„Sieci”: Nie pozwólmy zdławić naszej wolności
W najnowszym numerze tygodnika „Sieci” wyjątkowy wywiad z prezesem TVP.
Jacek Kurski wyjaśnia, jak udało mu się zmienić oblicze kierowanej przez niego od 5 lat telewizji publicznej. Jest dumny przede wszystkim z przełamania monopolu III RP w obszarze informacyjnym. W rozmowie z Michałem Karnowskim, prezes zarządu Telewizji Polskiej SA komentuje także znaczenie mediów społecznościowych we współczesnym świecie i twierdzi, że nie można obawiać się twardej dyskusji z dużymi platformami społecznościowymi. Należy wymagać od nich egzekwowania polskiego prawa.
− Zachęcam do spróbowania. Póki jeszcze mamy czas, bo skoro się okazało, że można zablokować możliwość komunikowania się z obywatelami prezydentowi Stanów Zjednoczonych, to można każdemu. Podobnie jak zachęcam do odwagi w takich sprawach, jak rzekoma konieczność przekazywania grubych milionów złotych ludziom, którzy ostro krytykują polski rząd, a jednocześnie wyciągają ręce po rządowe dotacje, uważając, że one się im należą z racji zajmowanej pozycji społecznej, choć już od dawna nie mają nic ciekawego artystycznie do powiedzenia. To jest spełnienie leninowskiego snu o kapitalistach dostarczających sznur bolszewikom, na którym tych kapitalistów następnie bolszewicy powieszą – czytamy na łamach „Sieci”.
Prezes TVP mówi także, że czeka nas jeszcze wiele ataków i zagrożeń ze strony postkomunistycznego układu.
− Idą bardzo złe czasy dla ludzi kochających ojczyznę, Pana Boga i wolność. Na naszych oczach w świecie Zachodu materializuje się przestroga św. Jana Pawła II wyrażona 11 czerwca 1999 r. w polskim Sejmie, że demokracja pozbawiona wartości prędzej czy później stanie się jawnym bądź zakamuflowanym totalitaryzmem. Obserwujemy właśnie przechodzenie z fazy zakamuflowanej do jawnej. I coraz częściej mam wrażenie, że ponownie idzie ta sama walka o wolność, którą kiedyś w podziemnej Solidarności w Gdańsku rozpocząłem jako licealista, a potem student, włączający się w walkę z komuną.
Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Siła układu” odnoszą się do wyemitowanego w TVP filmu Sylwestra Latkowskiego „Taśmy Amber Gold. Układ trójmiejski nie umiera nigdy”: Główna teza stawiana przez Latkowskiego brzmi mniej więcej tak: za Amber Gold stała trójmiejska mafia, która do dziś ma się świetnie; jej wpływy są tak duże, że nie musi się obawiać ani policji, ani prokuratury, ani sądów, ani innych instytucji państwa czy decyzji polityków. Wręcz przeciwnie, w każdej z tych struktur gangsterzy mogli liczyć na ochronę. Czy to uprawniona konstatacja? Jak najbardziej. Wskazują na to nie tylko dowody (i poszlaki) przedstawione w filmie, lecz i potężna wiedza, którą odsłoniła sejmowa komisja śledcza.
Dziennikarze wyjaśniają także, dlaczego sprawa wciąż budzi tyle emocji: Bo pozostaje nierozwiązana. Do dziś jej pomysłodawcy i notable, którzy osłaniali Amber Gold, nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności […]. Sylwester Latkowski usłyszał od Michała Tuska, że jego ojciec zna się przede wszystkim na utrzymywaniu władzy. Czy dlatego przyzwalał na matactwa wokół tej afery? Gdyby chcieć bowiem ją rozszyfrować, legenda premiera z Gdańska mogłaby się rozsypać wraz z przewróceniem układu, który wciąż trzęsie miastem.
W artykule „Tempo szczepień, czyli moc państwa” Marek Budzisz opisuje, jak radzą sobie ze szczepieniami państwa w Europie i na świecie. Zauważa, że szczepienia… stały się kwestią polityczną, swoistym sprawdzianem, jak władze, służby sanitarne, ale też społeczeństwa przygotowały się do dnia, na którego nadejście tak długo czekano. Paradoksalnie dotychczasowe doświadczenia nie tylko obnażyły słabe strony wielu europejskich rządów, lecz również pokazały, jakie są główne społeczne problemy (przy czym w każdym kraju inne), z którymi w najbliższej przyszłości państwa unijne będą musiały się zmierzyć […]. Europejskie frustracje są tym większe, ponieważ inne państwa, spoza Wspólnoty […] potrafiły rozpocząć szczepienia nawet kilka tygodni wcześniej, co pokazuje stopień biurokratycznej ociężałości i skostnienia brukselskich struktur, bo tam ważyły się losy rejestracji szczepionek, ich wspólnych zakupów oraz podziału na pule krajowe i dystrybucję.
Budzisz pisze, z czego wynikają problemy w różnych krajach: Jak wyjaśniał w parlamencie holenderski premier Mark Rutte, władze przygotowywały się do podawania preparatu firm Oxford University i AstraZeneca, a nie niemiecko-amerykańskiego produktu BioNTech-Pfizer […]. Holendrzy […] postawili na preparat brytyjski z tego powodu, że jest on tańszy […]. Innym powodem, dla którego Holendrzy chcieli czekać na rejestrację preparatu AstraZeneca, było to, że jest on znacznie łatwiejszy w dystrybucji […]. Niektóre kraje, np. Bułgaria, w ogóle nie dysponowały specjalistycznym transportem […]. Z innego rodzaju problemami musiała się mierzyć Francja. […] aby przełamać nieufność, francuskie władze zdecydowały się na uruchomienie skomplikowanego mechanizmu konsultacji społecznych przed wakcynacją […]. Budzisz wyjaśnia też, dlaczego Izrael jest jednym z liderów w tempie szczepień: Kraj szykuje się do kolejnych […] wyborów parlamentarnych, a lider Likudu chce sukces programu szczepień przekuć w wyborczy oręż […]. Zdaniem fachowców pomogło mu w tym m.in. to, że izraelska służba zdrowia należy do jednej z najlepiej skomputeryzowanych na świecie […].
Paweł Szefernaker, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, w rozmowie z Edytą Hołdyńską („Działamy pod presją czasu”) zapewnia, że rząd dołoży wszelkich starań, aby pomóc samorządom w kwestii Narodowego Programu Szczepień. Według Szefernakera większość lokalnych władz rozumie powagę sytuacji i stara się szukać pozytywnych rozwiązań.
− Ze zdecydowaną większością samorządów udaje nam się sprawnie współpracować. Zapraszamy samorządy do współpracy, do wsparcia działań informacyjnych, żeby przekonać jak największą liczbę osób, by się zaszczepiły. W interesie wszystkich władz centralnych i lokalnych jest, żeby zaszczepiło się jak najwięcej osób. Zadaniem samorządu będzie też dowóz osób, które tego potrzebują, do punktów szczepień. Samorządy nie są odpowiedzialne za same szczepienia. Rząd dofinansuje organizowany przez gminy dowóz osób niepełnosprawnych oraz tych, które same nie mają możliwości dojechać na szczepienia. Na co dzień bywa, że się spieramy, ale 90 proc. aktów prawnych na komisji wspólnej rządu i samorządu, której współprzewodniczę, jest opiniowanych pozytywnie – czytamy.
Minister Szefernaker uważa także, że w walce z koronawirusem powinno być mniej politycznych sporów;
− Wypowiedzi samorządowców o tym, że nie są informowani wcześniej, jak sytuacja pandemiczna rozwinie się za chwilę, są niestety często motywowane politycznie. Sytuacja jest dynamiczna, a decyzje podejmowane często bardzo szybko, w ramach zarządzania kryzysowego, po konsultacji z wieloma ekspertami. Tutaj potrzeba dobrej współpracy, a nie wywierania dodatkowej presji – mówi.
Jan Rokita w swoim felietonie „Wina Trumpa” komentuje ostatnie wydarzenia w Stanach Zjednoczonych. Zastanawia się:
Czy Donald Trump przyczynił się do ataku sfanatyzowanego tłumu na Kapitol w dzień Trzech Króli? Bez wątpienia tak. Zapewne nigdy by nie doszło do tych rozruchów, jeśliby prezydent z takim przekonaniem i konsekwencją nie głosił tezy o „ukradzeniu wyborów” przez demokratów […]. Być może (choć to nie jest już aż tak oczywiste) jego najbardziej fanatyczni zwolennicy nie ruszyliby tamtego dnia z zamiarem wdarcia się na salę obrad Kongresu, gdyby parę godzin wcześniej w swej mowie wygłoszonej w parku Ellipse prezydent nie wezwał zgromadzonych do marszu „wzdłuż Pensylvania Avenue na Kapitol”. Jednocześnie autor zaznacza: Czy jednak Trump podżegał do ataku albo wręcz „nawoływał do insurekcji” […]? Bez wątpienia nie. […] film z parku Ellipse dowodzi radosnego, niemal tanecznego klimatu owego wiecu, z masowym udziałem młodzieży, bez jakichkolwiek widocznych akcentów agresji […].
Rokita zadaje pytanie: Czy rzeczywiście Trump liczył na to, iż tłum jego zwolenników jest zdolny zapobiec zatwierdzeniu w Kongresie zwycięstwa Bidena, otwierając tym samym potężny kryzys konstytucyjny państwa? Nie można tego wykluczyć, choć prawdę mówiąc, trudno zarazem w to uwierzyć. Autor zauważa, że Trump nie powinien był mieć żadnych wątpliwości co do decyzji Kongresu najpóźniej od chwili, w której za uznaniem zwycięstwa Bidena opowiedział się wiceprezydent Pence, jego wierny dotąd współpracownik […]. Znacznie bardziej racjonalną hipotezą jest więc ta, wedle której Trump potrzebował po prostu mocnego uderzenia na zakończenie swej prezydentury, z myślą raczej o przyszłej polityce albo i nawet (czego nie krył) o przyszłych wyborach za cztery lata.
W tygodniku także ciekawe komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Wojciecha Reszczyńskiego, Aleksandra Nalaskowskiego, Wiktora Świetlika czy Katarzyny i Andrzeja Zybertowiczów.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, w sprzedaży od 18 stycznia br., także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, wystarczy kliknąć: http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.