,,Sieci”: Frontex nie pomoże
Udział Frontexu w procedurze azylowej mógłby mieć dla Polski fatalne konsekwencje.
Udział Frontexu w procedurze azylowej mógłby mieć dla Polski fatalne konsekwencje. Obcy urzędnicy mogliby bowiem skłaniać imigrantów do przyjęcia azylu w naszym kraju. Tyle tylko, że żaden z nich nie ponosiłby odpowiedzialności za dalsze losy azylantów. A ci zgodnie z prawem, które mówi, że imigrant nie może się powtórnie starać o azyl w innym kraju Unii, musieliby pozostać na terytorium Polski. I tak, boczną furtką, mogliby wejść do nas ludzie, przed którymi w tej chwili twardo się bronimy. Konrad Kołodziejski omawia na łamach „Sieci” ostatnie wydarzenia związane z sytuacją na wschodniej granicy.
Komisja Europejska (KE) zaproponowała Polsce układ. Na jego mocy KE była gotowa pokryć 2 proc. kosztów budowy muru na granicy z Białorusią, jednak w zamian oczekiwała udziału agencji Frontex w procedurze udzielania azylu imigrantom próbującym się przedrzeć do Polski. Polska – słusznie – odmówiła – czytamy na łamach tygodnika.
Publicysta wyjaśnia, dlaczego w jego opinii było to dobre posunięcie: byłoby to faktyczne oddanie kontroli nad granicą międzynarodowej instytucji, czyli scedowanie na rzecz Unii kolejnego atrybutu naszej suwerenności […]. I nie ma tu nic do rzeczy, że wschodnia granica Polski jest zarazem wschodnią granicą Unii, zgodnie z traktatami […] to państwa członkowskie odpowiadają bowiem za ochronę swoich granic. Zatem nie ma żadnego obowiązku, aby poddawać granicę unijnemu nadzorowi. Zwłaszcza że Unia – poza ogłoszeniem dość mikrych sankcji oraz negocjacjami z Łukaszenką i Putinem, które tylko zachęciły ich do eskalacji kryzysu – niewiele dotąd zrobiła, aby nam realnie pomóc w odparciu hybrydowej agresji ze strony białoruskiego reżimu.
Kołodziejski opisuje też, jakie konsekwencje mógłby mieć dla Polski udział Frontexu w procedurze azylowej: Obcy urzędnicy mogliby bowiem skłaniać imigrantów do przyjęcia azylu w naszym kraju. Tyle tylko, że żaden z nich nie ponosiłby odpowiedzialności za dalsze losy azylantów. A ci zgodnie z prawem, które mówi, że imigrant nie może się powtórnie starać o azyl w innym kraju Unii, musieliby pozostać na terytorium Polski. I tak, boczną furtką, mogliby wejść do nas ludzie, przed którymi w tej chwili twardo się bronimy. Co więcej, nie byliby oni zainteresowani pobytem w naszym kraju, co mogłoby wywołać dalsze problemy, tym razem na granicy z Niemcami. Gdyby zaczęli oni na większą skalę uciekać do Niemiec, to nie sposób byłoby wykluczyć zawieszenia przez Berlin układu Schengen na naszej zachodniej granicy.
Autor tłumaczy także, jaki interes może mieć opozycja w apelowaniu o przyjęcie pomocy od Frontexu: Zatwardziali antypisowcy chcą udowodnić w Polsce i poza jej granicami, że „reżim” sobie nie radzi i musi korzystać z pomocy Unii. A skoro tak, to powinien się teraz przed tą Unią ugiąć, także w innych sprawach i zdać się na jej wytyczne. Z kolei co bardziej nawiedzeni lewicowcy i ci, którzy kierują się zasadą „im gorzej, tym lepiej”, liczą na to, że dzięki obecności Frontexu uda się nieco uchylić granicę i przemycić do Polski imigrantów […]. Problemem jest także brak spójnej narracji w walce z zewnętrznym zagrożeniem. Bo jeśli część mediów uważa za głównego wroga własny rząd, to siłą rzeczy wspiera przeciwko Polsce – niekoniecznie intencjonalnie – białoruskiego satrapę i jego patrona z Kremla.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 22 listopada rb., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.