkiem godzinami, że ma mnóstwo dokumentów do przeczytania i decyzji do podjęcia. Codzienne konsultacje i narady nie trafiają na czołówki gazet. Wtedy pojawiają się czasem głosy, że prezydent nic nie robi. Robi, ale tego po prostu nie widać – czytamy.
Więcej o działaniach prezydenta Andrzeja Dudy i jego wspomnieniach z kampanii w nowym numerze tygodnika „Sieci” dostępnym w sprzedaży od 19 lipca br., także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.