Autorzy 2023 - promocja!

„Sieci”: Karetką do porodu

opublikowano: 28 listopada 2024
„Sieci”: Karetką do porodu
Fratria/Sieci

Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”

Minister zdrowia Izabela Leszczyna chce, by każda kobieta oczekująca na poród od 2025 r. mogła dostać się karetką do szpitala, jeśli do niego od jej miejsca zamieszkania jest „kilkadziesiąt kilometrów”. Ratownicy obawiają się, że kobiety coraz częściej będą rodziły w ambulansach, a tych może po prostu zabraknąć w sytuacji konieczności ratowania ludzkiego życia – pisze na łamach „Sieci” Dorota Łosiewicz.

Ministerstwo zdrowia zapowiada likwidację części porodówek, które przyjmują zbyt mało porodów i generują długi szpitali. Natomiast do odległych oddziałów położniczych rodzące kobiety mają dowozić karetki. Skąd ten pomysł? Czym uzasadnia resort zdrowia taką reformę? Dorota Łosiewicz zauważa, że porodów w Polsce jest faktycznie coraz mniej.

W 2017 r. było ich 393 tys., w 2019 r. – 366 tys., a w 2023 r. ich liczba spadła do 266 tys. W związku z tym zmniejsza się liczba oddziałów położniczych przyjmujących powyżej 400 porodów rocznie. W 2017 r. było ich 320, a w ub.r. już tylko 221. Dlatego ma być ich mniej.

Jednak czy pomysł minister Izabeli Leszczyny jest bezpieczny dla kobiet? Takie posunięcie spowoduje, że w niektórych regionach droga rodzących do szpitala może się znacznie wydłużyć. Dziennikarka spytała specjalistów o ocenę pomysłu ministerstwa zdrowia.

Waldemar Kraska, lekarz, były wiceminister zdrowia, senator PiS: To jest poroniony pomysł. […] Jednak jeśli do szpitala będzie daleko, może dojść do sytuacji, że porody będą odbierane częściej w karetkach niż na salach porodowych. Dziś zdarza się to rzadko. Jednak jeśli kobieta do najbliższej porodówki będzie miała kilkadziesiąt kilometrów, to się zmieni. A karetka to nie jest najlepsze miejsce na poród. Wszyscy jesteśmy przeszkoleni, wszyscy mamy sprzęt, ale poród nie zawsze przebiega bez komplikacji. Nieraz ułożenie dziecka jest trudne, nawet wytrawni położnicy mają problemy z odebraniem takiego porodu, a co dopiero my, w pogotowiu.

Stanisław Karczewski, były marszałek Senatu i lekarz – Są takie miejsca, że tych porodów jest bardzo mało, rodzi się np. jedno dziecko tygodniowo. Zmiany jednak należy przeprowadzić tak, by zapewnić maksymalne bezpieczeństwo rodzącym i dziecku. Te podmioty, które mają odpowiednią kadrę i zabezpieczenie techniczne, powinny zostać, to są umiejętności, których nabywa się latami. Zamknięcie oddziałów oznacza, że bezpowrotnie stracimy zasoby położnicze.

Dorota Łosiewicz wskazuje także na inny problem, który się wiąże zarówno z liczbą karetek, ale także ich załóg.

Krzysztof Żochowski, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Garwolinie: Problem nie w braku karetek, tylko zespołów medycznych. O ile nie mamy problemów z obsadą dyżurów z ratownikiem, o tyle w całej Polsce obsadzonych jest 40–60 proc. dyżurów lekarskich, bowiem lekarze nie chcą wykonywać tej pracy. Nie jest więc tak prosto zwiększyć liczbę karetek, zwłaszcza lekarskich, a przy porodzie przydałby się lekarz. I to taki, który by wiedział, co zrobić.

Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne online w ramach subskrypcji wPolityce.pl: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.

Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce24 na 52 kanale telewizji naziemnej oraz u operatorów: Vectra - 825. Polsatbox - 196. Play 65. Netia 192. Orange 32. Evio 43 oraz na stronie www.wPolsce24.tv



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła