,,Sieci”: Niebezpieczna moda na transseksualizm
Rosnąca liczba „transseksualnej” młodzieży to głównie wynik presji kulturowej i społecznej.
Tak uważa amerykański psychiatra specjalizujący się w zaburzeniach tożsamości płciowej dr Stephen Levine. „Genetyczna konstrukcja naszego gatunku nie mogła się aż tak bardzo zmienić na przestrzeni zaledwie 20, 30 lat” – podkreślał. Aleksandra Rybińska porusza na łamach tygodnika „Sieci” temat rosnącej liczby transseksualnej młodzieży.
Jak informuje publicystka, Klinika Tavistock and Portman NHS Foundation Trust w Londynie, która oferuje usługi rozwoju tożsamości płciowej, przegrała w grudniu ubiegłego roku proces przed londyńskim Sądem Najwyższym o prawo do podawania dzieciom poniżej 16. roku życia blokerów hormonalnych w celu zmiany płci. Dotąd wystarczyła wola dziecka, aby mogło ono skorzystać z finansowanej przez państwo usługi. Teraz jest to możliwe już tylko za zgodą sądu, który decyduje, czy leży to w najlepszym interesie dziecka.
Autorka opisuje szczegóły sprawy: Podczas procesu przedstawiono liczne dowody na ideologiczną motywację lekarzy prowadzących terapię hormonalną dzieci i młodzieży w klinice Tavistock, presję wywieraną przez transseksualne lobby oraz ignorowanie przez lekarzy zastrzeżeń rodziców […]. Jedną z osób, które zeznawały przeciwko klinice, był jej były pracownik, dr David Bell. Przygotował raport, z którego wyłania się… obraz lekarzy pchających młodych pacjentów […] w kierunku potwierdzenia wyrażanej przez nich tożsamości płciowej, mimo iż dzieci w tym wieku niewiele wiedzą o płci i seksualności […]. Nie oferowano młodym pacjentom innej terapii niż hormonalna, która była często przedstawiana jako „jedyne wyjście”.
Rybińska zaznacza, że w ciągu ostatnich lat liczba młodych osób, które chcą dokonać korekty płci, lawinowo rośnie, obniża się również ich wiek. Autorka podkreśla stanowisko psychiatry, dr. Stephena Levine’a, który specjalizuje się w zaburzeniach tożsamości płciowej: rosnąca liczba „transseksualnej” młodzieży to głównie wynik presji kulturowej i społecznej. Rybińska wyjaśnia: Transseksualne lobby uważa, że osób transseksualnych jest więcej ze względu na większą akceptację społeczną dla „inności” […]. Ta zmiana ma być dla nich jedynym ratunkiem. Coraz więcej psychiatrów z taką oceną się nie zgadza […]. Prof. Paul McHugh, wykładowca psychiatrii na Uniwersytecie Johna Hopkinsa […], toczy walkę z […] „szaleństwem psychiatrii”, a w szczególności z modą na operacje zmiany płci […]. Prof. McHugh wskazuje na wysoki współczynnik samobójstw wśród osób, które przeszły tzw. korektę płci, wielokrotnie wyższy niż w przeciętnej populacji, oraz rosnącą liczbę tych, którzy chcą wrócić do płci, z którą się urodzili. Autorka opisuje historie takich osób.Podkreśla: To przede wszystkim lukratywny biznes. Terapia hormonalna kosztuje tysiące dolarów rocznie, a hormony muszą być przyjmowane przez całe życie. Operacje zmiany płci także nie są tanie […]. Lekarze, ubezpieczyciele oraz koncerny farmaceutyczne czerpią więc ogromne zyski z modelu „afirmacji płci”. I jest to rynek rosnący. Popyt wzrósł bowiem w ciągu ostatnich 10 lat o 3200 proc.
Rybińska przytacza przykłady krajów i instytucji, które dokonują zmian w podejściu do korekty płci u młodych ludzi. Są to m.in. Finlandia i szpital Karolinska w Szwecji: W latach 1972–1992 ok. tuzin osób rocznie domagało się operacji zmiany płci. Dziś jest to ponad 2 tys. Zdaniem szwedzkiego psychiatry Svena Romana przyczyna jest prosta: moda na transseksualizm. „Większość tych dzieci ma wątpliwości i lęki związane z własną tożsamością płciową i seksualną, co jest zupełnie normalne w tym wieku. Nie potrzebują terapii hormonalnej, tylko zwykłej psychoterapii. Ale lekarze wspierani przez lobby transseksualne nie chcą im oferować niczego innego poza zmianą płci” – uważa Roman.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 5 lipca br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.