"Sieci": Konfederacja dysfunkcjonalna
"Ten wynik zdaje się być dla Sławomira Mentzena realizacją jego snu o izolacji i zwolnienia z konieczności podjęcia politycznych decyzji".
"Już kilka tygodni przed wyborami Konfederacja zaczęła pikować, a sondaże nie pozostawiały złudzeń" – pisze Maciej Walaszczyk na łamach tygodnika „Sieci” w artykule pt. „Konfederacja dysfunkcjonalna”.
Publicysta analizuje w nim przyczyny słabego wyniku wyborczego Konfederacji. „Ten wynik zdaje się być dla Sławomira Mentzena realizacją jego snu o izolacji i zwolnienia z konieczności podjęcia politycznych decyzji. Jak pisałem kilka tygodni temu, w praktyce parlamentarnej współkierowane przez niego ugrupowanie jest tworem dysfunkcjonalnym. W jej efekcie Zjednoczona Prawica, od współpracy z którą odżegnywali się liderzy Konfederacji, prawdopodobnie pożegna się z rządami, a do władzy wrócić może skompromitowany niegdyś Donald Tusk, PO, PSL i Lewica, odsunięta w Polsce od władzy 18 lat temu” – czytamy. „Rząd centrolewu to realna cena, jaką wyborcy prawicy mogą zapłacić za istnienie „jedynej partii prawdziwie opozycyjnej, opozycyjnej wobec układu, który rządzi w Polsce od 30 lat”, za jaką uznała się Konfederacja” – pisze Walaszczyk.
Autor przypomina o spadku poparcia dla Konfederacji, które zauważyć można było na kilka tygodni przed wyborami. „Już kilka tygodni przed wyborami Konfederacja zaczęła pikować, a sondaże nie pozostawiały złudzeń. W ciągu dość krótkiego czasu Mentzen przy wydatnej pomocy Janusza Korwin-Mikkego roztrwonił kapitał ciułany na punktowaniu błędów rządów PiS, zmęczeniu społeczeństwa ekonomicznymi skutkami wojny oraz pytaniami o sens bezgranicznej pomocy Ukrainie i uchodźcom ze Wschodu. W czasie piwnego tournée Mentzena po Polsce na pierwszy plan wysunięto również kwestie gospodarcze, pomysł radykalnego obniżenia podatków, prywatyzacji służby zdrowia, których realność i celowość stały się celem politycznych polemik oraz pytań, jak to zrobić, a także jakie skutki przyniosą. Konfederacja odnotowała zwyżkę, nie mając bezpośredniego przeciwnika” – przekonuje publicysta „Sieci”.
Przypomina też, że na finiszu kampanii poproszono Janusz Korwin-Mikkego, by ten nie zabierał publicznie głosu. „Oczywiście stało się inaczej, bo Korwin nie wytrzymał. Ostatecznie wypowiedzi bagatelizujące pedofilię w kontekście afery pandora gate wyraźnie zaszkodziły Konfederacji i odstraszyły wielu wyborców, których głosy przeszły do Szymona Hołowni. I to jego ugrupowanie wraz z PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza może dziś nie tyle „wywracać stolik”, ile siadać do niego i negocjować podział wpływów w rządzie, stawiać żądania, i to nie tylko Tuskowi, jeśli tylko nie zabraknie im do tego zręczności. Konfederacja w dalszym ciągu może się najwyżej przyglądać” – czytamy.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.