„Sieci”: Niczym skała
O tym, kim była Elżbieta dla brytyjskiej historii pisze w najnowszym numerze tygodnika „Sieci” Grzegorz Górny
Kiedy w czwartek wieczorem media podały informację o śmierci królowej Elżbiety II, cały świat się zatrzymał. Zakończyła się ważna epoka w dziejach brytyjskiej monarchii. Elżbieta II, obok francuskiego króla Ludwika XIV, była najdłużej panującym monarchą w dziejach, a większość osób nie zna lub nie pamięta świata, w którym nie było jej jeszcze na tronie.
Siedem dekad panowania Elżbiety II przez wielu porównywane było do tzw. epoki wiktoriańskiej, czyli 64-letniego panowania królowej Wiktorii. Imperium brytyjskie miało wówczas status globalnego mocarstwa. W dziejach zapisało się również określenie „moralności wiktoriańskiej”, która była synonimem surowego rygoryzmu moralnego przepełnionego konwenansami.
Panowanie Elżbiety II przypadło na okres, który okazał się całkowitym zaprzeczeniem epoki wiktoriańskiej. Przede wszystkim zmalało znaczenie Wielkiej Brytanii na arenie międzynarodowej. Kraj utracił ostatecznie rolę globalnego hegemona, usuwając się w cień amerykańskiego imperium. Kolejne kolonie odrywały się od brytyjskiej metropolii. O ile na początku panowania Elżbietę II za głowę swojego państwa uznawały 33 kraje, o tyle u schyłku jej życia było ich już tylko 15. Równie wielkie zmiany dokonały się w sferze kulturowej, moralnej i obyczajowej. Odeszły w zapomnienie staroświeckie konwenanse, upadł system patriarchalny, zostały wywrócone wszelkie hierarchie etyczne. To, co za królowej Wiktorii było powodem do wstydu, w czasach Elżbiety II stawało się powodem do chwały, o czym przekonuje przykład Elton Johna i wielu gwiazd współczesnej pop kultury. A jednak w tej epoce wielkich przeobrażeń, zmian i płynności był jeden niezmienny czynnik – Elżbieta II, uosabiająca ponadczasową godność, splendor i blask brytyjskiej monarchii w świecie – pisze Górny.
Swoje panowanie Elżbieta II postrzegała jak misję. Pomimo tego, że jej funkcja ograniczała się do czynności reprezentacyjnych, królowa stała się dla świata ikoną, symbolem, a trwanie przy wartościach brytyjskiej monarchii stanowiło piękne świadectwo.
Przez siedem dekad symbolizowała długie trwanie i ciągłość historyczną państwa brytyjskiego, które przeżyło w tym czasie zimną wojnę, dekolonizację, beatlemanię, kryzys gospodarczy, thatcheryzm, wejście do Wspólnoty Europejskiej i brexit. Zaczynała urzędowanie, gdy premierostwo obejmował po raz drugi Winston Churchill ze swoim nieodłącznym cygarem, a kończyła, gdy z Downing Street odchodził przedwcześnie Boris Johnson ze swoją rozczochraną fryzurą. W czasach utraty wielu pewników trwała niewzruszenie niczym skała. Wypełniała swoje królewskie obowiązki z tak naturalną godnością, jakby urodziła się po to, by zasiadać na tronie. Stała się ikoną globalnej popkultury, odwołując się do naszych dziecięcych wyobrażeń ukształtowanych przez baśnie o mądrych i pięknych królowych. Swoim zachowaniem wyznaczyła nieosiągalny dla innych standard funkcjonowania monarchii we współczesnym świecie. Dla swoich rodaków była żywym dowodem na istnienie starej, dobrej Anglii, odwołując się do ich tęsknot za wspaniałą, lecz zamierzchłą przeszłością – podsumowuje publicysta tygodnika „Sieci”.
Dziś cały świat opłakuje królową, a pamięć o niej na zawsze zapisze się na kartach historii. Życie jednak nieprzerwanie toczy się dalej, a naród już wkrótce powtórzy słynne słowa „The Queen is dead, long live the King!”.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.