”Sieci”: Pełzająca rewolucja
Kołodziejski o protestach, które wybuchły na całym świecie po śmierci George’a Floyda.
Zaskakuje łatwość, z jaką lewicowe protesty zdołały zepchnąć współczesne państwo do narożnika. Liberalne elity, od dawna już głuche na głosy zwykłych obywateli, wykazują się jednocześnie wielką wrażliwością na ideologiczną pretensję lewicy. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że na naszych oczach demokratyczne państwo po raz kolejny kapituluje przed radykałami. Konrad Kołodziejski porusza na łamach tygodnika „Sieci” kwestię demonstracji, które wybuchły na całym świecie po śmierci George’a Floyda.
Publicysta zauważa, że… tłumy głównie młodych ludzi, nie zwracając uwagi na ograniczenia związane z pandemią, szczelnie wypełniły ulice europejskich miast. I choć w Niemczech, Belgii i Wielkiej Brytanii doszło do przepychanek z policją, służby porządkowe starały się nie interweniować nawet wtedy, gdy dochodziło do aktów wandalizmu. Demonstranci protestowali przecież „przeciwko brutalności policji”. Ten slogan praktycznie ubezwłasnowolnił policję, która – nie chcąc dawać manifestującym pretekstu do starć – w wielu miejscach ustępowała im pola.
Jednocześnie autor zaznacza, iż… obecne protesty lewicy nie są żadnym ewenementem. Podobne fale wielokrotnie przechodziły już przez Europę i Amerykę. Uczestnicy dzisiejszych manifestacji płoną wprawdzie nieco mniejszym rewolucyjnym żarem niż ich poprzednicy, ale też świat mocno się zmienił. Pół wieku temu rzeczywiście można było mówić o obyczajowej i społecznej rewolucji, jednak ona już się dokonała. Dlatego akcje – takie jak dzisiejsza – służą raczej wyłącznie podtrzymywaniu „rewolucyjnej czujności”. Kołodziejski wyjaśnia również: Lewica tłumaczy, że dyskryminacja zmieniła dziś charakter i przeniosła się ze sfery instytucjonalnej na nieformalne relacje w społeczeństwie. I że protesty mają o tym przypomnieć. Jednak w żaden sposób nie tłumaczy to ich gwałtowności. Wskazuje, że protesty, które odbyły się w Polsce, to również, w pewnym sensie, front lokalnej wojny z pisowskim reżimem uważanym przez lewicowych radykałów za anachroniczny, kryptofaszystowski i obskurancki.
Kołodziejski podkreśla, że… najbardziej podatną na takie działania grupą są młodzi ludzie: łatwo ulegają indoktrynacji, w czym pomaga nie tylko internet i popkultura, lecz również brak wiedzy i osobistych doświadczeń z totalitaryzmem [...]. Młodzi demonstranci protestują dziś przeciwko brutalności policji. Jednak tak naprawdę nie chodzi ani o policję, ani o brutalność jako taką, lecz o selektywne stosowanie represji. Radykalna lewica chce zakreślić dopuszczalny zakres wolności i autorytatywnie rozstrzygać, które postawy i poglądy są – jej zdaniem – dopuszczalne, a które nie są. Chodzi więc o to, aby sterroryzować państwo i zmusić je do przyjęcia optyki radykałów. Dopóki nie uda się tego zrobić drogą parlamentarną (o ile to w ogóle możliwe), dopóty należy wywierać stałą presję na ulicy.
Publicysta stwierdza też, że… reakcje polityków europejskich wskazują na to, że wolą oni asekuracyjnie popłynąć z falą, niż jej się przeciwstawiać. W podsumowaniu zaznacza, że na razie, na tle tej pełzającej rewolucji, Polska wydaje się normalnym, wolnym krajem. Być może rzeczywiście jesteśmy mniej zafiksowani ideologicznie niż mieszkańcy zachodniej części Europy, ale – z drugiej strony – zadawnione kompleksy każą nam wiernie podążać ich śladem [...]. Jeżeli pójdziemy dalej tym tropem, to po trzydziestu kilku latach od upadku komunizmu zbliżymy się znowu do punktu wyjścia.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 15 czerwca br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.