"Sieci": Dziś UE przypomina potwora
Jeśli przygotowywane propozycje zmian traktatowych przejdą, wówczas 30 lat po uzyskaniu niepodległości znów ją stracimy. Wszystkie najważniejsze kwestie dotyczące Polski byłyby ustalane poza nią – mówi prof. Ryszard Legutko, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Z wywiadu dowiadujemy się dlaczego unijni urzędnicy próbują stygmatyzować nasz kraj i przyjmują kolejne antypolskie rezolucje. Uczony zwraca uwagę na fakt, że rządy Zjednoczonej Prawicy w Polsce są solą w oku europejskich elit.
Przede wszystkim dlatego, że Unia Europejska opiera się dziś na lewicowej agendzie. Głównym wrogiem są więc ugrupowania prawicowe oraz kraje, w których dominują rządy konserwatywne. Konserwatyzm na zachodzie Europy praktycznie przestał istnieć. Dominuje lewicowa ideologia – superpaństwo europejskie, zielony ład, aborcja, homomałżeństwa itd. Każdy, kto tej sytuacji nie akceptuje, jest traktowany jak śmiertelny wróg, którego należy usunąć. Kiedyś mówiło się, że Unia to jedność w różnorodności. Nigdy to hasło nie było dalsze od prawdy niż teraz. Hasłem UE jest jednomyślność, konformizm i lewicowy monopol.
Profesor opisuje wzmagającą się w strukturach unijnych chęć centralnego sterowania państwami członkowskimi. Jego zdaniem nie jest to dobre rozwiązanie.
W kolejnych kilkunastu obszarach miałaby obowiązywać zasada podwójnej większości. Podwójną większość stanowi minimum 55 proc. państw członkowskich, które reprezentują co najmniej 65 proc. ludności UE. Reforma traktatu lizbońskiego wymagałaby zwołania konwentu, a na ten moment nie ma wystarczającej liczby państw chętnych, by to zrobić. Do tego potrzeba woli przynajmniej 14 państw. Na pewno będzie teraz duża presja ze strony dużych graczy na mniejszych, by doprowadzić do zwołania konwentu. Niektórzy mówią, że nie należy się martwić pomysłami reformy traktatu lizbońskiego, bowiem do tego jest potrzebna jednomyślność. Ale ja nie byłbym takim optymistą. Sposoby nacisku, szantażu i presji zostały perfekcyjnie dopracowane i wszystko może się zdarzyć - czytamy.
Według polityka w Europie, która powinna być zjednoczona wciąż pozostaje zbyt wiele asymetrii. Problemem jest nie tylko nierównowaga między państwami dużymi a małymi oraz przewaga lewicy, ale także znaczące różnice między zachodem a wschodem Starego Kontynentu.
Wśród elity Zachodu jest przekonanie, że Wschód trzeba wychować, pilnować i nauczyć demokratycznych reguł. Myślę, że jest to dziedzictwo mentalności kolonialnej. Niemcy, Francuzi, Holendrzy czują się królami Europy, którzy mówią, jak w tej części świata należy żyć – stwierdza Legutko.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace. Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.