„Sieci”: MEN celowo niszczy polską oświatę
Wywiad z Hanną Dobrowolską na łamach najnowszego wydania tygodnika "Sieci"
Dementuję przeświadczenie społeczne, że minister edukacji jest osobą niekompetentną, że nie wie, co robi. To nieprawda. MEN jest podwykonawcą unijnych projektów oświatowych, które mają prowadzić do utworzenia europejskiego obszaru edukacji – mówi Hanna Dobrowolska, polonistka, autorka podręczników szkolnych do języka polskiego dla klas 4–6, nauczania początkowego oraz licznych pomocy metodycznych, współzałożycielka Ruchu Ochrony Szkoły, odznaczona Srebrnym Krzyżem Zasługi, w rozmowie z Dorotą Łosiewicz w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
O tym, że polska szkoła wymaga ochrony, nikogo nie trzeba przekonywać. Instytucją, która aktywnie działa w tym kierunku jest Ruch Ochrony Szkoły.
– To jest wielkie przedsięwzięcie obejmujące całą Polskę. Głównym celem tego szerokiego ruchu społecznego jest sprzeciw wobec zagrożenia dla autonomii polskiej oświaty w kontekście zmian, które zachodzą w Unii Europejskiej. Mam na myśli plan utworzenia europejskiego obszaru edukacji. Sprzeciwiamy się też erozji polskiej szkoły, do której prowadzi tzw. inkluzja, czyli edukacja włączająca. (…) To zresztą tendencja ogólnoświatowa, której skutkiem jest spadek poziomu kształcenia uczniów – mówi Hanna Dobrowolska.
Jednym z tematów, który budzi w ostatnich dniach wiele kontrowersji – i który podjął także Ruch Ochrony Szkoły – to ograniczenia podstawy programowej o 20 proc. Wprowadzone zmiany dotyczą aż 18 przedmiotów.
– Język polski i historia zostały całkowicie wypłukane z treści narodowych, z chrześcijańskiego kontekstu naszych dziejów. Jeśli chodzi o matematykę, ograniczono rachunek pamięciowy na rzecz stosowania urządzeń cyfrowych. W zakresie chemii, biologii, geografii ograniczono aspekt empiryczny, czyli doświadczenia i prace terenowe. Wyrocznią ma być internet. Celem zmian jest wyeliminowanie krytycznego myślenia młodego człowieka, poszukiwania wiedzy i ciekawości świata – komentuje Dobrowolska.
Zarówno zmiany w programie nauczania dotychczasowych przedmiotów, jak i plany wprowadzania nowych – jak edukacja zdrowotna z elementami edukacji seksualnej – mają jasny cel.
– Celem jest wychowanie młodego „unijczyka”, czyli budowanie nowej tożsamości europejskiej według obcych nam wartości. Stworzenie sformatowanego młodego człowieka, całkowicie mobilnego, wynarodowionego, łatwo sterowalnego, będącego tanią siłą roboczą. O tym mówi się wprost w unijnych dokumentach. Wszystkie zmiany w edukacji są podporządkowane realizacji tego planu, z którym się głęboko nie zgadzamy. Zresztą europejski obszar edukacji od lat 90. wcieka w polski system, głównie przez erasmusy, także te dla nauczycieli, oraz poprzez eTwinning. Idą na to gigantyczne fundusze. (…) Pod pozorem nauczania języków obcych i integracji zmienia się myślenie młodzieży i kształtuje inne wartości – wskazuje Dobrowolska.
Jak rodzic może pracować z uczniem, który zgodnie z wytycznymi MEN nie musi odrabiać prac domowych? Czy można zignorować rozporządzenie dotyczące organizacji lekcji religii? Czy jest jeszcze szansa, by zablokować powstawanie europejskiego obszaru edukacyjnego?
Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne online w ramach subskrypcji wPolityce.pl: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace. Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji https://wpolsce24.tv