,,Sieci”: Jaka cywilizacja, takie igrzyska
Igrzyska olimpijskie to nie tylko zmagania sportowe, lecz także tło dla wojny kulturowej i rywalizacji w przestrzeni symbolicznej – zauważa Grzegorz Górny na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
Igrzyska olimpijskie przyciągają uwagę nie tylko kibiców sportu. Wielomilionowa publiczność sprawia, że impreza ta jest czymś więcej niż tylko zmaganiami sportowców. Szczególne znaczenie ma w tym kontekście ceremonia otwarcia.
Znaczenie owego wydarzenia, oglądanego podobno przez 2 mld ludzi na kuli ziemskiej, wykracza daleko poza wymiar sportowy – zauważa Grzegorz Górny. – Jego zasięg sprawia, że staje się ono publiczną manifestacją w skali całego globu. To gigantyczny spektakl z miliardową widownią, w trakcie którego można przedstawić światu własną wizję historii, wyznawane ideały, stawiane cele, hierarchię wartości i wzorce osobowe.
Otwarcie olimpiady z założenia miało być wizytówka organizatora. Jak więc się przedstawiła Francja? Dziennikarz zwraca uwagę, że mieliśmy więc pochwałę rewolucyjnego terroru z szyderczym przedstawieniem zgilotynowanej Marii Antoniny w rytm pieśni wieszczącej smutny los wszystkim wrogom: „Jeśli ich nie powiesimy, to ich rozerwiemy; a jeśli ich nie rozerwiemy, to ich spalimy”. Mieliśmy też apologię rewolucji seksualnej i aborcji, podkreśloną przez wybór bohaterek uosabiających kobiecy geniusz. Zamiast takich postaci, jak np. św. Joanna de Chantal, Maria Skłodowska-Curie czy św. Teresa z Lisieux (której 150-lecie urodzin niedawno uczciło UNESCO), otrzymaliśmy Simone de Beauvoir (życiową partnerkę Sartre’a, która wyszukiwała mu dziewczęta, także nieletnie, do odbywania stosunków seksualnych), Simone Veil (faktyczną autorkę ustawy legalizującej we Francji aborcję) czy Gisèle Halimi (lewicową proaborcyjną aktywistkę, która jako prawniczka ETA usprawiedliwiała terror baskijskich separatystów jako nieuniknioną reakcję na „represyjną i kolonizacyjną” politykę państwa).
Górny podkreśla, że organizatorzy tak skupili się na zaprezentowaniu Francji, szczególnie jako kraju otwartego, tolerancyjnego, różnorodnego, inkluzywnego, że zepchnęli sport i samych sportowców w tło widowiska.
Podczas paryskiej imprezy mieliśmy więc promocję transpłciowości, transseksualizmu, transwestytyzmu, poliamoryczności, homoseksualizmu, ideologii gender i queer, a nawet pedofilii. Chociaż była to ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich, w jej trakcie wielkim nieobecnym pozostał sport. Nie podkreślano żadnych walorów czy cech charakterystycznych dla sportowców, pragnących odnosić sukcesy, a podkreślano jedynie ich skłonności i preferencje seksualne. Zwieńczeniem tego pretensjonalnego, a zarazem żałosnego widowiska była bluźniercza parodia „Ostatniej wieczerzy”, nawiązująca do słynnego obrazu Leonarda da Vinci.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.